W tym roku prym w moim życiu wiodły książki tak jak i w poprzednich
latach. I pewnie w następnych także. Jestem w pełni usatysfakcjonowana z
blogowego życia, a i na prywatnej płaszczyźnie niczego mi nie brakuje.
Cieszę się, że mogę razem z wami żegnać kolejny rok i witać następny.
Wiem, że takich postów jak mój dzisiejszy, będzie w najbliższym czasie
mnóstwo. Jednak zupełnie mi to nie przeszkadza, bo każdy z nich będzie
inny. Chciałam wam przedstawić moją subiektywną listę odkryć roku.
- Nie jestem pewna czy książka Żar prawdy powinna się zaliczać do tegorocznych odkryć, ale ja ją czytałam w tym roku, więc dla mnie jest debiutem roku. Emilia Kubaszak w swojej debiutanckiej powieści skradła moje serce i rozedrgała emocje. Kilka słów o książce możecie przeczytać w mojej recenzji. Żar prawdy, jako pierwsza książka tego roku skradł moje serce.
- Kolejnym polskim odkryciem roku okazała się dla mnie książka Pod podłogą, która poruszyła moje najbardziej ukryte emocje i wyzwoliła we mnie dzikie instynkty. Takich debiutów mamy w blogosferze mało, a wielka szkoda, bo czasami te głośne publikacje nie spełniają moich oczekiwać, a takie ciche książki, które nie narzucają się nam na każdym rogu, zapadają mi głęboko w pamięć. Myślę, że powinniście poznać ten debiut, gdyż jest nieprzewidywalny, a jego zakończenie dosłownie wbija w fotel.
- Mijający rok upłynął mi chyba pod znakiem debiutów, gdyż chciałam powiedzieć o kolejnym debiucie, który skradł moje serce, choć nie uszedł bez wad. Autorka odrobinę przegadała fabułę, jednak mimo tego mankamentu książka spełniła moje oczekiwania. Trafiła idealnie w mój gust, a Marta Reich świetnie połączyła obyczaj z kryminałem, myślę, że już znacie Morderstwo i całą resztę, a jeżeli nie, to zachęcam do zapoznania się z przesympatyczną Polą i jej charyzmatycznym charakterem.
- Przedostatnim debiutem roku jest dla mnie książka Grzegorza Bryka. Nie wiem, dlaczego jest o niej tak cicho, a sam autor siedzi niczym mysz pod miotłą. Wielu z was może nie znać tego tytułu, jednak uwierzcie mi na słowo, że gdyby choć połowa polskich autorów pisała w taki sposób jak Grzegorz Bryk, to nasz rynek wydawniczy byłby kwitnącym.
- Ostatnim debiutem, który zasługuje na wyróżnienie, jest książka Anny Szafrańskiej — Widmo grzechu. Jeden z lepszych polskich debiutów, w gatunku romans/new adult, jaki dane mi było czytać. Książka zachwyca, a autorka nie popełnia typowych błędów debiutanta. Myślę, że o tej dziewczynie jeszcze nie jeden raz usłyszymy.
- Po debiutach, szumnych i mniej szumnych, acz wartościowych przyszedł czas na książki, które nie zachwyciły mnie od pierwszego tomu, ale zakochałam się w nich dopiero przy czytaniu kontynuacji. Jedną z takich książek jest Kasacja, a raczej Zaginięcie autorstwa Remigiusza Mroza. Pierwsza część serii z Chyłką była dla mnie dobrą, acz nie tak wciągająca i emocjonującą jak jej następny tom.
- Podobnie było w przypadku Sekretnej zimy Jaśminy. Pierwsza książka autorki spodobała mi się, ale odkryłam w niej pewne wady, które mnie uwierały, jednak w przypadku kolejnej części, Adrianna Trzepiota dopracowała opowieść, a historię ubarwiła legendami i prastarymi wierzeniami w magiczną siłę.
- Remigiusz Mróz jet chyba mistrzem drugiego tomu, ponieważ w przypadku serii z Forstem, również drugi tom — Przewieszenie, podobał mi się bardziej, a kiedy myślałam, że nic mnie już nie zdziwi, autor zaszokował mnie zakończeniem. Ekspozycja nie jest zła, wręcz przeciwnie bardzo mi się podobała, ale jednak to Przewieszenie trafiło w punkt moich emocji.
- Największym rozczarowaniem roku była dla mnie książka Rainbow Rowell. Było to moje pierwsze spotkanie z autorką i raczej już ostatnie. Nie polubiłam się ze stylem pisania tej Pani, był dla mnie zbyt infantylny, a historia z książki ciągnęła się niczym krówka ciągutka, miałam dość tej książki i chciałam ją jak najszybciej skończyć.
- Również wielki zawód spotkał mnie, kiedy sięgałam po książkę, która miała w sobie skrywać, jakąś swoistą prawdę, coś wyjątkowego. A tymczasem żałowałam każdej spędzonej minuty z tą książką w ręce. Mówię o książce noszącej tytuł Bejbi.
W
tym roku udało mi się przeczytać 137 książek, przynajmniej tak twierdzi
moje niezawodne liczydło, zwane Lubimy czytać. Wśród tych książek, były
dobre, przeciętne, ale też takie, które wywołały we mnie wiele emocji i
stały się jednymi z ulubionych.
- Jakoś na początku mijającego roku, dane mi było przeczytać książki Jarosława Wilka — Pan Wilk i kobiety, oraz Pan Wilk i tajemnice tajemnic. W nadchodzącym roku czekam jak na szpilkach na zwieńczenie wilczej trylogii i na emocjonalną pustkę, jaką autor potrafi wywołać w czytelniku.
- Do mojej listy ulubionych autorów wkradła się również Martyna Kubacka, która już w zeszłym roku zachwyciła mnie swoim debiutem — Bezczelna. Tym razem poszła w odrobinę innym kierunku, ale nadal pozostała w fazie romansu. Książka Bez Pamięci zagwarantowała mi kilka miłych chwil. Najlepsze w niej było to, że nie można przewidzieć zakończenia, nie jestem w stanie powiedzieć, ile miałam w głowie opcji na finisz i tak nie wpadłam na taki rozwój sytuacji.
- Jak już wspomniałam niespełna rok temu, po raz pierwszy przeczytałam Kasację. Jednak to dopiero Parabellum sprawiło, że mogę zaliczyć Remigiusza Mroza do moich ulubionych autorów. A niedawno wydany Behawiorysta, tylko umocnił pozycję autora na mojej liście ulubieńców.
- Strasznie dużo polskich książek zebrało mi się w tym rankingu, a przecież czytam również prozę zagraniczną. Jedną z lepszych książek tego roku, jest dla mnie Zanim się pojawiłeś. Zarówno film, jak i książka wywołały we mnie lawiny skrajnych emocji. Jednak to dopiero genialna ekranizacja tej powieści sprawiła, że zalałam się łzami.
- Kolejną łzawą, acz wartościową książką była dla mnie powieść Brittainy C.Cherry Powietrze, którym oddycha. Ta publikacja sprawiła, że przestałam oddychać. Zabrakło mi tchu, a mózg zmienił się na pewien czas w rozmokniętą papkę. Oczywiście byłam przygotowana względem niej na wielkie emocje, jednak nie spodziewałam się, że emocje przekroczą granicę zdrowego rozsądku.
- Również na rzeczone miejsce w rankingu zasługuje Archer i książka Bez słów. Choć tego bohatera mogłam poznać już wcześniej, to dopiero w tym roku zagościł na półkach naszych księgarni. Jestem oczarowana stylem Mii, a otoczka, w jakiej pławi się ta książka sprawia, że zapada nam głęboko w umyśle na długi czas. Autorka w idealny sposób odzwierciedliła gonitwę myśli mężczyzny, który zmaga się z defektem fizycznym.
- Mogłabym wymieniać bez końca, a z każdą wspomnianą książką na myśl przychodzi mi następna i kolejna, a ja nie chce was zanudzić. Na zakończenie powiem jeszcze o dwóch książkach Raven i Shadow, które skradły moje serce równie mocno co pozostałe lektury. Jednak tutaj mamy do czynienia z wyjątkowym i wręcz poetyckim językiem Reynarda, więc więcej nie trzeba tłumaczyć, jego pióro się po prostu kocha.
- Miałam już kończyć, ale nie mogę zamknąć tej listy bez ulubionego nazwiska. Agata Przybyłek już kupiła moje czytelnicze serce w zeszłym roku, jednak w pełni zaskarbiła sobie je dopiero książką Bez ciebie, która wyniosła mnie na wyżyny emocjonalne i gwałtownie, nie pytając o zdanie, zrzuciła w przepaść, do dziś nie umiem się po niej pozbierać i nie wiem, czy kiedyś wybiję tę książkę z głowy.
- Największym zagranicznym odkryciem roku była dla mnie Amy Harmon, która zabrała mnie w odrealniony świat razem z enigmatycznym Mojżeszem i zagubionym Dawidem. Ta autorka poruszyła najczulsze struny moich emocji, zagrała na nich umiejętnie i pozostawiła po sobie tylko gonitwę myśli, wiem, że pochłonę wszystko, co tylko wyjdzie spod pióra tej pisarki.
- Największym polskim odkryciem roku, jest dla mnie Marta Obuch, jej niewymuszony styl i niesztampowa opowieść z trupem w tle, sprawiła, że ostatnie dni szarego listopada minęły mi na samych śmiechach i chichach. Jeżeli jeszcze nie znacie Francuskiego pieska, to polecam z czystym sumieniem.
- W tym roku również pierwszy raz spotkałam się z piórem Magdaleny Knedler jej książka Klamki i dzwonki sprawiła, że przepadłam dla jej stylu i kunsztu autorskiego. Mimo że na początku nie mogłam się odnaleźć w specyfice pisania tej autorki, to jednak już po chwili przepadłam bez reszty.
- Na początku mijającego roku wydawnictwo Czwarta strona zaproponowało mi, aby fragment mojej recenzji Zapachu ciemności, znalazł się na okładce Smaku ciemności, oczywiście zgodziłam się bez wahania.
- W październiku wzięłam pod swoje skrzydła najlepszego książkowego bohatera pod słońcem. Mowa oczywiście o książce Remy. Pierwszej publikacji, która ukazała się pod moim patronatem medialnym. Nie polecałabym byle czego, ale Remy'ego polecam bardzo mocno, nie dlatego, że moje logo znajdziecie na okładce, a dlatego, że pokochałam go dawno temu, zanim jeszcze został wydany w Polsce.
- Moje nazwisko zajdziecie również na książce Niepokorna, która ukazała się nakładem wydawnictwa Czwarta strona. Książka ta wzbudziła we mnie wiele emocji i bardzo się cieszę, że autorka poruszyła tak kontrowersyjny, acz znaczący temat.
- Zupełnie niespodziewanie znalazłam się również w książce Zemsta i przebaczenie. Narodziny gniewu. Zostałam ambasadorką tej polskiej książki i zarazem było to moje pierwsze spotkanie z piórem autorki, wiem tylko, że chcę przeczytać poprzednie książki pisarki, ponieważ styl pisania skradł moje serce.
→ Książki, w których znajdziecie moje nazwisko i cudowna magnetyczna zakładka od DESA Modern! Nie od dziś wiadomo, że prawdziwego książkoholika poznajemy po zakładce, ja już dawno zakochałam się w zakładkach magnetycznych, ale DESA Modern przedstawia obrazy polskich malarzy współczesnych, a że polskich twórców cenię to i zakładka ma dla mnie większą wartość.
Na
tym zakończę już moje wynurzenia. Powiedzcie mi tylko, jakie są wasze
książkowe odkrycia roku? Które książki wzbudziły w was najwięcej emocji,
a które was rozczarowały?
Życzę wam wszystkim spokojnego, udanego Nowego roku i szampańskiej sylwestrowej zabawy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz