Anna Szafrańska w październiku zadebiutowała książką Widmo grzechu, jak zapewne wiecie, często sięgam po debiuty, a jeszcze częściej po romanse. Jednak rzadko debiuty z tego gatunku mnie zadowalają, zazwyczaj debiutanci nie potrafią przekazać emocji w taki sposób, aby mnie poruszyć. Jak będzie tym razem? Jak Anna Szafrańska poradziła sobie na płaszczyźnie emocjonalnej?
Jedna dziewczyna, jeden mężczyzna, szalenie różni, a jednak bliscy. Dwa odmienne światy, dwie zupełnie różne dusze, znajdują wspólny złoty środek, jednak miłość bywa przewrotna, nie wiemy, co przyniesie jutro, ani jakie przeciwności staną nam na drodze do szczęścia.
Nela to uczennica liceum, siedemnastoletnia, zdolna i ambitna dziewczyna. Odwieczna przyjaciółka Olgi, szalonej i charyzmatycznej dziewczyny. Nela od dłuższego czasu przyjaźni się również z Marcelem, grzecznym ułożonym chłopakiem z dobrego domu. Ten młody mężczyzna to idealna partia na przyszłego narzeczonego. Jednak pewnego dnia zjawia się ON, bezczelny, zbuntowany, niegrzeczny Pan Kraszewski ucieleśnienie dziewczyńskich pragnień i koszmarów rodziców młodych kobiet Tragedia wisi na włosku. Co wydarzy się w książce? Kto zasłuży na miłość, a kto na potępienie? Jakie losy spotkają ułożoną Nelę? I co skrywa w sobie zbuntowany Kraszewski?
W książkach cenię sobie kilka aspektów, przede wszystkim wspomniane wyżej emocje, ale też język, kreację bohaterów i świeżość historii. Nieczęsto zdarza się, żeby książka była idealna pod każdym względem, aczkolwiek czasami są wyjątki. Czy właśnie tak idealna jest debiutancka powieść młodej pisarki?
Widmo grzechu jest książką z popularnego nurtu New Adult, gatunek ten szturmem podbija kobiece serca, jednak mam wrażenie, że już wszystkie motywy w nim zostały wykorzystane, trudno choć o dozę świeżości. Anna Szafrańska też siłą rzeczy powiela drobne schematy, jednak ten sztampowy szkielet ubrała w wiele nowych sytuacji, potrafiła mnie zainteresować, wzbudzić we mnie ciekawość i zasiać ziarno niepewności, jeżeli chodzi o zakończenie i dalsze losy przygód bohaterów. Na początku miałam wrażenie, że Widmo grzechu to słodka, naiwna historia o pierwszej nieskazitelnej miłości. Autorka jednak szybko zbija mnie z tropu i pokazuje, że w tej opowieści nie ma miejsca na róż, puder i kolorowe serduszka. Ta książka kipi emocjami, tajemnicami, dramatami i miłością.
Skoro już wspomniałam o kipiących emocjach, to rozwinę ten temat. Jestem w ciężkim szoku, ponieważ, dla mnie jest to pierwsza polska debiutantka, która nie miała problemy z przekazaniem uczuć, ze wzbudzeniem w czytelniku emocji. Autorka lawiruje między miłością a odrzuceniem, między szczęściem a smutkiem i pomiędzy prawdą a kłamstwem. W sposób ujmujący przelewa emocje na papier, słowem sprawiła, że byłam na skraju emocjonalnym, czułam wręcz namacalny smutek, ból, rozpacz, ale też miłość, przyjaźń i oddanie. Dałam się podejść jak dziecko i pozwoliłam, żeby pochłonęła mnie pustka. Za tą część książki daje autorce wielki plus i ogromny kredyt zaufania, bo talent, jaki w niej tkwi, trzeba rozwijać i dobrze wykorzystać ten wielki potencjał.
Początek tej książki to cisza przed burzą. Anna Szafrańska głaszcze czytelników po główkach, sprawia, że zaczynamy jej ufać i wierzymy, że nie wyrządzi naszym małym czytelniczym serduszkom krzywdy, jednak ona w najmniej odpowiednim momencie wyciąga emocjonalną bombę i rozbija nas w drobny mak. Przy zakończeniu miałam łzy w oczach, śmiałam się i wzruszałam na przemian, rodzina myślała, że już żadna moja reakcja na książkę ich nie zdziwi, a jednak byli mocno zaszokowani. Ja sama byłam w szoku względem swoich reakcji. Z wielkim zniecierpliwieniem czekam na rugi tom przygód Neli, jednak obawiam się, co też jeszcze autorka dla nas przygotuje. Ta część została spójnie zakończona, jednak Anna Szafrańska zostawiła wiele niedomówień, zasiała we mnie ziarno ciekawości, a przede wszystkim pokazała, że Widmo grzechu to dopiero preludium do większych i skrajniejszych emocji. Zastanawiam się, jakie jeszcze asy trzyma Anna Szafrańska w rękawie?
Plątanina wątków w tej książce również zadowala. Jak łatwo się domyślić osią przewodnią jest miłość. Jednak sposób poprowadzenia wątku miłosnego jest bardzo dobry. Autorka nie zaburza naturalnego biegu wydarzeń, wszystko idzie swoim rytmem, nie mamy drastycznych zmian w bohaterach, pod magiczną siłą miłości, każdy etap zauroczenia, zakochania, był przez autorkę starannie opisany, uwielbiam powolne procesy rozwijania związków, a nie rzucanie się na siebie i miłość od pierwszego spojrzenia. Miłość wiedzie prym, jest pierwsza gwałtowna, acz nienachalna i wymuszona. Anna Szafrańska zbudowała ten wątek na mocnych fundamentach, choć w całej strukturze romansu ukryła pewien kruczek, który intryguje!
Autorka również w ciekawy sposób pisze o przyjaźni, tło dla głównego wątku było dobrym wypełnieniem. Poznajemy drugoplanowych bohaterów, którzy również wiele wnoszą do fabuły, obserwujemy przyjaźnie, drugoplanowe miłostki i mniejsze i większe dramaty. Kreacja bohaterów na piątkę, a o panu Kraszewskim śnią nawet mężatki, takich charyzmatycznych, enigmatycznych bohaterów to ja lubię! A i główna bohaterka jest dziewczyną z gracją, klasą i specyficznym stylem bycia. Nie irytuje, a wręcz przeciwnie przyciąga do siebie czytelnika.
Na koniec szepnę słówko o stylu, wiecie ja zawsze, ale to zawsze znajduję jakieś minusy w debiucie, tym razem nie znalazłam nic! Anna Szafrańska pisze lekko, językiem niewymuszonym, prostym, acz niebanalnym. Niektórzy rodzą się w czepku, ta autorka niewątpliwie urodziła się z piórem w dłoni, inaczej nie mogę wytłumaczyć takiego talentu.
Widmo grzechu to nie tylko książka o miłości, to przede wszystkim przeprawa przez wszystkie kolory życia, opowieść z pełną paletą rozmaitych emocji i różnobarwnych bohaterów. Wciąga od samego początku, pozwala czytelnikowi się zauroczyć, a potem niczym wyrafinowana kochanka zostawia nas samych z gonitwą myśli i z wielką pustką w sercu, umyśle i duszy. Polecam, wszystkim wielbicielom romansów, new adult, powieści obyczajowych, a przede wszystkim polecam tę książkę czytelnikom, dla których emocje w powieści są najważniejsze!
Ocena: 6/6 (powyżej oczekiwań)
Za możliwość przeczytania dziękuję autorce i wydawnictwu Lucky.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz