Remigiusz Mróz, chyba nie ma w Polsce czytelnika, który by o nim nie słyszał. Jedni go krytykują, inni chwalą. Przyznam, że należę do tej drugiej grupy. Jednak czasami i ulubiony autor potrafi zawieść. Czy tym razem książka Remigiusza Mroza nie trafiła w moje gusta?
Akcja
książki rozgrywa się głównie w Opolu. Na osiedlowe przedszkole napada
zamaskowany mężczyzna. Jest bezwzględny dla swoich zakładników, którymi
są dzieci i personel przedszkola. W całym zamieszaniu to on jest
Kompozytorem, a obserwatorzy, chcąc nie chcąc biorą udział w jego chorej
grze. Nawet bierność jest wyborem...
Narracja w książce jest
poprowadzona w trzeciej osobie. Dzięki temu autorowi udało się
przedstawić nie tylko ofiary Kompozytora, ale i również idealnie
zarysować jego portret psychologiczny.Właśnie na przestępcy
chciałbym się przez moment skupić. Myślę, że zbudowanie sylwetki
psychologicznej sprawcy to jest nie lada wyzwanie, tutaj wyszło to
bardzo dobrze. Były momenty, kiedy rozumiałam zachowanie Kompozytora,
oczywiście nie akceptowałam go, to jest wiadome, ale gdzież tam z tyłu
głowy znajdowałam na wszystko usprawiedliwienie, doskonale wiem, że
następstwem niekolorowej przeszłości może być brutalna teraźniejszość.
Czynniki, jakie ukształtowały nam oprawcę, są do przyjęcia, mężczyzna
ten został zbudowany na solidnych i trwałych podporach.Postacie
to jedna z najważniejszych cząstek dobrej powieści, dlatego zawsze tak
wielką wagę przykładam do tego, czy bohaterowie mogliby mieć
odzwierciedlenie w życiu równoległym. Remigiuszowi Mrozowi zazwyczaj
udaje się obronić na tej płaszczyźnie. W Behawioryście nie tylko
Kompozytor został dobrze zobrazowany, również pozostałe postacie zostały
wykreowane świadomie i z wielką dozą wiarygodności. Weźmy na przykład
takiego Gerarda Edlinga
nie trudno było mi sobie wyobrazić go w tych swoich jasnych garniturach
i z aktówką. Jednak wygląd zewnętrzny to kropla w morzu tworzenia
postaci potrzeba czegoś więcej, jakiegoś charakteru. Gerard jest
postacią charyzmatyczną, wyjątkową, a przede wszystkim niezwykle
inteligentną. Jednak najlepsze w nim jest to, że został przedstawiony
jako osoba zbliżająca się do dna, jego życie zawodowe i rodzinne, jest
jedną wielką przepaścią, z której trudno się wydostać. Z małżonką nie
układa mu się od dawna, a i syn nie spełnia wszystkich jego oczekiwać. Edling
jest facetem, który potrafi manipulować innymi, a to wszystko dzięki
niezwykłym umiejętnościom czytania z ludzkich gestów. Jedną z głównych
postaci jest również Beata Drejer, była współpracowniczka Edlinga,
to ona zwraca się do niego z prośbą o pomoc przy prowadzeniu niezwykle
trudnego śledztwa. Wiedzie spokojne życie na płaszczyźnie zawodowej i
uczuciowej. Nie była dla mnie bohaterką, którą mogłabym polubić, była
zwyczajna, chyba jednak z kobiecych bohaterek książek Remigiusza Mroza
prym nadal będzie wiodła Chyłka i jej bezczelność. Takie bohaterki lubię i fajnie byłoby, gdyby Drejer miała choć kilka kropel z zachowania Aśki, byłaby bardziej przekonująca.
Rozgadałam
się na temat głównych postaci, a przecież tyle mam do powiedzenia.
Akcja książki mknie niczym rozpędzony pociąg, nie mogłam się oderwać od
lektury, nawet na sekundę. Pochłonęłam ją w parę chwil, żyłam nią,
przeżywałam każde wydarzenie i do niektórych scen podchodziłam zbyt
emocjonalnie. Brutalność pewnych momentów mocno mnie przygnębiła,
tłumaczyłam sobie, że to przecież tylko fikcja, wymysł autora, ale
jednocześnie miałam świadomość, że gdzieś w świecie naprawdę dochodzi do
zamachów. To, że nie widzę tego w Polsce, w moich okolicach, nie
znaczy, że gdzieś poza naszymi granicami, nie dzieją się takie sytuacje i
krwawe jatki.
Jednym z głównych wątków jest behawioryzm, który
został przekazany w sposób wiarygodny i z sensem. Z ciekawości zgłębiłam
odrobinę temat w niezawodnym internecie i muszę przyznać, że jest to
dziedzina, której warto się przyjrzeć. Dzięki sztuce czytania z mowy
ciała będziemy mieli przewagę i moc podobną do czytania w myślach. W
książce całość opiera się właśnie na behawioryzmie i chorej grze, którą
zapoczątkował Kompozytor. Na początku, kiedy zamachowiec przedstawił
swoją koncepcję gry, krwawego koncertu, miałam wrażenie, jakbym trafiła
do jednego z mało interesujących filmów o zacnym tytule Piła, szybko
jednak okazało się, że na szczęście książka nie ma nic wspólnego z tą namiastką horroru.
Behawiorysta
to jedna z lepszych pozycji w dorobku autora, od dawna chciałam
przeczytać coś, co byłoby tak wiarygodne, brutalne, a zarazem odległe.
Remigiusz Mróz sprawił, że przepadłam bez reszty przez jego styl, kunszt
autorski i rozbudowaną wyobraźnię. Tę grę będę długo pamiętać.
Ocena: 5/6 (rewelacyjna)
Za możliwość przeczytania dziękuję:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz