Eliza to młoda kobieta, poetka o romantycznej duszy. Skrywa w sobie
wiele tajemnic z przeszłości. Kilka zapomnianych przyjaźni i urwanych
więzi. Pewnego dnia, jej przeszłość wraca do niej jak bumerang i od tego
momentu już nic nie będzie takie jak przedtem. Albert prawnik z wyboru,
pracoholik, raczej również z wyboru. Od dłuższego czasu jest mężem
młodej, zdolnej, ambitnej i zagubionej Pauliny. W jakich okolicznościach
świat Elizy i Alberta zderzy się ze sobą?
Kiedy zasiadłam spokojnie w ciepłym fotelu i zaczęłam czytać Klamki i dzwonki, pomyślałam sobie, że ktoś wyciął mi okrutny żart i wyrwał kilka pierwszych stron z mojej książki. Numerki jednak się zgadzały, więc moją drugą myślą było, że raczej nie polubię się z piórem Magdaleny Knedler, bo już od pierwszych stron wrzuca mnie w wir wydarzeń, niewiele wyjaśniając. Czułam się jak dziecko we mgle, nie mogłam znaleźć w książce, żadnego punktu zaczepienia. Miałam wrażenie, że zostałam brutalnie wrzucona w świat zupełnie mi obcych ludzi. Przez głowę przelatywały mi rozmaite myśli, nie mogłam uwierzyć, że to jest autorka, dla której oszalała przynajmniej połowa polskich czytelników. Jednak wiadomo, że nie oceniam książki po pierwszym rozdziale i nie skreślam autorów za sam początek historii. Tym razem też brnęłam dalej w fabułę, a jak przebiegłam przez pierwsze rozdziały, to były kolejne lepsze rozdziały, a po zakończeniu całej historii, zaczęłam rozumieć te wszystkie pochwały dla autorki, pozytywne recenzje, i radość zadowolonych czytelników. Ja też byłam zadowolona, zauroczona postaciami, historią i właściwie wszystkim.
Magdaleny Knedler
posługuje się barwnym, plastycznym, niewymuszonym językiem. Czyta się
ją z wielką przyjemnością, choć muszę przyznać, że trzeba poznać jej
specyfikę pisania. Na początku myślałam, że się nie dogadamy, jednak
wyszło naprawdę dobrze, a nietuzinkowy styl autorki pozwolił mi ją
wyróżnić na tle innych polskich pisarzy.
Autorka udowodniła mi, że potrafi ładnie i ciekawie pisać, jednak pisać można o wszystkim i nie każda historia może być tą wyjątkową. Tym razem jednak opowieść była rewelacyjna. Bardzo podobało mi się to, że autorka nie skupia się na jednym wątku, jej książka jest wielowymiarowa, mamy sporą ilość bohaterów, każdy wykreowany na osobną prawdziwą jednostkę z wadami, zaletami i codziennymi problemami. Jak pisałam, postaci jest wiele, jednak nie ma mowy, żeby któraś z nich była papierowa, nijaka, sztuczna. Każda z osób wywoływała we mnie rozmaite emocje. To w tym wszystkim jest najlepsze i zupełnie nie mam pojęcia, jak autorce udało się wykreować tak, wręcz do bólu realny świat.
Magdaleny Knedler w swojej książce porusza wiele wątków, dotyka wiele tematów istotnych. Najbardziej podobała mi się wzmianka o bezmyślności rodziców, niestety ten problem jest rozszerzony wręcz na ogromną skalę. Dziś w dobie internetu coraz trudniej zachować nam swoje życie dla siebie, chcemy się nim dzielić z innymi, ale jednak powinniśmy się zastanowić, kiedy przekroczymy tę cienką granicę zdrowego rozsądku i zaczniemy na fejsbuki czy inne instagramy dodawać kompromitujące zdjęcia naszych dzieci, pamiętajmy, że w internecie nic nie ginie i nie koniecznie cały świat musi widzieć pierwszą kupkę naszego malucha. Trochę oleju niektórym mamusiom by się przydało.
Autorka udowodniła mi, że potrafi ładnie i ciekawie pisać, jednak pisać można o wszystkim i nie każda historia może być tą wyjątkową. Tym razem jednak opowieść była rewelacyjna. Bardzo podobało mi się to, że autorka nie skupia się na jednym wątku, jej książka jest wielowymiarowa, mamy sporą ilość bohaterów, każdy wykreowany na osobną prawdziwą jednostkę z wadami, zaletami i codziennymi problemami. Jak pisałam, postaci jest wiele, jednak nie ma mowy, żeby któraś z nich była papierowa, nijaka, sztuczna. Każda z osób wywoływała we mnie rozmaite emocje. To w tym wszystkim jest najlepsze i zupełnie nie mam pojęcia, jak autorce udało się wykreować tak, wręcz do bólu realny świat.
Magdaleny Knedler w swojej książce porusza wiele wątków, dotyka wiele tematów istotnych. Najbardziej podobała mi się wzmianka o bezmyślności rodziców, niestety ten problem jest rozszerzony wręcz na ogromną skalę. Dziś w dobie internetu coraz trudniej zachować nam swoje życie dla siebie, chcemy się nim dzielić z innymi, ale jednak powinniśmy się zastanowić, kiedy przekroczymy tę cienką granicę zdrowego rozsądku i zaczniemy na fejsbuki czy inne instagramy dodawać kompromitujące zdjęcia naszych dzieci, pamiętajmy, że w internecie nic nie ginie i nie koniecznie cały świat musi widzieć pierwszą kupkę naszego malucha. Trochę oleju niektórym mamusiom by się przydało.
Klamki i dzwonki to książka, w której poruszane są tematy rozmaite, od nieodpowiedzialnych mamusiek począwszy, poprzez miłość przyjaźń oddanie i na depresjach kończąc. Pomimo takiego nagromadzenia problematyki, nie ma mowy o żadnych nieścisłościach czy niedomówieniach. Autorka skrupulatnie opisuje nam wszystkie sceny, miesza, ciągle rzuca bohaterom kłody pod nogi, kręci ich losem jak w kołowrotku, dzięki taki zamieszaniom, problemom, małym i większym radościom, możemy mówić, iż Magdaleny Knedler idealnie odcisnęła na kartkach swej powieści prawdziwe piętno i radość życia. Ta książka to nie cukierkowa opowieść, ale też nie jest to czarny koszmar. Jest kolorowo, raz czarno i smutno, innym razem wesoło, neutralnie... prawdziwie jak w życiu i za ten realizm daje autorce, wielki, ogromny plus. Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się czytać tak prawdziwej opowieści, aż trudno uwierzyć, że jest to tylko wytwór wyobraźni pisarki.
Kwestią sporną w moim umyśle pozostaje zakończenie, z jednej strony mnie satysfakcjonowało, ale jednak z drugiej pojawia się cichy głos nadziei, że to jeszcze nie koniec. Bardzo chciałabym przeczytać dalsze losy bohaterów, wiem, że łatwo można się domyślić, co będzie dalej i nie każda książka, jak bajka, musi się kończyć ślubem i żyli długo i szczęśliwie. Ja jednak nie przepadam za otwartymi zakończeniami, ponieważ gwarantują mi gonitwę myśli, której nie jestem w stanie opanować. Tak bardzo chciałabym się dowiedzieć, jakie dalsze perypetie autorka wymyśliłaby dla moich ulubionych duetów. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze będę mogła przeczytać o Elizie, Albercie, Dagnie i innych.
Magdalena Knedler ze swoją powieścią Klamki i dzwonki, całkowicie wyłamała się ze wszelkich możliwych schematów. Nie podąża utartymi ścieżkami, wyrobiła sobie swój unikalny styl i niepowtarzalną charyzmę tworzenia historii. Z czystym sumieniem mogę wam polecić tę książkę, a ja zabieram się za poszukiwanie poprzednich tytułów, które wyszły spod pióra autorki.
Klamki i dzwonki, to książka o miłości, przyjaźni, utraconych i zyskanych nadziejach. O rozstaniach, powrotach i przemijaniu. Zwykła prosta, aczkolwiek do bólu prawdziwa opowieść o wszystkich kolorach życia. Szarościach smutku i różowym szczęściu. Zagwarantowała mi wiele emocji, niejednokrotnie skrajnych, sprawiła, że odnalazłam nowych książkowych przyjaciół i zachwyciłam się kombinacją przeróżnych niesztampowych wątków.
Ocena: 5/6
Za możliwośc przeczytania dziękuję:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz