12:28

Właśnie tak




Miłość potrafi uderzyć jak grom z jasnego nieba. Przychodzi zazwyczaj wtedy, kiedy zupełnie się jej nie spodziewamy, dominuje nasze życie i sprawia, że nigdy nic już nie jest takie samo...

Stefania to dwudziestoczteroletnia dziennikarka i autorka romansów. Po tragicznej śmierci matki odcięła się od rodziny i zamieszkała z przybraną ciotką w Warszawie. Nie chce wracać w rodzinne strony do Drzewicy, z tą małą mieściną wiąże się zbyt wiele wspomnieni, a Stefcia nie jest gotowa na konfrontacje z przeszłością. Woli żyć w jej cieniu i nie wychylać się nazbyt. Niestety jej złudna idylla nie trwa długo, Stefcia dostaje zaproszenie na ślub kuzynki i nie ma wyboru, musi wrócić do Drzewicy i zmierzyć się z własnymi słabościami...

Anna Szafrańska poszła w narrację pierwszoosobową, górnym narratorem jest oczywiście Stefcia. Jej przygody, cięty język, a przede wszystkim maska silnej i niezależnej kobiety, sprawiają, że dziewczyna stała się dla mnie postacią niezwykle realną, wykreowana na kobietę taką jak my wszystkie. Ta niewielkich rozmiarów opowieść miażdży epilogiem, a co za tym idzie, autorka każe nam sądzić, że Właśnie tak to dopiero preludium do czegoś nadwyraz emocjonującego i bardziej skomplikowanego. Anna Szafrańska poprzez książkę Właśnie tak utorowała sobie drogę do drugiego tomu, wykreowała rewelacyjny świat, z pełnokrwistymi postaciami. Mamy tutaj do czynienia z niewielką miejscowością, która rządzi się swoimi prawami, autorce udało się uchwycić coś, co w takich małych społecznościach jest charakterystyczne — bliskość, choć inni zwą to wścibstwem.

Jakby nie patrzeć w powieści tej pierwsze skrzypce gra miłość. Fascynacja dość szybko przeistacza się w to wyjątkowe uczucie, jednak bohaterowie robią wszystko, aby nie dać się mu pochłonąć. Stefcia nie jest gotowa na związki, dźwiga na swoich barkach zbyt wielki bagaż doświadczeń, przeszłości, aby z dnia na dzień móc go zrzucić i cieszyć się codziennością. Autorce udało się idealnie wykreować tę postać. Widać, że kobieta walczy ze swoimi demonami, pragnie normalności, miłości i rodziny, jednocześnie boi się, bo wie jak, życie potrafi być kruche i jak łatwo stracić kogoś, w kim się ulokowało uczucia. Zna smak odrzucenia, żałoby porażki, nie chce już nigdy więcej go czuć. Dlatego do wszystkiego podchodzi z rezerwą, a najchętniej zamknęłaby się w swoim azylu zraz z ukochanym kotem i zapomniała, że w koło nie j istnieje jakiekolwiek życie.

Michał również jest postacią, która wiele przeszła. Stara się żyć na nowo, układać swój świat. Ostatnie czego pragnie to miłość, w dodatku z równie obciążona emocjonalnie kobietą... niestety zdrowy rozsądek zawsze przegrywa z galopem serca.

Akcja książki nie pędzi, jest raczej statyczna, a autorka skupia się bardziej na kreowaniu bohaterów i świata, niż na nieoczekiwanych zwrotach fabuły. W tej powieści na pierwszym planie są uczucia, emocje głównych bohaterów, przygotowania do wesela i walka. Walka ze samym sobą i ze swoimi słabościami. Anna Szafrańska w tym krótkim tekście zwróciła uwagę na coś bardzo istotnego. Pokazała, że żyjąc w cieniu przeszłości, tak naprawdę nie żyjemy, a więdniemy z dnia na dzień jak niepodlewana roślina. Autorka pokazuje, że życie należy brać całymi garściami, czerpać z niego to, co najlepsze nie dać się pokonać smutkom. Wiadome jest, że w życiu raz jest z górki raz wręcz przeciwnie, ale ważne, aby znaleźć jakiś punkt, oazę, w której wszystkie zmartwienia odejdą na drugi plan. Najlepszą opoką jest miłość, nie tylko partnerska, ale przede wszystkim ta rodzinna, która zostanie z nami bez względu na okoliczności...

Właśnie tak to subtelna, pełna słodko-gorzkich emocji, opowieść o miłości, która potrafi zrodzić się w najmniej sprzyjających okolicznościach i uleczyć poranioną duszę. Anna Szafrańska stworzyła historię, która udowadnia, że żyjąc przeszłością, zabieramy sobie szansę na szczęście i miłość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Książko, miłości moja. , Blogger