W powieści mamy narrację pierwszoosobową naprzemienną. Głównym narratorem jest Lia, jej narracja jest przeplatana perspektywą zabójcy i księcia. Najlepszym zabiegiem autorki jest to, że udało się jej tak namieszać, naplątać, że czytelnik nie ma pojęcia, który z chłopaków jest zabójcą, a który księciem. Ja zaplątałam się strasznie i przyznam szczerze, że wydawało mi się, że obstawiam prawidłowo, a jednak się przeliczyłam. To małe celowe pomieszanie bardzo mi się spodobało i sprawiło, że książka była dla mnie jeszcze bardziej intrygującą.
Kolejnym rewelacyjnym posunięciem było umieszczenie i poprowadzenie wątku miłosnego. Jako romantyczna dusza, cieszę się na każdy wątek miłosny, a jeżeli ten wątek jest jeszcze tak świetnie poprowadzony, to ja kupuję go w całości i chwalę za naturalność i lekkość prowadzenia. Pearson ma u mnie mistrza prowadzenia takich wątków, po pierwsze postawiła na naturalność – cała znajomość rozwija się realistycznie, bez przerysowanych spojrzeń w oczy i udawanej miłości od pierwszego wejrzenia. W dodatku to nie miłość gra pierwsze skrzypce w powieści, a jedynie czasami wychyla się na pierwszy plan. Autorce również w tej fikcji udało się zawrzeć wiele prawdy, przede wszystkim przesłanie – udowodnienie – że wojny są złe, a niezgoda między królestwami nie może sprawiać, żeby ginęli niewinni. W tym wątku było sporo emocji i nawet zdarzyło mi się uronić łezkę, czego zupełnie nie spodziewałabym się po tej książce.
Na pokłony zasługuje również wyobraźnia autorki – świat przedstawiony w Fałszywym pocałunku to logiczna, spójna całość. Fikcja w spektakularny sposób przeplata się z rzeczywistością, a zaskakujący zwrot akcji przy zakończeniu sprawia, że nie mogę się doczekać kontynuacji.
Akcja książki to istna sinusoida, raz gna galopem do przodu, innym razem jest statyczna i daje chwilę oddechu. Widmo nieszczęścia wisząca nad bohaterką sprawia, że atmosfera powieści jest ciężka od napięcia. Czekałam tylko na moment, w którym wszystko wskoczy na właściwe tory, a zło, które tylko czyha na uwolnienie, dopadnie Lię i wzbudzi po raz kolejny miliony emocji.
Fałszywy pocałunek to zaskakująco dobra książka, napisana lekkim językiem. Czyta się ją płynnie, nie ma mowy o nudzie, bo ciągle coś się dzieje, na którejś z płaszczyzn książki. Myślę, że to nie jest tylko opowieść dla fanów fantasy, to raczej książka dla wielbicieli niesztampowych romansów, zaskakujących wątków i wciągających scen. Polecam, bo warto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz