Wydawnictwo Kobiece tym razem zrobiło ukłon w stronę młodszego czytelnika, postawili na książkę z gatunku Young adult. Czy książka Jej wysokość P. to dobry start w literaturze młodzieżowej?
Peyton ma wielki problem. Niestety, dosłownie wielki. Czuje się oderwana od rówieśników, ponieważ przerasta ich, i to nie tylko o głowę. Dziewczyna jest wysoka, bardzo wysoka, pomimo tego, że jest atrakcyjna, zgrabna i zabawna, żaden chłopak nie zwraca na nią uwagi. W czasie pracy przyjmuje zakład od współpracowników — musi iść minimum na trzy randki i na bal maturalny z chłopakiem, który jest od niej wyższy! Przed dziewczyną nie lada wyzwanie, wie jednak, że musi zdobyć pieniądze za ten zakład, aby wyrwać się z rodzinnego koszmaru. Czy uda jej się zwyciężyć i... nie zakochać?
Narracja pierwszoosobowa przybliża nam życie Peyton jej sytuację rodzinną i to, jak radzi sobie w kontaktach z rówieśnikami. Jestem ogromnie wdzięczna autorce, że nie poszła w oklepany schemat, który można wywnioskować z opisu. Owszem książka jest odrobinę przewidywalna, ale przy tym lekka, zabawna i pełna ciekawych dialogów. Joanne Macgregor poruszyła w powieści wiele tematów, udowodniła nam, że problemy nastolatków są dla nich najważniejsze, akceptacja ze strony rówieśników i pozycja w grupie mają ogromny wpływ na rozwój młodego człowieka. Niestety często odmienność, w tym przypadku wzrost dziewczyny, prowadzi do licznych drwin, głupich komentarzy i udowadnianiu, że inny znaczy gorszy. Autorce udało się z tego wątku wyjść obronną ręką, choć większość szydzi z Peyton, jej udaje się w tym wszystkim odnaleźć, choć zdarzają się chwile słabości, to jednak momenty szczęścia i beztroski sprawiają, że dziewczyna z każdą chwilą zaczyna akceptować siebie, a jej pewność siebie zostaje przez to podbudowana. Autorka w ten sposób idealnie dała znać młodszemu czytelnikowi, że pierwszym krokiem do tego, aby inni nas akceptowali, my musimy zaakceptować siebie. Jeżeli natomiast toksyczni znajomi zaczynają nas osaczać, warto się od nich odciąć, zamiast starać się na siłę zmieniać — nie warto!
W powieści oczywiście znajdziemy również wątek miłosny. Jednak jest on właściwie tylko tłem, elementem, bez którego układanka byłaby nie pełna, ale nie dominuje on głównego motywu opowieści, którym niewątpliwie jest budowa pewności siebie i radzenie sobie z trudami rodzinnymi. Autorka nakreśliła tę miłość w sposób wiarygodny, subtelny, niewiarygodnie piękny i rozczulający. We mnie ten wątek wzbudził wspomnienia z minionych lat, przywołał w pamięci pierwsze miłostki i wprawił mnie w niemałą nostalgię. Chyba dlatego tak bardzo lubię tego typu książki, pozwalają mi, choć na chwilę wrócić wspomnieniami do minionych lat.
Peyton ma wielki problem. Niestety, dosłownie wielki. Czuje się oderwana od rówieśników, ponieważ przerasta ich, i to nie tylko o głowę. Dziewczyna jest wysoka, bardzo wysoka, pomimo tego, że jest atrakcyjna, zgrabna i zabawna, żaden chłopak nie zwraca na nią uwagi. W czasie pracy przyjmuje zakład od współpracowników — musi iść minimum na trzy randki i na bal maturalny z chłopakiem, który jest od niej wyższy! Przed dziewczyną nie lada wyzwanie, wie jednak, że musi zdobyć pieniądze za ten zakład, aby wyrwać się z rodzinnego koszmaru. Czy uda jej się zwyciężyć i... nie zakochać?
Narracja pierwszoosobowa przybliża nam życie Peyton jej sytuację rodzinną i to, jak radzi sobie w kontaktach z rówieśnikami. Jestem ogromnie wdzięczna autorce, że nie poszła w oklepany schemat, który można wywnioskować z opisu. Owszem książka jest odrobinę przewidywalna, ale przy tym lekka, zabawna i pełna ciekawych dialogów. Joanne Macgregor poruszyła w powieści wiele tematów, udowodniła nam, że problemy nastolatków są dla nich najważniejsze, akceptacja ze strony rówieśników i pozycja w grupie mają ogromny wpływ na rozwój młodego człowieka. Niestety często odmienność, w tym przypadku wzrost dziewczyny, prowadzi do licznych drwin, głupich komentarzy i udowadnianiu, że inny znaczy gorszy. Autorce udało się z tego wątku wyjść obronną ręką, choć większość szydzi z Peyton, jej udaje się w tym wszystkim odnaleźć, choć zdarzają się chwile słabości, to jednak momenty szczęścia i beztroski sprawiają, że dziewczyna z każdą chwilą zaczyna akceptować siebie, a jej pewność siebie zostaje przez to podbudowana. Autorka w ten sposób idealnie dała znać młodszemu czytelnikowi, że pierwszym krokiem do tego, aby inni nas akceptowali, my musimy zaakceptować siebie. Jeżeli natomiast toksyczni znajomi zaczynają nas osaczać, warto się od nich odciąć, zamiast starać się na siłę zmieniać — nie warto!
W powieści oczywiście znajdziemy również wątek miłosny. Jednak jest on właściwie tylko tłem, elementem, bez którego układanka byłaby nie pełna, ale nie dominuje on głównego motywu opowieści, którym niewątpliwie jest budowa pewności siebie i radzenie sobie z trudami rodzinnymi. Autorka nakreśliła tę miłość w sposób wiarygodny, subtelny, niewiarygodnie piękny i rozczulający. We mnie ten wątek wzbudził wspomnienia z minionych lat, przywołał w pamięci pierwsze miłostki i wprawił mnie w niemałą nostalgię. Chyba dlatego tak bardzo lubię tego typu książki, pozwalają mi, choć na chwilę wrócić wspomnieniami do minionych lat.
Ponad miłością, przyjaźnią i problemami z rówieśnikami, na Peyton
spada również niekorzystna sytuacja w domu. Jej matka ma dziwną...
pasję, która jest poważnym zaburzeniem na tle psychicznym. Dziewczyna
przez to czuje się jeszcze bardziej zagubiona, a brak wsparcia w
rodzinnym ognisku, nie pomaga w odnalezieniu się w poszczególnych
sytuacjach. Joanne Macgregor zbudowała wielowymiarową opowieść, pokazującą jak ważne dla młodego człowieka jest rodzinne ciepło, bliskość, zrozumienie i akceptacja.
Jej wysokość P. to naprawdę dobra, przemyślana i ciekawa książka. Wciąga od samego początku, zaskakuje zabawnymi dialogami, poucza i ukazuje, że w życiu czasami trochę należy być egoistą, aby nie zwariować i nie dać się zdominować społeczeństwu. Takich subtelnych i prawdziwych młodzieżówek powinno być więcej.
Jej wysokość P. to naprawdę dobra, przemyślana i ciekawa książka. Wciąga od samego początku, zaskakuje zabawnymi dialogami, poucza i ukazuje, że w życiu czasami trochę należy być egoistą, aby nie zwariować i nie dać się zdominować społeczeństwu. Takich subtelnych i prawdziwych młodzieżówek powinno być więcej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz