10:35

Przyciąganie Elżbieta Rodzeń - Przedpremierowo!






Nam – osobom w pełni sprawnym fizycznie – wręcz abstrakcją wydaje się, że możemy zostać pozbawieni tego naturalnego daru chodzenia. Jednak spora część osób poruszających się na wózku to osoby, które kiedyś były w pełni sprawne, a niepełnosprawność jest następstwem nieszczęśliwych wydarzeń, które spłynęły na ich życie. Sama znam kilka osób, które w wyniku urazów, wypadków, przewlekłej choroby, straciły możliwość naturalnego sposobu poruszania się, jedni radzą sobie z tym lepiej inni gorzej. Elżbieta Rodzeń w swojej książce Przyciąganie postawiła na bohatera, który w wyniku nieszczęśliwego zdarzenia znalazł się na wózku inwalidzkim i choć wszystkim stara się udowodnić, że nic mu nie jest, a jego życie może wyglądać naturalnie – bywają chwile, kiedy zaczyna wątpić w realność swojej normalności. Garett – bo o nim mowa – jest mężczyzną przykutym do wózka, jednocześnie takim, który jest pełny pasji, musi czuć adrenalinę i czerpać z życia garściami, niejednokrotnie paradoksalnie ryzykując życie. Niespodziewanie w jego świat wkracza Nadia – pielęgniarka zatrudniona przez ojca Garetta. Ktoś tak sprawny i aktywny, jak Garett czuje się wręcz obrażony faktem zatrudnienia dla niego opieki, szybko jednak okazuje się, że bywają gorsze chwile, w których pomoc jest niezbędna – niekoniecznie tylko fizyczna pomoc, ale również ta psychiczna. Nadia z kolei to kobieta, która wiele w życiu przeszła, dziś stara się odnaleźć w nowych sytuacjach, zaaklimatyzować się w nowym otoczeniu i zapomnieć o demonach przeszłości, które ją dręczą i wciąż rzucają cień na teraźniejszość. Nadia jest dla nas również narratorem przewodnim, więc cała historia jest spisana z jej perspektywy, a ja – jako czytelnik – byłam zachwycona pracą, jaką autorka włożyła w tę postać.

W Przyciąganiu znalazłam coś, co jest dla mnie w książkach dość istotne, o ile nie najważniejsze. Mianowicie kreacja bohaterów, Elżbiecie Rodzeń udało się stworzyć postacie takie, jak lubię – doświadczone przez życie, pełne emocji, prawdziwe, charyzmatyczne, zaskakujące i różnobarwne. Dialogi między bohaterami były prowadzone w sposób nad wyraz naturalny, momentami sarkastyczny, innym razem poważny stonowany i pouczający. Do tego wszystko doprawione bezczelnością Garetta, co częściej wywoływało uśmiech na mojej twarzy, niż irytowała. Dla mnie zachowanie głównego bohatera za każdym razem było w jakiś sposób argumentowane, autorce udało się stworzyć słodko gorzkiego mężczyznę, który swoim zachowaniem stara się trzymać wszystkich na dystans i nie angażować zbytnio w swoje życie. Podobne podejście ma do związków, nie chce się wiązać, dla niego istotne są znajomości z bonusem, jednak nie angażuje się w nic, co wymagałoby uwolnienia swoich emocji, uczuć.


Przyciąganie mieści się w ramach romansu, jednak nie chciałabym tej książki szufladkować, dla mnie jest ona czymś więcej niż zwykłym, sztampowym obyczajowym romansem. Owszem, na pierwszy plan wychodzi wątek miłosny, jednak jest on poprowadzony w sposób niewiarygodnie subtelny, naturalny, miłość nie przytłacza, a jest raczej zaskakującym zwieńczeniem znajomości. Dopełnieniem jest tło obyczajowe, które niejednokrotnie wysuwało się pierwszy plan. Ciekawym i rewelacyjnie poprowadzonym jest wątek Garetta i jego bolesnej, niejasnej i skomplikowanej przeszłości. Jednak to chyba historia Nadii wzbudziła we mnie więcej emocji, choć wolałabym tej książki nie dzielić na dwie historie, ponieważ wszystko zazębia się idealnie, sprawiając, że spójna całość rozbraja emocjonalnie. Autorka w tej książce poruszyła temat, który lubię w literaturze i uważam, że powinien być nagłaśniany wszędzie, mianowicie temat przemocy domowej, nie tylko tej fizycznej, ale również psychicznej, która potrafi ranić bardziej i wyrządzać większą szkodę niż przemoc fizyczna, nie umniejszając tragizmu żadnej z form. Uważam, że powinno się mówić o kobietach, które doświadczają piekła, od ludzi, którzy przysięgali je chronić, uważam, że musimy widzieć więcej i przestawać odwracać wzrok od ścian, za którymi rozgrywają się dramaty. Podoba mi się również sposób ukazania tego tematu przez autorkę, Elżbieta Rodzeń idealnie uchwyciła psychikę osoby maltretowanej fizycznie i psychicznie, uwydatniła wszelkie zachowania osoby, która doświadczyła krzywdy, jednocześnie pokazała, że warto być silnym, warto przerwać pasmo zła i zebrać się na odwagę odchodząc od naszego kata – co jest niejednokrotnie trudniejsze, niż się wydaje osobom, które podobnego piekła nie doświadczyły.

Przyciąganie
to piękna, subtelna, a jednocześnie pełna skrajnych emocji opowieść o tym, że czasami trzeba w swoim życiu postawić wielką kreskę i zacząć żyć od nowa. Zamknąć drzwi z napisem przeszłość i wyrzucić wszystkie klucze. W piękny sposób pokazuje również, że niepełnosprawny nie znaczy gorszy, a wręcz przeciwnie, udowadnia, że nasza sprawność fizyczna ma się nijak do czystości i dobroci naszych serc. Jestem szczerze zauroczona tą historią i muszę powiedzieć, że Elżbieta Rodzeń za sprawą tej, jak i poprzednich swoich powieści wpisała się na listę moich ulubionych polskich pisarek. Mistrzostwo w kreowaniu emocji w opisywaniu uczuć i w tworzeniu powolnych, naturalnych i rozczulających historii. Polecam wszystkim romantycznym duszom, jak i tym czytelnikom, którzy w romansach szukają czegoś więcej niż zakochania się na pierwszej stronie i lukru płynącego z kolejnych rozdziałów. Emocje zawsze na pierwszym miejscu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Książko, miłości moja. , Blogger