Jak już mogliście niejednokrotnie zauważyć, jestem wielka fanką Colleen Hoover, jej książki biorę w ciemno i jeszcze nigdy mnie nie zawiodła.
Jednak długo zwlekałam z czytaniem Tej dziewczyny głównie przez to, że doszło mnie wiele głosów, na temat tego, że książka jest naciągana, nieciekawa i zwyczajnie nudna... ale w końcu się na nią zdecydowałam i myślę, że moja miłość do Willa wzięła górę nad zdrowym rozsądkiem.
Ta dziewczyna to ta sama historia co w Pułapce uczuć opowiedziana słowami Willa. Główni bohaterowie właśnie się pobrali, spędzają ze sobą miesiąc miodowy i Layken wypytuje o wszystko swojego męża. Chce wiedzieć, co czuł w momencie jej poznania i jakie emocje nim targały przez całą ich znajomość. Dzięki temu dowiadujemy się o tej samej historii, z perspektywy Willa. Może i takie książki są szablonowe, nijakie i pozbawione emocji, jednak dla mnie ta dziewczyna była niczym kolejne spotkanie z przyjaciółmi, niby zwyczajne jak zwykle, a jednak cieszy.
Zacznę od narracji, jest ona poprowadzona w pierwszej osobie, a narratorem jest Will. Odpowiada mi taki rodzaj narracji, ponieważ od jakiegoś czasu Will jest moją ulubioną postacią książkową, więc cieszę się na każde spotkanie z nim. Nie będę się rozpisywała na tematy kreacji postaci, ponieważ wszystko, co miałam na ten temat do powiedzenia, już napisałam w opinii na temat Pułapki uczuć i Nieprzekraczalnej granicy. Uwielbiam tych ludzi i zawsze będę darzyła ich pewnym sentymentem, ponieważ to dzięki nim mogłam zapoznać się z wyjątkowym i unikalnym stylem Hoover.
This girl zbiera mnóstwo niepochlebnych opinii, ja jednak obalam mit, jakoby była naciągana i pisana na siłę. Oczywiście rozumiem głosy, które tak mówią, ale zupełnie się z nimi nie zgadzam. Może nie jestem obiektywna, ponieważ (jak zdążyliście zauważyć) darzę głównych bohaterów szczególną sympatią, ale nie muszę być obiektywna, jestem subiektywna, a moje zdanie jest takie, że tej historii niczego nie brakowało.
Zgadzam się poniekąd z głosami, że nie wiele wnosi do poznanej już fabuły, aczkolwiek uważam, że porusza kilka ważnych aspektów, których w pierwszej części nie dostaliśmy.
Jednak długo zwlekałam z czytaniem Tej dziewczyny głównie przez to, że doszło mnie wiele głosów, na temat tego, że książka jest naciągana, nieciekawa i zwyczajnie nudna... ale w końcu się na nią zdecydowałam i myślę, że moja miłość do Willa wzięła górę nad zdrowym rozsądkiem.
Ta dziewczyna to ta sama historia co w Pułapce uczuć opowiedziana słowami Willa. Główni bohaterowie właśnie się pobrali, spędzają ze sobą miesiąc miodowy i Layken wypytuje o wszystko swojego męża. Chce wiedzieć, co czuł w momencie jej poznania i jakie emocje nim targały przez całą ich znajomość. Dzięki temu dowiadujemy się o tej samej historii, z perspektywy Willa. Może i takie książki są szablonowe, nijakie i pozbawione emocji, jednak dla mnie ta dziewczyna była niczym kolejne spotkanie z przyjaciółmi, niby zwyczajne jak zwykle, a jednak cieszy.
Zacznę od narracji, jest ona poprowadzona w pierwszej osobie, a narratorem jest Will. Odpowiada mi taki rodzaj narracji, ponieważ od jakiegoś czasu Will jest moją ulubioną postacią książkową, więc cieszę się na każde spotkanie z nim. Nie będę się rozpisywała na tematy kreacji postaci, ponieważ wszystko, co miałam na ten temat do powiedzenia, już napisałam w opinii na temat Pułapki uczuć i Nieprzekraczalnej granicy. Uwielbiam tych ludzi i zawsze będę darzyła ich pewnym sentymentem, ponieważ to dzięki nim mogłam zapoznać się z wyjątkowym i unikalnym stylem Hoover.
This girl zbiera mnóstwo niepochlebnych opinii, ja jednak obalam mit, jakoby była naciągana i pisana na siłę. Oczywiście rozumiem głosy, które tak mówią, ale zupełnie się z nimi nie zgadzam. Może nie jestem obiektywna, ponieważ (jak zdążyliście zauważyć) darzę głównych bohaterów szczególną sympatią, ale nie muszę być obiektywna, jestem subiektywna, a moje zdanie jest takie, że tej historii niczego nie brakowało.
Zgadzam się poniekąd z głosami, że nie wiele wnosi do poznanej już fabuły, aczkolwiek uważam, że porusza kilka ważnych aspektów, których w pierwszej części nie dostaliśmy.
Górę nad wszystkimi bierze to,
że uwielbiam styl tej autorki i to, w jaki sposób opisuje emocje.
Uwielbiam to, w jakiej formie ukazuje uczucia między głównymi bohaterami
i ich stosunki rodzinne. Podobało mi się to, że dowiedziałam się o
niektórych sytuacjach, o których nie miałam pojęcia po pierwszej części.
Cieszyłam się na każde kolejne spotkanie ze slamem, który skradł moje serce. Może wszyscy mają racje, ta książka nie jest wyjątkowa i nie najlepsza w dobytku Colleen,
ale mnie rozczuliła. Sprawiła, że po moim sercu rozlała się fala
przyjemnego ciepła. Połknęłam tę książkę w jeden wieczór i nie mogłam
wierzyć, że to już moje ostatnie spotkanie z Willem i Layken.
This girl to nie jest wybitne dzieło, które rzuci na kolana wszystkich. To zwykła lekka czytaninka, która sprawiła, że na mojej twarzy zagościł uśmiech. Rozczuliła mnie i w pewnym stopniu przypomniała, dlaczego tak bardzo zauroczyłam się stylem autorki. Nie będę jednak do niej namawiać, jeżeli nie kochacie Willa tak, jak ja, z pewnością książka wyda wam się nijaka. Dla mnie była dobra, aczkolwiek nie sądzę, że jeszcze kiedyś do niej wrócę.
This girl to nie jest wybitne dzieło, które rzuci na kolana wszystkich. To zwykła lekka czytaninka, która sprawiła, że na mojej twarzy zagościł uśmiech. Rozczuliła mnie i w pewnym stopniu przypomniała, dlaczego tak bardzo zauroczyłam się stylem autorki. Nie będę jednak do niej namawiać, jeżeli nie kochacie Willa tak, jak ja, z pewnością książka wyda wam się nijaka. Dla mnie była dobra, aczkolwiek nie sądzę, że jeszcze kiedyś do niej wrócę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz