W trzech punktach:
1. Niebanalna.
2. Historia spisana pięknym językiem.
3. Muzyka poruszająca duszę.
*Życie Nevena
zostało zaplanowane, jeszcze zanim się urodził. Robił wszystko, co mu
kazano, stosując się do rygorystycznych zasad. Kiedy jego rówieśnicy się
bawili, on pobierał lekcje gry na wiolonczeli. Nieustanna izolacja od
świata sprawiła, że chłopak się w sobie zamknął. Odarty z interakcji
międzyludzkich, poświęcił się jedynej rzeczy, która jednocześnie dawała
mu radość i wzbudzała nienawiść – muzyce. Dzięki ciężkiej pracy i
licznym wyrzeczeniom osiągnął sukces – stał się jednym z najbardziej
pożądanych wiolonczelistów na świecie.
Willow
od dziecka była zakochana w balecie. Wspinała się na wyżyny, aż pewnego
dnia jej kariera legła w gruzach. Doznała kontuzji, po której nigdy
więcej nie mogła założyć point. Zdruzgotana nastolatka, ratunek
odnalazła w namiastce baletu – muzyce klasycznej. Urzeczona występem
młodego wiolonczelisty, postanowiła spróbować swoich sił w tej
dziedzinie sztuki – rozpoczęła naukę gry na skrzypcach.
Losy Nevena i Willow
przeplatały się parokrotnie. Dziewczyna nie znalazła w sobie jednak na
tyle odwagi, żeby nawiązać kontakt ze swoim idolem. Natomiast skupiony
na karierze muzycznej Neven, nie zwracał na nią uwagi.
Historia zmieniła bieg na scenie opery w Sydney, gdzie doszło do dramatycznych wydarzeń z udziałem Nevena
i Wilhelminy. Połączyła ich wspólna tragedia, ale czy stanie się ona
przepustką do zawarcia bliższej znajomości, a może nawet miłości?*
Dla mnie na dobrą książkę składa się wiele czynników, ale najważniejszym z nich są emocje w niej zawarte. W Nie pozwól światłu zgasnąć tych emocji nie zabraknie. Ewa Pirce zabrała nas w przepiękną podróż do świata miłości, muzyki i pasji. Jednak nie byłaby sobą, gdyby pod płaszczykiem miłosnej historii nie ukryła bolesnego ludzkiego dramatu.
Ta
książka udowadnia, że czasami pozory mogą mylić. Czasami wydaje nam
się, że ktoś jest szczęśliwy, osiąga kolejne szczebelki sukcesu, a tak
naprawdę gdzieś w głębi siebie, a tak naprawdę gdzieś w głębi siebie.
Ewa Pirce
pokazała również, że nawet ci, którzy z definicji powinni nas chronić i
kochać bezwarunkowo potrafią nam rzucać kłody pod nogi i niszczyć od
środka.
Dla równowagi w tej historii mamy również wyjątkową pełną
ciepła rodzinę, która wskoczyłaby za sobą w ogień. Dzięki temu wątkowi
autorka pokazała jak ważne, jest wsparcie bliskich i jak trudno byłoby się podnieść ze swoich tragedii bez ich wsparcia.
W
całej historii nie zabraknie również muzyki, którą się wręcz słyszy.
Dopełnia idealnie, nadaje smaku i charakteru całej historii. Lubię w
powieściach wątku artystyczne, muzyczne — uważam, że czasami niektóre
emocje można uchwycić tylko właśnie w taki sposób.
No i rodząca
się miłość między bohaterami, zrodzona z fascynacji. Wszystko jest
opisane niezwykle płynnie, pięknie momentami wręcz poetycko. Ta powieść
to skarbnica cytatów. Uwierzcie mi na słowo, z każda kolejną powieścią
styl autorki się zmienia, a ona sama stara się go szlifować i
doskonalić.
Nie pozwól światłu zgasnąć tom pierwszy to preludiom
do dalszych wydarzeń. Budzi emocje, porusza najczulsze struny duszy i
udowadnia, że muzyka potrafi koić ból.
▼
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz