08:00

Prawdziwe życie w korporacji. ,,Master" Olgierd Świerzewski

Master
Autor: Olgierd Świerzewski
Wydawnictwo: Muza
Gatunek: Thriller
Data wydania: maj 2016 r.
Ocena: 4/6 (dobra)













Tym razem sięgnęłam po książkę, w której poruszane są całkowicie nieznane dla mnie kwestie. Nigdy nie pracowałam w korporacji i nigdy nie pójdę w takim kierunku. Ja jestem panią swojego losu, a nie pionkiem w grze. Niemniej jednak realia tego świata zna niemal każdy, dlatego też postanowiłam go zgłębić, a książka miała mi w tym pomóc.

Aleksander zostaje przeniesiony z wielkiej firmy w Londynie, do swojego rodzinnego kraju, pięknej i malowniczej Polski, konkretnie Warszawy. Od teraz ma zostać partnerem w prowadzeniu kontraktów w firmie w stolicy, która jest odnogą wielkiej Londyńskiej korporacji. Niby nic wielkiego, ale bohater skrywa w sobie więcej mrocznych cieni, niż można przypuszczać.



,,Znienawidzili mnie, ale naprawdę czuli lęk, a to sprawiało mi ogromną radość.".


Prolog jest dla mnie zapowiedzią całej książki, jeżeli on mnie porwie, to jest duże prawdopodobieństwo, że reszta książki również przypadnie mi do gustu. Tutaj wstęp mamy naprawdę obiecujący, daje przedsmak tego, co może się dziać w kolejnych częściach. Jednak po obiecującym prologu następuje dość żmudna ekspozycja postaci. Z jednej strony doceniam trud, jaki autor włożył w kreacje bohaterów, każda z osób jest prawdziwą osobną jednostką, to jednak w niektórych momentach przedstawianie poszczególnych osób, odrobinę mnie wynudziło. Najlepiej czytało mi się kwestie, w których bohater mówił o sobie. Jego wypowiedzi były w formie bezpośredniej, przez co czytało się błyskawicznie. Niestety w rozdziały zostawały nieporadnie wplecione retrospekcje. Miałam wrażenie, że wchodzę w umysł bohatera, a on nieustannie stara się mi powiedzieć coś ze swojej przyszłości. Wystarczyło, aby bohater zobaczył zapomnianą płytę i przywołał wspomnienia z nią związane. Nie było to złe, ale momentami wprowadzało niepotrzebny chaos. Odrobinę chaosu wprowadzały również przeskoki w narracji, raz mamy narrację pierwszoosobową innym razem dostajemy narrację trzecioosobową i musimy przestawić nasz umysł na czytanie w innym czasie. Nie lubię takich zabiegów, ale rozumiem, że w tej sytuacji nie można było inaczej przedstawić niektórych kwestii, jak przez narratora wszechwiedzącego... ale może lepiej byłoby zdecydować się na jeden typ narracji?

Dobra, odrobinę ponarzekałam, wylałam swoje drobne żale, która minimalnie odejmują książce, teraz przyszedł czas na plusy, których będzie więcej niż poprzednich minusów. Zacznę od początku, czyli od prologu, jest dobry i mocny, to już mówiłam. Wędrując dalej w głąb książki, nie mogłam pozbyć się wrażenia, że ten prolog nie pasuje do żadnych wydarzeń, nie wiedziałam, z czym można go połączyć, jednak im bliżej końca, tym bardziej wszystko mi się zazębiało i idealnie łączyło w całość. Ukazanie świata korporacji nie było dla autora trudne, w końcu kto jak nie on sam może wiedzieć coś o tym świecie. Muszę przyznać, że póki nie poznałam tej książki żyłam w błogiej nieświadomości. Niektóre momenty i sceny opisujące prace w korporacji, były dla mnie niczym fragmenty marnej książki fantasy — nierealne. Jednak gdzieś z tyłu głowy miałam przeświadczenie, że takie sytuacje mogą mieć miejsce. W świecie, w którym pieniądz ma największe znaczenie, przestają się liczyć większe wartości.



,,[...] po raz pierwszy stanąłem twarzą w twarz ze zjawiskiem, które nazywam emocjonalnym milczeniem umysłu. Bo nie czułem już nic, tak jakby do wnętrza mojego mózgu ktoś wstawił metalową zimną blaszkę, blokującą fragmenty komórek odpowiedzialnych za empatię.[...]".



Mimo całego, dość ciemnego świata korporacji autor poruszył wiele innych znaczących wątków. W piękny sposób pisze o utraconej miłości. Jak wiecie, jest we mnie zbyt dużo romantyka i nie myślałam, że w tej książce znajdę coś dla siebie, a to właśnie wątek miłości spadł mi jak dar z nieba i sprawił, że zaczęłam postrzegać tę książkę wielowymiarowo. Mało tego, że autor ukazał nam wątek miłości, jeszcze pokazał jak ważne są schematy wyniesione z domu. Jak trudno jest się pozbyć naleciałości z przeszłości i jak wielkie piętno ona na nas odciska. Autor pokazał nam, że w bezwzględnym świcie nie ma miejsca na prawdziwe i szczere relacje międzyludzkie. Każdy dobry gest może być podszyty czymś złym. Nie można ufać, bo będąc zbyt ufnym zostaniemy wyprowadzeni na manowce.

Olgierd Świerzewski wielokrotnie udowodnił mi, że jego książka miała być brutalna i pozbawiona skrupułów i taka właśnie była. Kilkakrotnie sceny opisywane przez pisarza wywoływały u mnie dreszcz, a bezwzględność i chłód bijący od głównego bohatera dało się czuć mimo panujących wkoło upałów. Kiedy przeczytałam pierwsze zdanie z książki:


,,Nazywam się Aleksander Rymer i przyznaję: nienawidzę ludzi."

Wiedziałam, że będzie to dobra powieść z ukazaniem wszystkich odbić człowieczeństwa i tak właśnie było. Mimo drobnych minusów, jakie pokazałam na początku, książka broni się przesłaniem, bezwzględnością i drobną brutalnością. Myślę, że każdy z nas znajdzie tu coś dla siebie.


Master to idealnie zbudowany i przemyślany thriller. ukazuje brutalną prawdę o korporacji, ale pokazuje też zwykłe życie ludzi. Problematyka, jaką porusza autor, jest ważna na wszystkich płaszczyznach, bez względu na miejsce pracy. Natomiast świat korporacji notabene całkowicie mi obcy, został przedstawiony w brutalny sposób i uświadczył mnie w przekonaniu, że to nie moja bajka. Książka zmusza do refleksji i nakazuje odpowiedzieć sobie na pytanie, czy pieniądz naprawdę jest najważniejszy?


 Za możliwość przeczytania dziękuję:
 Książkę znajdziecie w korzystnej cenie TUTAJ.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Książko, miłości moja. , Blogger