Milion małych kawałków
Autor: James Fray
Autor: James Fray
Tytuł oryginalny: A Million Little Pieces
Tłumaczenie: Patryk Gołębiowski
Liczba stron: 519
Gatunek: Literatura współczesna, literatura uzależnień.
Ocena: -
Dziś o książce, którą uwielbiam, która już jakiś czas temu skradła moje serce. Jest kontrowersyjna, dosadna i wzbudzająca milion sprzecznych emocji. Uświadamiająca nam jaką wartość ma życie, jak bardzo jest kruche i jak łatwo je zniszczyć, całkowicie nieświadomie.
James Frey to autor powieści i jednocześnie główny bohater. Jak sam twierdzi, milion małych kawałków to jego życie, wzbogacone o drobiny fikcji.
James jest uzależniony od narkotyków, od alkoholu, jak i od wszelkich innych używek. Substancje odurzające, dogłębnie zniszczyły jego organizmy. My zaczynamy książkę, w momencie, w którym James zaczyna odwyk.
Narracja w powieści jest pierwszoosobowa, narratorem jest Jemes. Mężczyzna po niemałych przejściach, załatwionych tak naprawdę na własne żądanie.
Autor w świetny sposób opisuje nam skutki uboczne uzależnienia. Pokazuje, jak to jest fajnie, jak masz znajomych, jesteś lubiany, wtapiasz się w otoczenie. Najpierw papieros, bo przecież wszyscy palą. Potem piwko, coś mocniejszego, jak to koledze odmówisz. Przychodzi też moment na narkotyki, lżejsze, z czasem cięższe... aż w końcu okazuje się, że nie ma już dla ciebie ratunku. Jesteś na pograniczu życia i śmierci, całym sobą czujesz, że powinieneś przestać zażywać narkotyki, jednak to nie takie łatwe. Nałóg jest silniejszy od nas, nałóg potrafi być silniejszy od chęci życia. Nie każdy znajdzie w sobie pokłady siły, aby z nim wygrać.
Autor w świetny sposób opisuje nam skutki uboczne uzależnienia. Pokazuje, jak to jest fajnie, jak masz znajomych, jesteś lubiany, wtapiasz się w otoczenie. Najpierw papieros, bo przecież wszyscy palą. Potem piwko, coś mocniejszego, jak to koledze odmówisz. Przychodzi też moment na narkotyki, lżejsze, z czasem cięższe... aż w końcu okazuje się, że nie ma już dla ciebie ratunku. Jesteś na pograniczu życia i śmierci, całym sobą czujesz, że powinieneś przestać zażywać narkotyki, jednak to nie takie łatwe. Nałóg jest silniejszy od nas, nałóg potrafi być silniejszy od chęci życia. Nie każdy znajdzie w sobie pokłady siły, aby z nim wygrać.
,,Mam zamiar odejść i nie mam zamiaru oglądać się za siebie i nie mam zamiaru się żegnać. Żyłem sam, walczyłem sam, sam radziłem sobie z bólem. Umrę sam"
James Frey w sposób szczegółowy opowiada nam o tym, co działo się z jego organizmem. Jak reagował, na głód narkotykowy / alkoholowy. Dla niektórych ta książka może się wydawać zbyt dosadna, dostajemy wiele szczegółów, niejednokrotnie dość obrzydliwych szczegółów. Czytelników może to razić, ale mnie się to podoba. Autor nie owija w bawełnę, pokazuje jak narkotyki, zniszczył jego organizm, jaką mękę przeszedł przez pierwsze tygodnie uzależnienia. Uważam, że ta lektura dzięki swojej dosadności, mogłaby uchronić choć jeden procent młodzieży przed sięgnięciem po używki. Myślę, że ta książka powinna być wprowadzana do programu nauczania, aby młodzież mogła ją omawiać, choć na godzinie wychowawczej. Dla wielu młodych ludzi może to być przestrogą, przed narkotykami. Tyle się mówi o przeciwdziałaniu narkomani, a tak naprawdę niewiele się robi w tym kierunku. Choć z drugiej strony, czy można z tym walczyć? Pewnych rzeczy się nie da przewidzieć, młodzież żyje własnym dekalogiem moralnym, jedni są słabsi - bardziej podatni na wpływy otoczenia, inni silni i asertywni.
Wracając jednak do tematu książki, James Frey ma niezwykły i unikalny styl, przez jego książki się płynie. Mówi o temacie ważnym, bolesnym i wstrząsającym, a mimo to książki czyta się bez wysiłku. W lekturze mamy możemy spotkać wiele wulgaryzmów, choć na co dzień takie zwroty mnie irytują, to jednak w tym przypadku dodają wiarygodności.
,,Przejmuj się tym, co myślą inni a zawsze będziesz ich więźniem. "
Mogłoby się wydawać, że książka jest monotonna, zahacza wszak tylko jeden temat - uzależnienia. Jednak w tej pozycji, mamy coś więcej niż tylko osobę uzależnioną. Autor porusza wiele ważnych życiowych problemów, mówi o potrzebie bliskości, o miłości między innymi tej rodzicielskiej, tej pięknej bezwarunkowej miłości. Pokazuje nam, że nie ważnie ile raz dzieci nas zawiodą, jak często będą się buntować i obierać złe kierunki, nasza miłość pozostaje niezmienna, zawsze znajdziemy w sobie pokłady siły, aby pomóc zbłąkanym dzieciom, nieważne czy będą jeszcze nastolatkami, czy już dorosłymi ludźmi.
Pięknym wątkiem, jest też wątek przyjaźni, pokazuje nam, że na co dzień możemy się otaczać wieloma znajomymi, jednak w potrzebie poznamy tych prawdziwych. Nie bez powodu krąży przysłowie prawdziwych przyjaciół, poznaje się w biedzie, te słowa mają odbicie w rzeczywistości, powiedzcie sami, jak często zdarzyło wam się zawieść na znajomych, który nazywali się naszymi przyjaciółmi?
Milion małych kawałków, to książka pisana emocjami, wiele w niej smutku łez, ale jednak daje nam nadzieje. Pokazuje, że nie ważne jest to, że znaleźliśmy się na dnie, ważne jest, abyśmy odnaleźli w sobie siły i w porę odbili się od tego dna. Polecam tę książkę wszystkim bez wyjątków, tylko mam jedną uwagę, nie czytajcie jej mechanicznie, wczujcie się w nią i przeżyjcie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz