Miłość i kłamstwa
Autor: Cecelia Ahern
Tytuł oryginalny: The Marble Collector
Premiera: Maj 2016 r.
Gatunek: Literatura obyczajowa
Liczba stron: 416
Ocena: 4/6 (dobra)
Cecelia Ahern to autorka powszechnie znana. Przypuszczam, że nie ma osoby, która nie słyszałaby tego nazwiska. Jednych zachwyca, innych denerwuje. Ja jestem gdzieś pośrodku. Lubię bardzo styl autorki, ale nie każda jej książka przypadła mi do gustu. Uwielbiam Love rosie, ale już na przykład książka Kraina zwana tutaj strasznie mnie irytowała. Była bardzo ciekawa książki Miłość i kłamstwa dlatego też, gdy tylko wpadła w moje ręce, zaczęłam z zapałem się w nią wczytywać... jednak czy mnie zachwyciła, czy zirytowała, przekonacie się za moment.
Główna bohaterka jest w związku małżeńskim, który obecnie przechodzi kryzys. Na domiar złego na kobietę spadają problemy zdrowotne ojca, który rok wcześniej przeszedł udar, a dziś niewiele pamięta ze swojego poprzedniego życia. Pewnego dnia do szpitala, w którym przebywa schorowany ojciec, zostają odesłane jego prywatne rzeczy, które dotąd przechowywał mecenas. Teraz pamiątkami ojca musi się zająć jego córka Sabrina. Przeglądając skarby, natrafia na pokaźną kolekcję marmurków, wszystkie są wycenione i konkretnie nazwane. Okazuje się, że ze zbioru zaginęły najcenniejsze kulki. Sabrina postanawia je odnaleźć... to, co odkryje, przechodzi wszelkie wyobrażenia.
Powieść ta to typowa literatura rozrywkowa. Nie wymaga myślenia przy czytaniu i pozwala się zrelaksować. Jednak z drugiej strony niesie za sobą przesłanie, które msza czytelnika do refleksji.
Autorka w sposób prosty i klarowny opowiedziała nam rodzinną historię od pokoleń. Głównym wątkiem są wspomniane marmurki, to wkoło tych kulek wszystko się kręci. Jednak to nie one są ważnym aspektem w tej sprawie, to jedynie kawałek sznurka, po którym przemieszcza się nasza bohaterka, kłębek okazuje się bardziej skomplikowany, niż wydawało się na samym początku.
W książce wiele rzeczy mi się podobało, jednak po skończeniu historii stwierdziłam, że nie była ona jakoś wielce interesująca. Przy czytaniu trzymał mnie tylko ten ukryty przekaz, no i wielka chęć poznania miejsca zaginięcia marmurków.
Jedną rzeczą, jaka mnie nie przekonała, było to, że akcja książki dzieje się na przestrzeni jednego dnia, poszukiwania marmurków, odkrywanie rodzinnych tajemnic i kreowanie własnego zdania, zaledwie w dwadzieścia cztery godziny. Jak dla mnie było to odrobinę naciągane i nierealne, co więcej wydawało mi się, w czasie czytania, że mamy już kolejny dzień, a za moment okazuje się, że to ciągle ten sam. Tak więc to jest jeden szczegół, który odrobinę mnie zasmucił.
,,[...] We wszystkim i wszystkich jest coś, co warto dostrzec, zebrać i zachować, wyciągnąć i przyjrzeć się temu uważnie jeżeli czujesz taką potrzebę.".
Za to na pochwałę zasługuje narracja. Cecelia Ahern pokusiła się o naprzemienną narrację, ale nie do końca prostą i banalną. Z jednej strony mamy teraźniejszość i rozdziały pisane z perspektywy Sabriny z kolejnej strony dostajemy sytuacje przedstawione z perspektywy ojca dziewczyny. Dostajemy wspomnienia małego chłopca, widzimy, w jakich warunkach dojrzewał i jak postrzegał świat. Jednocześnie odkrywamy wiele ważnych momentów z życia seniora, o których nie ma pojęcia jego córka, ani nawet była żona. Przyznam szczerze, że te rozdziały czytało mi się z większym zainteresowaniem, było w nich coś takiego, co nie pozwala nam odłożyć książki, a wręcz zmusza nas, abyśmy czytali dalej.
Autorka w swojej książce porusza wiele tematów życiowych. Podobało mi się to, w jaki sposób został przedstawiony wątek rodzinny i wszelkiego rodzaju relacje łączące poszczególnych członków. Możemy zobaczyć, jak ważne są autorytety, nie tylko te w postaci rodziców, ale również starsze rodzeństwo może być osobą, którą młodsi obiorą sobie za punkt obserwacji, a z czasem zechcą im dorównać. Trzeba pamiętać o tym, że macierzyństwo to nie tylko rodzenie dzieci wikt i opierunek, ale również miłość, ciepło i przede wszystkim zrozumienie. Podobało mi się, w jaki sposób autorka przedstawiła lata dorastania Fergusa (ojciec głównej bohaterki), wiemy doskonale, co ukształtowało tą postać i dlaczego wybrał taką drogę, jaką kroczył. Na początku nie potrafiłam zrozumieć jego wyborów, ale z czasem mało tego, że je zaakceptowałam, to jeszcze zastanawiałam się, czy na jego miejscu nie postąpiłabym tak samo.
Okładka i tytuł Miłość i kłamstwa może przywodzić nam na myśl tani nic niewnoszący w życie romans, jednak uwierzcie mi, że pierwsze wrażenie bywa złudne. Oczywiście w książce jest miłość, ale nie można jej nazwać romansem. Autorka starała nam się ukazać w prostym świetle to, jak ważna jest akceptacja drugiego człowieka, zrozumienie jego pasji, choć miałaby to być najśmieszniejsza rzecz pod słońcem, jeżeli kogoś kochamy, to miłość obejmuje całą jego osobę, każdą z twarzy i wszystkie maski, jakie zakłada na co dzień. Kochając, kochamy za wady i zalety, staramy się zajrzeć w głąb człowieka, a nie zadowolić się jego powierzchniowością. Czasami pod powłoką zwyczajności kryje się więcej, niż można przypuszczać. Cecelia Ahern pokazała nam również, że kłamstwo ma krótkie nogi i mimo wszystko, wcześniej czy później wychodzi na światło dzienne. Warto być szczerym z drugim człowiekiem, nawet jeżeli szczerość czasami może zranić. Z pewnością mniej boli prawda na początku niż wielkie kłamstwo zbierane przez kilkanaście lat...
Miłość i kłamstwa to ciepła i miła historia. Nie zagości w moim sercu na długo, raczej już nie sięgnę po nią po raz kolejny, ale wzbudziła we mnie wiele emocji i zmusiła mnie do refleksji, a to cenie sobie w książkach. Ta powieść nie była zła, ale też nie była rewelacyjna, była zwyczajnie dobra i sympatyczna. Klimat, jaki w niej panuje, może rozczulić, złapać za serce i ukazać inne wymiary życia...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz