03:30

Zima koloru turkusu

Zima koloru turkusu
Autor: Carina Bartsch
Tytuł oryginalny: Türkisgrüner Winter
Tłumaczenie: Emilia Kledzik
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: październik 2015r.

liczba stron: 456
Ocena: 4-/6














Jak to jest z kontynuacjami serii? Jest różnie, jedne rzucają całkowicie inne światło na historię, inne zanudzają i nie wnoszą nic nowego. Jak było w przypadku Zimy koloru turkusu? Czy zmieniła moje podejście do serii?

Ona i On typowy schemat. Miłość zagubiona po latach, niedomówienia i przemilczane sytuacje. To nie może prowadzić do niczego dobrego. Jak tym razem potoczą się losy tej dwójki?

Mam ambiwalentne uczucie, po lekturze tej części. Z jednej strony było źle, a z drugiej, jednak jakieś plusy też były. Ale może od początku. Przy treści trzymał mnie jedynie Elyas, o ile w pierwszej części różnie z nim bywało, o tyle w tej można go polubić, a może nawet pokochać? Jest ciepłą osobą, kochającą troskliwą, po prostu ideał... Emyly nadal irytuje, moje podejście do niej się nie zmieniło. Przypomnijmy, że jest to dorosła kobieta, ma ponad dwadzieścia lat, a zachowuje się jak rozkapryszona nastolatka. Nie potrafię zrozumieć tego, co autorka chciała przekazać, poprzez przypisywanie takich cech, osobom dorosłym. Dla mnie było to nie do zaakceptowania, bo o ile w sytuacji, gdzie główna bohaterka ma 16-18 lat, jestem w stanie zaakceptować irracjonalne zachowanie, o tyle postać mająca lat 24, powinna się zachowywać stosunkowo dojrzale. Nie chować głowy w piasek, tylko brnąć do przodu i przede wszystkim potrafić rozmawiać i rozwiązywać, w pewnym stopniu, swoje problemy.

,,Życie może być bardzo krótkie. Cała nadzieja w tym, że kiedy spojrzymy wstecz, zobaczymy, że wykorzystaliśmy nasz czas sensownie dla nas samych i dla innych ludzi."


Akcja jest strasznie mozolna. O ile w lato koloru wiśni coś się działo, choć minimalnie: wypad pod namiot, nocne rozmowy i słowne przepychanki. O tyle w zimie koloru turkusu nie dzieje się nic, Ona wiecznie obrażona i urażona, On potulny baranek do usług księżniczce. Myślę, że pomysł na fabułę jest naprawdę bardzo dobry, zawiodło wykonanie. Nie mam na myśli stylu i języka, jakim posługuje się autorka, ponieważ Carina Bartsch włada plastycznym, barwnym językiem, czyta się łatwo i przyjemnie. Uważam jednak, że fabuła została niepotrzebnie rozciągnięta, można było, to śmiało zamknąć w jednej części, a nie rozdrabniać się na dwa potężne tomiszcza. Przez mozolną akcję i rozwleczoną fabułę książka traci na wartości -oczywiście to tylko moje zdanie. Wiem, że powieści Cariny Bartsch mogą się podobać, sama znam dziewczyny, które są zachwycone jej piórem. Pamiętajcie, że jest to tylko i wyłącznie moja subiektywna opinia.

Zima koloru turkusu to proste czytadełko, nadal nie rozumiem porównania, do Love Rosie, chyba ktoś miał na myśli miłość odnalezioną po latach, ale Love Rosie uwielbiam, a zima i lato zupełnie mnie nie porwały. Niestety tak czasami bywa, nie można wszystkim dogodzić. Może ja już mam przesyt książkami z nurtu New Adult, a może w tej lekturze naprawdę nie było nic wartościowego? Ja się strasznie zawiodłam, przy pierwszej części trzymał mnie tylko ironiczny humor, w tej nawet tego oryginalnego humoru zabrakło. Jak żyć z myślą, że jest się jedyną osobą, której nie porwała tak lubiona seria? No cóż jakoś będę musiała przegryźć tę gorycz.

,,To więcej niż być zakochanym. To coś głębszego, jakbyś była elementem, którego od
dawna mi brakowało. Kiedy nie jestem blisko ciebie, czuję pustkę i tylko ty możesz ją wypełnić.''
 
Za zakończenie, słów kilka o zakończeniu. W tym punkcie pojawi się wielki plus, ponieważ końcówka jest spójna i daje nam piękny obraz całości, Oczywiście nie jest to coś, czego się nie domyślaliśmy, ale jednak co innego jest się domyślać, a co innego wiedzieć na pewno. Chyba właśnie ta końcówka sprawiła, że Elyas stał się bliski memu sercu, było mi go tak bardzo żal, taki ideał, a Emyly zachowywała się tak bardzo niedorzecznie. Autorka zakończeniem postawiła definitywną kropkę na koniec, ale czy na pewno? Zakończenie mimo, że spójne, daje możliwości rozwinięcia skrzydeł w następnej części. Ja nie będę uszczęśliwiona kolejną powieścią, bo ileż można gonić króliczka? Jednak dla fanów będzie to niemała gratka.


Zima koloru turkusu to lekka i niezobowiązująca historia. Opowiada o trudach niespełnionej miłości, pokazuje nam, jak wielką siłę ma rozmowa. Pewne sytuacje może naprawić tylko rozmowa, ponieważ niedomówienia i domysły, potrafią zniszczyć wszystko. Nie jest to pozycja bliska mojemu sercu, ale może właśnie Tobie przypadnie do gustu? Może Ty poczujesz więź z bohaterami?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Książko, miłości moja. , Blogger