Cała w fiołkach to drugi tom luźnie powiązany z Ławeczką pod bzem. Ja oczywiście o powiązaniu dowiedziałam się, już po przeczytaniu książki, jednak z ręką na sercu mogę przyznać, że Agnieszka Olejnik napisała tę historię w taki sposób, że czytelnik nie ma żadnych braków, a opowieść jest o zupełnie innych bohaterach niż tych z Ławeczki pod bzem. Tutaj dostajemy losy Agaty – dziewczyny, która cierpi na dziwną przypadłość – zbyt szybko i zbyt intensywnie się zakochuje. Niestety jak szybko się zakochuje, tak równie szybko jej przechodzi i wszelkie wielkie miłości, odchodzą w niepamięć. Dziewczyna nie potrafi poradzić sobie ze swoją naturą i szuka pomocy u specjalisty – czy ta wizyta pozwoli jej zakochać się na stałe i pomyśleć o założeniu rodziny? Agata, za namową przyjaciół, stara się też poszukać pomocy o wróżki, która jest przekonana, że jej wyśniony wymarzony będzie… chodził zimą bez szalika.
Pierwszoosobowa narracja prowadzona z perspektywy Agaty sprawia, że idealnie możemy poznać tę postać. Jej wszystkie małe tragedie i wielkie dramaty. Sądzę, że bohaterka została idealnie wykreowana, ma w sobie tyle samo wad i zalet co każda z nas, uważam, że niejedna kobieta mogłaby się z nią utożsamiać. Jestem zachwycona sposobem poprowadzenia tej postaci, uargumentowania jej kochliwości, wydobycia emocji z wątku związanego z jej przeszłością Agnieszce Olejnik wyszło to perfekcyjnie. W dodatku rysy na psychice głównej bohaterki spowodowane tym, że w młodości musiała się zmierzyć z rozstaniem rodziców, idealnie opisują faktyczne niepowodzenia dorosłych już ludzi, którzy w obawie przed popełnieniem błędów rodziców, boją się twardo stąpać po gruncie i podejmować ryzykownych decyzji. Wisienką na torcie jest charyzmatyczna narzeczona ojca Agaty – nie wiem, jaka byłaby fabuła tej książki, bez tej wyluzowanej, kolorowej starszej pani – w dodatku Agnieszka Olejnik idealnie pokazała, że w miłości nie liczy się wiek, a starość to jedynie sposób myślenia. Zakręcone postacie, ukazujące pełną paletę emocji, podkreślone wrażliwością i niezwykłym poczuciem humoru.
Właśnie humor to, coś, co w tej powieści jest promykiem w szarej rzeczywistości. Wiecznie myląca przysłowia, nazwiska, znaczenia słów Iga jest kolejnym aniołem tej powieści, wiecznie zakręcona, żyjąca w swoim świecie, do tego z ciążowymi objawami – prawdziwa petarda dobrego humoru!
Akcja w książce może nie jest zastraszająco szybka – to nie ten typ literatury – tutaj mamy statyczną akcję, choć nie zabraknie jej zwrotów, zaskakujących momentów i tajemnic, których nie przewidziałam. Całość została podzielona na trzy części, a każda z nich nosi tytuł innej pory roku, zaczynamy od jesieni, a kończymy na wiośnie. Czy zimą uda się Agacie znaleźć pisanego jej mężczyznę bez szalika? Czy jej zagmatwane relacje z matką w końcu wyjdą na prostą i zaczną się układać na nowo?
Cała w fiołkach ciekawa, pełna humoru i zaskakujących emocji opowieść o poszukiwaniu miłości, odnajdywaniu samego siebie i pokonywaniu własnych barier, które budują się gdzieś w naszej podświadomości. Ja jestem oczarowana fabułą, czytając, bawiłam się wyśmienicie i z całą pewnością jeszcze niejednokrotnie sięgnę po książki Agnieszki Olejnik, bo jej styl, kunszt autorski i poczucie humoru trafia idealnie w mój gust.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz