10:00

„Consolation” Corinne Michaels. Patronat medialny.






Obietnice to puste słowa rzucane na wiatr. Łatwo wypowiadać słowa gwarancji trudniej je dotrzymać. Mąż Natalie obiecał, że wróci, mieli przecież przed sobą świetlana przyszłość, jednak nie spełnił tej obietnicy. Świat Natalie rozpadł się w jednej chwili na miliony drobnych kawałków.

Na Natalie niczym grom z jasnego nieba spada wiadomość o śmierci męża. Nic już nie ma sensu, a przy życiu trzyma ja tylko fakt, iż jest w ciąży. Jak poradzi sobie ze stratą? Czy nauczy się żyć na nowo? Czy odnajdzie gdzieś radość?

Consolation to trzeci tom serii autorstwa Corinne Michaels. A zarazem pierwsza książka autorki wydana w Polsce. Powieść ta jest luźno połączona z poprzednimi, a historia zamyka się w dylogii
Consolation Duet. Historia Natalie i Liama została wydana nakładem nowopowstałego Wydawnictwa Szósty zmysł, które powstało pod skrzydłami Wydawnictwa Papierowy księżyc.

Chciałabym powiedzieć słowo o narracji, jest pierwszoosobowa naprzemienna. Dostajemy świat widziany oczami Natalie i Liama — przyjaciela rodziny. Moja ulubiona narracja, jednak sposób poprowadzenia tej książki to tylko wierzchołek, to co najlepsze kryje się w głębi fabuły. Corinne Michaels zaserwowała mi tak wielką i ciężką bombę emocjonalną, że nie potrafię ubrać swoich myśli w słowa, nie wiem, od czego zacząć, czym Was zachęcić do tej książki, chciałabym polecać ją każdemu i wierzyć, że wszyscy podzielcie moje zdanie. Emocje to coś, co Corinne Michaels opisuje z wielką starannością, już w pierwszych rozdziałach wycisnęła ze mnie więcej łez niż Colleen Hoover i Mia Sheridan w jednym, zmusiła mnie do refleksji i pokazała mi, jak wygląda życie osoby, która straciła część swojego serca — swojego ukochanego i wyidealizowanego męża.





W KTÓRYM
 

Przez większą część fabuły dostajemy zmagania z żałobą, przechodzenie kolejnych etapów od zaprzeczenia przez histerię i akceptację. Kiedy już wszystko wychodzi na prostą, a szczęście wydaje się być na wyciągnięcie ręki, autorka zaczyna rozdrapywać stare rany, zrywać dopiero co zagojony strupek i ukazywać ból z zupełnie innej perspektywy. Corinne Michaels w ciekawy sposób, aczkolwiek nie agresywny, udowodniła, że osoby zmarłe często są idealizowane w naszym umyśle, wypieramy złe chwile, aby pamiętać tylko zalety, budujemy w umyśle zniekształcony obraz rzeczywistości, sprawiając, że cierpimy podwójnie.



 
Przyjaźnie w tej książce są jednym z większych budulców, są wręcz fundamentem całej powieści. Znajdziemy tu relacje damskie, jak i męskie mocne trwałe i wyjątkowo silne. Każda z osób dział na korzyść drugiej, pomagają sobie w potrzebie, budują nawzajem swoją wartości i starają się przekonać, ze życie nie jest tak szare, jak czasami nam się wydaje. Wśród takich nieskazitelnych przyjaźni, czystych niczym łza, zazwyczaj znajdzie się jakiś zalążek miłości. Tak było i tym razem Natalie stara się odnaleźć szczęście. Bałam się, że autorka zrobi z tego słodki romans, w którym główna bohaterka zapomina o swoim bólu i po pierwszym spojrzeniu jest zakochana i szczęśliwa. Corinne Michaels na szczęście pokazała mi, że potrafi stworzyć dojrzałą, wiarygodną, subtelną i przepiękną historię. Nic w tej powieści nie dzieje się przez przypadek, każde wydarzenie jest elementem misternego planu ułożonego przez autorkę. Kiedy już wydaje nam się, że w końcu będziemy mogli otrzeć łzy, zastąpić je śmiechem, a nasze serca wypełnia miłość, autorka stawia niespodziewaną kreskę i szokuje zakończeniem do tego stopnia, że przez długi czas starałam się dojść do siebie. Z tak potężnym kacem książkowym nie miałam styczności już bardzo dawno.

Wśród tysiąca jednakowych historii pojawia się ta jedyna, niepowtarzalna, zjawiskowa i pozbawiona schematów. Na taką książkę, niczym na miłość, warto czekać. Ja na nią trafiłam teraz i jest nią Consolation!


Garść cytatów.













Za możliwość przeczytania dziękuję:

https://www.facebook.com/Wydawnictwo-Sz%C3%B3sty-Zmys%C5%82-1801025243479513/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Książko, miłości moja. , Blogger