Dziś opowiem wam o odrobinie bajkowej historii, momentami infantylnej, ale skrywającej w sobie drugie dno.
Conor to młody, rezolutny chłopiec. Mieszka samotnie z chorą matką, każdej nocy śni mu się przeraźliwy koszmar. Pewnego dnia kilka sekund po przebudzeniu, przychodzi do niego... drzewo, konkretnie cis rosnący z oknem. Chłopak nie wierzy w to, co się dzieje, uznaje to za kolejny sen. Jednak z czasem i z biegiem wydarzeń, cis zaczyna nawiedzać chłopca częściej. Z każdymi odwiedzinami zaczyna się wiązać kolejna historia, która ma w sobie ukryte przesłanie.
Conor to młody, rezolutny chłopiec. Mieszka samotnie z chorą matką, każdej nocy śni mu się przeraźliwy koszmar. Pewnego dnia kilka sekund po przebudzeniu, przychodzi do niego... drzewo, konkretnie cis rosnący z oknem. Chłopak nie wierzy w to, co się dzieje, uznaje to za kolejny sen. Jednak z czasem i z biegiem wydarzeń, cis zaczyna nawiedzać chłopca częściej. Z każdymi odwiedzinami zaczyna się wiązać kolejna historia, która ma w sobie ukryte przesłanie.
Wiesz, że twoja prawda, ta, którą skrywasz przed światem, jest tym, czego najbardziej się boisz.
Książka Siedem minut po północy to dość krótka
nieco bajkowa opowieść. Na początku nie byłam co do niej przekonana,
jednak z każdą kolejną przeczytaną stroną wciągałam się bardziej w życie
Conora
i w opowieści drzewa. Były momenty, w których się wzruszałam i takie, w
których mała łza zawieszona na moich powiekach spadała wprost na karty
książki.
Nie spodziewałam się, że ta odrealniona historia będzie w stanie wycisnąć ze mnie łzy, że będzie w stanie mi się spodobać i że będę chciała do niej wracać. Siedem minut po północy to przede wszystkim książka o kruchości życia, o nieuniknionej śmierci i o radzeniu sobie z nią. Mamy poruszony problem choroby nowotworowej, widzimy jak z każdym dniem ukochana osoba, znika na naszych oczach, jak jej świeczka gaśnie, a my jesteśmy bezradni w obliczu tak okrutnej choroby.
Nie spodziewałam się, że ta odrealniona historia będzie w stanie wycisnąć ze mnie łzy, że będzie w stanie mi się spodobać i że będę chciała do niej wracać. Siedem minut po północy to przede wszystkim książka o kruchości życia, o nieuniknionej śmierci i o radzeniu sobie z nią. Mamy poruszony problem choroby nowotworowej, widzimy jak z każdym dniem ukochana osoba, znika na naszych oczach, jak jej świeczka gaśnie, a my jesteśmy bezradni w obliczu tak okrutnej choroby.
Nie zawsze musi istnieć dobry bohater. Tak jak i nie zawsze musi istnieć zły. Większość ludzi plasuje się gdzieś pośrodku.
Kruchość
życia jest czymś, na co w ostatnim czasie często, trafiam w literaturze.
Faktem niezaprzeczalnym jest, że każdy z nas kiedyś umrze, jednak
większość chce odejść z tego świata jako staruszek, doczekawszy się
wnuków i nawet prawnuków. Jednak nie każdemu taka radość jest dana.
Czasami ludzie tracą życie, nie zamknąwszy wcześniej ważnych spraw, nie
wypełniwszy swoich życiowych planów i marzeń. Dlatego tak ważne jest,
abyśmy brali z życia pełnymi garściami i nie oglądali się na przeszłość.
Conor
jest postacią pierwszoplanową, to z jego perspektywy obserwujemy
wszystkie wydarzenia, dlatego też momentami niektóre myśli i dialogi
mogą wydać się nam dość infantylne, ale pamiętajmy, że kiedy jest się
dzieckiem, to inaczej postrzega się świat i zupełnie inaczej widzimy z
pozoru błahe sprawy. Bohater ma drobne problemy w szkole, jednak to
wszystko jest niczym w porównaniu z chorobą bliskiej osoby.
Siedem minut po północy to idealna książka niezależnie od wieku, jest przepełniona emocjami, porusza trudne tematy życia i śmierci, straty i odzyskania samego siebie. Pokazuje jak kruche i krótkie jest nasze życie.
Siedem minut po północy to idealna książka niezależnie od wieku, jest przepełniona emocjami, porusza trudne tematy życia i śmierci, straty i odzyskania samego siebie. Pokazuje jak kruche i krótkie jest nasze życie.
Za możliwość przeczytania dziękuję:
Widzieliście już film? Pmietajcie, żeby najpierw przeczytać książkę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz