08:00

Tajemnice, sekrety, kłamstwa, niedomówienia... „Sekret sprzed lat”.





Na dobrą powieść składa się kilka aspektów. W przypadku debiutantów często zdarzają się potknięcia na którejś z płaszczyzn tworzących całość lektury. Czy Katarzyna Redmerska sprostała moim wymaganiom? Czy jej debiut skradł moje serca, a może racze sprawił, że już więcej nie sięgnę po książki tejże autorki?

Zuzanna dowiaduje się, że jej babcia była szlachcianką, jednak relacje rodzinne przecięły się po jej zamążpójściu. Brat nie zgadzał się na małżeństwo z nieodpowiednim do tego kandydatem, jednak miłość zwyciężyła, a babcia Zuzany postanowiła się odciąć zupełnie od rodziny i żyć własnym życiem. Dziś po latach okazało się, że na barki Zuzanny spada połowa spadku, która to musi dzielić z nowo poznanym kuzynem Adamem i jego matką. Rodzina postanawia odnowić swoje więzy. Jednak kuzyn wraz z ciotką ukrywają wiele przed nieświadomą Zuzanną. Co jeszcze kryje się w przeszłości tej dziewczyny? Jaka relacja połączy ją z Adamem? I kim okaże się Zofia, która nieźle namiesza w fabule?


Czyże jest miłość? Pustym frazesem, momentem przyjemności. Dla mnie to strarta czasu.



Narracja w książce jest prowadzona w trzeciej sobie, to typowa narracja przy tym gatunku. Powieść obyczajowa między innymi taką narracją się charakteryzuje. Nie jestem fanką narratorów wszechwiedzących, ale tym razem było zadziwiająco dobrze. To chyba za sprawą tego, że Katarzyna Redmerska naprawdę potrafi pisać. Jej styl i wyszukany, acz nietrudny język sprawiły, że książkę czytało mi się wyjątkowo przyjemnie. Autorka potrafi w malowniczy sposób opisywać krajobrazy, miejsca i ludzi. Wykreowała świat, który może istnieć gdzieś równolegle dla naszego. Czytając opisy, miałam wrażenie, że właśnie znajduję się w pięknej i malowniczej polskiej wsi. Każdy szczegół został przedstawiony z wielką dbałością i dokładnością. Za to należy się wielki plus. Odrobinę ubolewam jednak nad faktem, ze w równie piękny i malowniczy sposób autorka nie wkradła się w myśli głównych bohaterów, odrobinę było momentami zbyt powierzchownie, na początku miałam wrażenie, że nie uda mi się polubić postaci pierwszoplanowych, bo Pani Redmerska skąpi nam informacji o nich. Jednak poprzez rozbudowane dialogi udaje nam się poznać Zuzę i Adama, momentami ich uwielbiamy, innym razem nienawidzimy. Autorka skupiła się na przedstawieniu postaci poprzez rozmowy między nimi i taki rodzaj ekspozycji również mi się podobał.

Rozpłynęłam się nad stylem autorki i jej precyzji przy opisywaniu piękna przyrody, ktoś z was mógłby pomyśleć, że książka składa się z nudnych wywodów na temat piękności lasów i łąk. Nic bardziej mylnego. W powieści wszystko jest dokładnie wyważone, dialogów oraz opisów jest mniej więcej po równo, czytelnik nie zostaje przytłoczony nic nieznaczącymi faktami, jest wszystkiego tyle ile potrzeba, aby móc sobie wyobrazić scenerię odbywających się wydarzeń. Bardzo podobało mi się to, że autorka nie skupiała się milion razy na opisywaniu tego samego dworku. Napisała nam raz pięknie i dosadnie jak wszystko wygląda, później już nie opisywała tych samych miejsc. Jednak najlepsze w budowie tej książki jest to, że autorka odeszła od schematu budowy powieści obyczajowej. Rzadko sięgam po obyczajówki, przez wzgląd, że autorzy i autorki skupiają się na przyziemnych rzeczach, które nie zawsze mnie interesują. Katarzyna Redmerska nie stosuje zbędnych zapychaczy w postaci czynności, jakie bohaterowie wykonują codziennie rano. Mimo że jej książka jest opasła, to autorka poszła na jakość powieści, a nie na ilość stron.




Czasem, by zapomnieć, trzeba zerwać ze wszystkim, co przeszłość przypomina.



Wątek znalezionej po latach rodziny jest niezwykle intrygujący. Wszelkie tajemnice, jakie autorka ukryła na kartach tej powieści, sprawiają, że nie możemy się oderwać od książki. Katarzyna Redmerska idealnie buduje napięcie, stopniowo odkrywa przed czytelnikami i samymi bohaterami nowe historie sprzed lat. Porusza w swojej książce nie tylko czasy współczesne, ale również mimochodem wspomina okupację, walkę z wrogiem i stosunek polskich inteligentów do żołnierzy niemieckich. Ponadto gdzieś obok całego zamętu ze spadkiem i odkrywaniem losów swoich przodków kiełkuje miłość. Piękna niewymuszona, jednak bardzo nie na miejscu. Autorka w rewelacyjny sposób przedstawiła tenże wątek, wszystko działo się swoim rytmem, a ja jako czytelnik, który wczuł się mocno w główną bohaterkę, również przepadłam dla pewnego mężczyzny. Nie do końca jednak jestem przekonana co do poprawności tego związku, ale to tylko książka, a bohater jest nadwyraz urokliwym mężczyzną.

Na zakończenie chciałam jeszcze słówko szepnąć (napisać) o postaciach. Jak już wspomniałam na początku, chciałam autorce zarzucić brak wkroczenia w ich skryte myśli, jednak potem moja percepcja się zmieniła. W pewnym momencie zaczęłam żyć tymi postaciami, ich problemami, odczuwałam je i pragnęłam rozwiązać. Główna bohaterka jest jedną z niewielu postaci kobiecych, które nie irytują. Zdolna, młoda, inteligentna, może momentalnie zbyt emocjonalnie podchodzi do pewnych spraw, odrobinę za bardzo histeryzuje, ale jej charyzma, pewność siebie i cięty język wyrównują ten drobny mankament. Jeżeli chodzi o postać Adama, tutaj miałam mieszane uczucia, jego nie da się nie lubić, a jednak sprawiał czasami wrażenie obojętnego, nieodgadnionego, potrafi zirytować swoim chamstwem, żeby za moment rozczulić czytelnika swoją romantyczną naturą i szarmancką postawą. Nawet nie spostrzegłam, kiedy książka dobiegła końca, a ja z rozmarzeniem wspominałam głównego bohatera. Tak to znowu się stało, zauroczyłam się książkową postacią do tego stopnia, że zastanawiałam się, czy gdzieś w Polsce mieszka taki Adaś?




Przeszłości nie da się wymazać. Wcześniej czy później powróci.



Postacie poboczne również zostały wyraźnie nakreślone i każda z nich ma swoją funkcję w fabule. Matka Adama — Klara to nadzwyczajnie niepoprawna romantyczka, kobieta ciepła, taka, której nie sposób nie polubić. Jest wyjątkowo miło, wszystkim chce pomóc, z każdym żyć w zgodzie. Takich ludzi potrzebuje świat. Jest również Ciotka Zofia, o której nie chce za wiele mówić, mogę tylko wspomnieć, że na jej barkach spoczywa więcej, niż można sobie wyobrazić, może dlatego też jest uważana przez wszystkich za starą zrzędliwą kobiecinę.

Autorka wykonała kawał dobrej roboty przy tworzeniu tej historii, nie wierzę, że powstała ona z dnia na dzień. Widać, że Katarzyna Redmerska starannie odrobiła pracę domową i przyłożyła się do projektu pt. Książka. Wszystkie sytuacje są spójne, nie ma niedomówień, zakończenie rozczula, początek intryguje, zagadka, jaka majaczy w tle, nie jest łatwą do odgadnięcia, choć pewnych spraw łatwo się domyślić, jednak całość nadal pozostaje w fazie niewiadomej, aż do ujawnienia wszystkich asów przez autorkę.


Sekret sprzed lat to majstersztyk wśród debiutów, myślę, że jeszcze nie raz usłyszymy o tej autorce. Książka spodoba się przede wszystkim czytelnikom lubiącym w powieściach wątki miłosne i owiane tajemnicą historie. Nie będziecie mogli się oderwać od tej książki, po jej lekturze zechcecie zgłębiać własne tajemnice rodzinne, powieść zapewni wam niemałą rozrywkę, rozczuli i uwiedzie plątaninom wątków. Polecam.

Ocena: 4+/6 (Bardzo dobra)

Za możliwość przeczytania dziękuję:
 http://www.axismundi.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Książko, miłości moja. , Blogger