13.9.20

Bluszcz - Emilia Kubaszak





W trzech punktach:
1. Dążenie do szczęścia nawet po trupach.
2. Wyrafinowana bohaterka
3. Doskonały thriller psychologiczny.

*Beacie Kornickiej z pozoru niczego nie brakuje do szczęścia. Jest wyzwoloną singielką, która za nic ma uczucia innych, a w szczególności mężczyzn. Uwodzi ich, wykorzystuje i porzuca. Do czasu, gdy trafia na Mirka Tymańskiego — mężczyznę, który budzi w niej nieznane dotąd pragnienia. Beata wspina się na wyżyny swojej determinacji, by wreszcie zaznać prawdziwego szczęścia. Snute przez nią intrygi niczym bluszcz plączą ze sobą los wielu osób. Każda z nich ma swój własny cel i przeszłość, która nie da o sobie zapomnieć.
Daj się porwać zmysłowej i pełnej tajemnic opowieści o toksycznej miłości i ludziach, dla których liczy się tylko własne szczęście, nawet jeśli wiąże się ono z cierpieniem najbliższych.*

Emilia Kubaszak debiutowała książką Żar prawdy. Zakochałam się w tamtej powieści, w jej patetyczności, a niektóre sentencje życiowe cytuję po dziś dzień. Kiedy dowiedziałam się, że autorka wraca do gry i wydaje kolejną powieść, skakałam z radości! Kibicowałam pisarce od początku i wierzę, że i wy pokochacie jej pióro.

Bluszcz to historia zupełnie różna od debiutu pisarki. Choć można wyczuć jej specyficzny styl i zamiłowanie do komplikowania fabuły. Uwielbiam takie powieści, w których mogę czytać ponad to, co napisane. Analizować i zastanawiać się nad zachowaniami bohaterów... czasami zupełnie ich nie rozumiejąc.

Beata Kornicka była dla mnie wyrafinowaną, zimną kobietą, choć twierdziła, że dąży do miłości... tak naprawdę niszczyła wszystko i wszystkich na swojej drodze byle tylko spełnić swoje wyimaginowane marzenia. Wzbudziła we mnie tyle emocji, że momentami musiałam odłożyć książkę, żeby pomyśleć nad jej zachowaniami i choć przez moment postarać się ją zrozumieć. Uwielbiam takie postacie, które robią mi z mózgu papkę, sprawiając, że nie potrafię przestać o nich myśleć.

Fabuła jest istną sinusoidą wydarzeń, nie ma mowy o nudzie. Tu ciągle coś się dzieje, wątki nachodzą na siebie, zazębiając się w odpowiednim momencie. Pędząca akcja sprawia, że książkę czyta się płynnie i nawet kiedy musiałam ją odłożyć na moment i wrócić do codzienności, ciągle miałam w głowie historie Beaty.

Emilia Kubaszek długo kazała czekać na swój powrót do gry, ale wraca z nową powieścią i po raz kolejny zaskakuje. Ta historia cię zaskoczy, osaczy niczym tytułowy bluszcz i nie pozwoli o sobie zapomnieć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz