Czasami poznajemy kogoś w niesprzyjających okolicznościach, w niespodziewanych warunkach, a potem okazuje się, że ten ktoś zmienia całe nasze życie...
*Któregoś wieczoru Ryder, przystojny playboy i syn producenta filmowego, przeglądał stronę z sekskamerkami. W oko wpadła mu dziewczyna ze skrzypcami. „Montana” miała piękny głos i cudownie śpiewała. Była śliczna, ujęła go świeżą, naturalną urodą, która nie potrzebowała makijażu ani skalpela. Ryder przedstawił się jako „ScreenGod” i rozpoczął rozmowę. Następnego wieczoru ponownie zagadnął dziewczynę. Wkrótce nocne odwiedziny stały się jego ucieczką od rzeczywistości, a „Montana” — obiektem fascynacji i obsesją. Inteligentna, bystra, z poczuciem humoru, pociągała Rydera jak żadna inna kobieta.
„Montana” to tak naprawdę Eden. Praca przed kamerką jest dla niej sposobem na podreperowanie budżetu. Trudno jej przeoczyć „ScreenGoda”, bo zachowuje się inaczej niż pozostali obserwujący. Okazuje jej zainteresowanie i autentyczną troskę, a także rozmawia z nią z szacunkiem i uwagą. Wkrótce również dla Eden spotkania na czacie stają się najważniejszym punktem dnia, choć zdaje sobie sprawę, że taka wirtualna znajomość najpewniej długo nie potrwa. Musi zakończyć się rozstaniem. Im mniej przykrym, tym lepiej.
Granica, którą Eden stawia Ryderowi, jest jasna. Każde ma pozostać w swoim świecie — tyle że chemia między nimi jest coraz silniejsza. W pewnym sensie są dla siebie anonimowi, ale dzięki temu nie boją się szczerości i otwartości. Do mężczyzny wreszcie dociera, że jeśli znajomość z Eden pozostanie jedynie w internecie, zaprzepaszczą szansę na prawdziwą miłość. Ryder postanawia zaryzykować i odnaleźć ukochaną w realnym świecie. Wystarcza mu niewielka wskazówka...*
Nie wiem, czy potrafiłabym zaufać mężczyźnie poznanemu w internecie... choć drugiej strony to właśnie internet jest ostatnio moją odskocznią. Poznałam dzięki blogowaniu masę ludzi z pasję, więc może i miłość można spotkać w sieci?
Książka jest napisana prostym, niewyszukanym językiem. Autorka nie sili się na zbędny patos, przedstawia historię w jasny sposób. Jednak już sama fabuła nie jest taka prosta i nijaka jak może się wydawać. Owszem mamy wątek romantyczny, który może być oklepany. Jednak tutaj kreacja głównej bohaterki jest jednym, wielkim plusem całej opowieści. Młoda Eden jest dziewczyną, która wiele poświęca dla innych. Poświęca się w ważnym celu i przez większą część książki ja podziwiałam za to, kim jest i jak się zachowuje.
Eden to najlepszy przykład osoby, której nie powinniśmy oceniać przez pryzmat szczepków informacji. Na początku dostajemy zwykłą dziewczynę, pracująca na kamerkach internetowych. Potem jednak z każda przeczytaną stroną rozumiemy jej motywacje i doceniali. Ja nie wiem, czy zdobyłabym się na takie poświęcenie...
Nie sądziłam, że ta książka wzbudzi we mnie jakiekolwiek postacie. Jednak przeszłość Eden i również Rydera wzbudza we mnie wiele uczuć. Muszę przyznać, że myślałam o tej książce w kategorii kolejnego pustego romansu, a tymczasem ona na dłużej zagości w mojej pamięci. Podobała mi się i uważam, że jeżeli szukacie romansu, w którym nie tylko miłość partnerska jest najważniejsza, to ta powieść jest książką idealną dla was. Tutaj autorka postarała się o całą gamę różnych emocji i wiele odcieni miłości...
Miłość online
Penelope Ward
Tytuł oryginału:
Love Online
Data wydania:
2019-10-22
Tłumacz:
Marcin Kuchciński
Seria:
Editio Red
Wydawnictwo:
Editio
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz