11:10

Łatwo się zgubić trudniej się odnaleźć. „Lion droga do domu”





Kiedy zabrałam się za tę książkę, już było szumnie o filmie, nasłuchałam się o skrajnych emocjach, jednak nie sądziłam, z naprawdę takich uświadczę.

Książka to prawdziwa opowieść o chłopcu, który jako pięcioletnie dziecko zagubił się na peronie i odbył kilkugodzinną podróż pociągiem do miejsca oddalonego o kilkaset kilometrów od swojego miejsca zamieszkania. Poruszająca, ujmująca i wyciskająca łzy historia chłopka, który połowę swojego życia poświęcił na odnalezienie prawdziwej biologicznej rodziny.

Nie wierzyłam, że szybko zostanę wciągnięta w przedstawiony świat, nie spodziewałam się, że moje emocje zostaną wystawione na tak ciężką próbę, a co najważniejsze, nie myślałam, że pochłonę tę książkę niemal w kilka godzin. Opowieść nie jest czymś łatwym w odbiorze, trudno czytało mi się, rozdziały mówiące o małym zagubionym chłopcu, który stara się wrócić do domu, ale zupełnie nie wie jak się tam dostać, a co najgorsze nie potrafi porozumieć się z innymi mieszkańcami Kalkuty, ponieważ nie rozumie ich języka, a oni nie rozumieją jego. Jako matka tak małego dziecka, nie jestem sobie nawet w stanie wyobrazić, co musiał czuć ten zagubiony pięciolatek, jakie myśli nim targały i jakie zagrożenia na niego czyhały. Trudno czytało mi się również o wszechogarniającej biedzie, jakiej doświadczy nasz bohater we wczesnym dzieciństwie. Dziś pomimo upływu lat i zmianie percepcji, nadal istnieją kraje, w których bieda i walka o pożywienie jest czymś naturalnym, czymś na porządku dziennym, czytając tę książkę, uświadomiłam sobie, że wiele rzeczy się nie zmienia pomimo rozwiniętej technologii.

Ta opowieść jest prawdą, jaką niesie za sobą życie, zmusza nas do wielu refleksji i właśnie o tych refleksjach chciałam opowiedzieć. Między innymi pokazała nam, że w życiu trzeba tak naprawdę liczyć na kroplę szczęścia. Jeżeli pomyślę sobie, co mogłoby spotkać tego drobnego chłopca w tym ruchliwym mieście, jakie pułapki na niego czekały, za każdym razem mam ciarki na plecach. Nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić, jednak bardziej od zagubionego dziecka, nie jestem w stanie wyobrazić sobie takiej biedy, o jakiej mówi autor w pierwszych rozdziałach. Wiadomo, ze w życiu jest różnie i każdemu z nas w mniejszym lub w większym stopniu bieda zajrzała w życie, jednak jak żyję, nie spotkałam się z takim ubóstwem, o jakim mówi nam Saroo Brierley Ta pogoń za pożywieniem jest czymś wręcz absurdalnym, a zarazem tak boleśnie prawdziwym i dalekim. Świat się zmienia, ludzie wydawałoby się, że również są inni, a nadal nie możemy zapanować nad wszechogarniającym głodem.

Wiele uczuć wzbudziła we mnie też determinacja, jaką charakteryzuje się Saroo. Wielka chęć odnalezienia swojej biologicznej rodziny to temat przewodni w życiu bohatera. Z każdym dniem stara się odgadnąć, skąd pochodzi, gdzie znajduje się jego dom i co dzieje się z jego matką i rodzeństwem. Również więź braterska, o jakiej mówi autor, pokazuje nam, że w życiu dziecka jest wiele czynników/osób, które kształtują jego percepcje i zrozumienie. Jednak ze wszystkich momentów w opowieści, jeden nie daje mi spokoju. Rodzina zastępcza małego Saroo udowodniła, że gdzieś na tym szarym świecie są dobrzy ludzie, czuli na krzywdę innych. Pomimo tego, że świat pędzi, mam wrażenie, że dobroć w ludziach nie ginie. Oczywiście bestialstwo i obojętność jest na porządku dziennym, ale wierzę głęboko w sercu, że jest więcej takich ludzi jak rodzina zastępcza Saroo i że są gotowi na pomoc i oddanie drugiemu człowiekowi. W szarościach codzienności przedzierają się dobre promienie słońca.



Lion droga do domu
to książka mówiąca o wszystkich odcieniach życia, udowadniająca, że po burzy wychodzi słońce, dająca nadzieję na lepsze jutro, pokazująca, że warto dążyć do celu, ale przede wszystkim udowadniająca, że dobro gdzieś istnieje w nas. Ta opowieść to nie bajka, nie wytwór wyobraźni autora, to jego życia, może dlatego jest tak bardzo emocjonująca? Przecież życie właśnie takie jest — nieprzewidywalne, pełne emocji, dobrych i gorszych momentów — taka właśnie jest ta książka, jak samo życie. Polecam z czystym sumieniem.


Widzieliście już film?





Za możliwość przeczytania dziękuję:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Książko, miłości moja. , Blogger