09:00

Zapraszam was na fragment powieści "Zemsta i przebaczenie. Narodziny gniewu"





Dziś mam dla was coś ciekawego, mianowicie fragment powieści, której zostałam ambasadorką. Narodziny Gniewu to kolejna już książka w dorobku autorki, moją recenzję możecie przeczytać TUTAJ. 


***

Alicja wracała ze sklepu w Chełmicach, gdy doszła do wniosku, że musi spotkać się z Julianem i powiedzieć mu wszystko o tej dramatycznej nocy, która podzieliła ich i zniszczyła kiełkującą przyjaźń. Nie mogła go winić za to, że jej nie kochał. Nie chciała także, aby pozostała w jego świadomości jako dziwka oddająca swoje wdzięki każdemu, kto wyasygnował odpowiednią kwotę pieniędzy.
Przemierzając jak niegdyś tę samą drogę wzdłuż powyginanych wierzb, wróżyła z liści akcji. Tym razem: czy jest w domu sam, czy towarzyszy mu narzeczona, ale bez względu na to, co będzie, postanowiła poprosić go o krótką rozmowę w cztery oczy.
W domu Chełmickich nie było jednak żadnych gości. Panowała nienaturalna cisza, nie grał gramofon, nie słychać było silników samochodów ani stukotu końskich kopyt czy śmiechu gości. Jakby ten urokliwy dworek nagle zamarł w bezruchu, opuszczony przez wszystkich. Dostrzegła Juliana w ogrodzie, stojącego samotnie i wpatrzonego w brzozowy las, który zdawał się jako jedyny wydawać ciche dźwięki, szeleszcząc drobnymi listkami pod wpływem wiatru. Podeszła do niego i powiedziała cicho:
– Dzień dobry, Julianie…
Odwrócił się gwałtownie, jakby ten szept wyrwał go z głębokiego zamyślenia.
– Alicja… – powiedział równie cicho.
– Co teraz będzie? – zapytała rozpaczliwie.
– Nie wiem. Na razie rząd próbuje rozwikłać ten węzeł gordyjski. Beck wciąż liczy na zawarte sojusze i czeka na wypełnienie danych obietnic, ale jak będzie, nie wiadomo. Dla mnie Beck jest nieudolnym politykiem i po śmierci Piłsudskiego nie zrobił nic, żeby dogadać się z sąsiadami. Tymczasem jeszcze dzisiaj muszę stawić się w Cytadeli w Warszawie i czekać na dalsze rozkazy. Myślę jednak, że już niczego nie da się cofnąć i lada dzień wybuchnie wojna.
– A twój ślub?
– Musi poczekać, wszystko musi poczekać, Alicjo – ze smutkiem wyszeptał Julian.
– Tak, wiele spraw musi poczekać, ale jedna nie może. Muszę ci o czymś powiedzieć, bo nie wiem, co będzie i czy kiedykolwiek się spotkamy. – Alicja spuściła głowę, nie chcąc patrzyć mu w oczy.
Stał, milcząc i czekając na to, co powie.
– Tamta straszna noc… Pamiętasz ją? – zapytała.
– Niestety, pamiętam, Alicjo. I z całego serca cię za nią przepraszam. Zachowałem się jak bydlak, nic mnie nie usprawiedliwia, nawet twoje… – Nie chciał dokończyć zdania.
– To ja cię przepraszam. Że udawałam, bo chciałam z tobą spędzić tę noc i kochać się z tobą. Tylko jedną, jedyną. Wiem, że kochasz Adriannę i zawsze kochałeś, a mnie zaledwie lubiłeś, ale ja nie umiałam z ciebie zrezygnować. W tym swoim egoizmie, nawet nie wiem, co sobie wtedy myślałam, chciałam, żebyś kochał mnie, a nie ją. Przez jedną, krótką noc. Ale gdy to się stało, zrozumiałam, jak naiwna i podła byłam. Nigdy nie powinnam stawiać cię w takiej sytuacji i udawać, kim nie byłam, tylko po to, żeby cię zdobyć…
Zbliżył się do niej i powiedział:
– Popatrz na mnie…
Podniosła głowę. Nie płakała, ale zobaczył w jej oczach ten sam ból, który widział, gdy wychodziła z podłego pokoju hotelowego i później, gdy spotkał ją w cukierni.
– Dlaczego nigdy mi tego nie powiedziałaś? – zapytał, trochę zły, trochę rozżalony.
– Nie wiem… Może się bałam usłyszeć, że i tak kochasz Adriannę, może palił mnie wstyd, a może nie chciałam, żebyś wiedział, co czuję – odpowiedziała i dodała szybko: – Ale dzisiaj, gdy pomyślałam, że mogę nigdy więcej cię nie zobaczyć, pragnę, żebyś to wiedział. Nie chcę, żebyś był gdzieś daleko i miał poczucie winy albo złe zdanie o mnie. Nie jestem tak święta, jak Adrianna ani tak rozwiązła, jak Helena Ducret, ale jestem zwykłą dziewczyną, która zakochała się w niewłaściwym mężczyźnie i nie może sobie tego poukładać w sercu.
Julian przez chwilę wodził wzrokiem po jej twarzy i zaczął do niego docierać sens słów, które wypowiadała. Alicja go kochała. A on przez trzy lata walczył ze sobą i ze swoim uczuciem, którego nie rozumiał. Przypisany do Adrianny, niczym ławka kościelna do rodziny, tkwił w związku, który był stabilny i spokojny, gdy tymczasem ta niesforna dziewczyna z poobijanymi kolanami nagle wtargnęła w jego życie, burząc ten spokój i siejąc wątpliwości co czuje do Alicji i nie mógł pozbierać myśli, ale nie chciał, żeby zniknąća z jego życia. I z niewiadomych sobie powodów chciał, żeby go kochała. Właśnie w taki sposób. Gotowa na wszystko, byle zdobyć jego miłość W sposób szalony, zadziorny tak, jak to tylko potrafiła Alicja Rosińska. Jednak gdzie wła w jego życie, burząc ten spokój i siejąc wątpliwości nawet wtedy, gdy była już ustalona data ślubu z Adrianną. Nie rozumiał, co czuje do Alicji i nie mógł pozbierać myśli, ale nie chciał, żeby zniknęła z jego życia. I z niewiadomych sobie powodów chciał, żeby go kochała. Właśnie w taki sposób. Gotowa na wszystko, byle zdobyć jego miłość. W sposób szalony, zadziorny tak, jak to tylko potrafiła Alicja Rosińska. Jednak gdzieś w oddali majaczył się obraz Adrianny, pięknej kobiety, która była częścią jego życia i której nie mógł odepchnąć, by sprawdzić, dokąd zaprowadzi go to dziwne uczucie, jakim darzył Alicję. Wiedział, że jeśli wypowie to, co niewypowiedziane, jeśli użyje słów, które wisiały w powietrzu niczym chmura zapowiadająca deszcz, niczego już się nie da cofnąć i popłynie do miejsca, gdzie będzie tylko Alicja, a wszystko inne zniknie i rozpłynie się w tym nurcie.
Podszedł do Alicji i pocałował w usta. Rozchyliła je w niemej prośbie o wybaczenie i nadzieję. Tego drugiego nie mógł jej dać, chociaż tak bardzo chciał.
– Idź już, Alicjo, i uważaj na siebie…
– Ty też, Julianie. – Teraz ona wspięła się na palce i ucałowała Juliana.
Odwróciła się i ruszyła w stronę bramy. Nie zostawił jej nadziei, ale wciąż nie chciała i nie potrafiła z niego zrezygnować. Postanowiła, że podąży za nim bez względu na to, dokąd się uda. Ta rozmowa wiele jej dała i mimo że Julian nie określił swoich uczuć do niej, widziała w jego oczach tęsknotę. Teraz już była pewna, że nie jest mu obojętna.



Następny fragment książki już jutro u mojej ulubionej blogerki → Książka od kuchni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Książko, miłości moja. , Blogger