Literatura erotyczna, przez większość zwana literaturą niskich lotów, jest idealną alternatywą na jesienny szary i smutny dzień. Jednak nie każda książka z tego gatunku, potrafi rozgrzać i zachwycić. Czy Uwolnij mnie zyska specjalne miejsce w moim sercu?
Gwen poznaliśmy już w trylogii Uwikłani, została przyjęta przez Alaynę, do klubu, którym zarządzała. Jednak moim zdaniem książka Uwolnij mnie dzieje się między drugą a trzecią częścią Uwikłanych i zazębia się z ostatnim tomem Uwikłani. Na zawsze. Wątki nie są ze sobą ściśle powiązane i nieznajomość wspomnianej przeze mnie trylogii nie jest przeszkodą w zapoznaniu się z kolejną książką Laurelin Paige.
Główna bohaterka to poukładana, spokojna i rozważna dziewczyna, właściwie to ZA poukładana, ZA spokojna i ZA rozważna. Jest młodą kobietą, a wieczory spędza, jak na staruszkę przystało, przed telewizorem. Jedynej werwy dodaje jej praca w klubie, choć i tam jest racjonalna i ostrożna w relacjach. Pewnego dnia przypadkiem poznaje JC, który to za wszelką cenę stara się ją przekonać do życia pełną piersią i poszerzenia swoich granic. Oczywiście granice poszerzone zostaną przez liczne zbliżenia... Układ jasny, klarowny, żadnych uczuć sama przyjemność. Tylko czy można zatrzymać serce, które aż rwie się do miłości?
Mam ambiwalentne odczucia, jeżeli chodzi o tę pozycję, zakończenie i ostatnie strony są mocną częścią książki, nakazują rozmyślać o tym, co może się wydarzyć w następnym tomie, są zapowiedzią czegoś dobrego i niespotykanego. Zakończenie intryguje, jednak początek irytuje.
Autorka od początku stara się budować napięcie i udaje jej się to mniej więcej do setnej strony, potem wszystko opada. Od wspomnianej setnej strony, do dwieście czterdziestej, nie dzieje się nic, jest strasznie monotonnie, nudno i nijak. Nie zachodzą żadne zmiany w głowach głównych bohaterów, ona cięgle mówi, jak to nie chce się zakochać i jak to ciągle myśli o JC, z kolei główny bohater miał być tajemniczy i zniewalający, a tymczasem przez połowę książki jest zupełnie obojętny. Właściwie, jeżeliby przeczytać początek i potem przekartkować strony do szesnastego rozdziału, niewiele stracimy. Połowa książki jest wręcz przeciążona seksem i ja naprawdę rozumiem, że to seks miał poniekąd wyzwolić Gwen z jej szarego i sztywnego świata, ale można to było zrobić inaczej, z większymi emocjami. Zazwyczaj takie książki połykam w jeden wieczór, z tą się męczyłam trzy dni.
Niestety autorka nie sprostała moim wymaganiom, nie zaskoczyła mnie, choć udało jej się zaintrygować mnie zakończeniem, pozostaje mi wierzyć, że w drugiej części akcja będzie bardziej intrygująca albo że w ogóle będzie jakaś akcja, bo tutaj nie było nic. Nie mogłam też do końca wczuć się w główną bohaterką, nie znamy jej myśli. Laurelin Paige zbudowała Gwen na dość niejasnych fundamentach, dostajemy jej przeszłość i odrobinę myśli, ale to za mało, aby się wczuć, aby się zachwycić i postawić tę książkę wyżej niż inne z tego gatunku.
Mimo że nie jestem do końca zachwycona lekturą, wiem, że sięgnę po drugi tom, autorka na końcu zasiała w nas ziarno niepewności, zaintrygowała. Ostatnie rozdziały to bomba emocji, która ratuje książkę, tylko poprzez zakończenie stwierdzam, że warto poznać Uwolnij mnie, aby móc się przygotować na ponowne spotkanie z JC w drugim tomie trylogii. Ta książka nie jest zupełnie zła, zwyczajnie na ten temat bywały już lepsze pozycje.
Reasumując. Uwolnij mnie to dobra zapowiedź kolejnego tomu, daje nikły obraz tego co jeszcze może się wydarzyć. Najlepsze z całości jest zakończenie. Czytelniku, jeżeli lubisz książki z odrobinę monotonną akcją, jeżeli uważasz, że zakończenie jest najważniejsze w książce to jest, to właśnie pozycja dla Ciebie.
Za możliwość przeczytania dziękuję:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz