Ostatnio byłam świadkiem pewnej dziwnej i niezrozumiałej, dla mnie, sytuacji. Mianowicie pewna osoba prowadząca bloga książkowego, napisała bardzo pozytywną opinię książki, o której prywatnie wyrażała się mało pochlebnie. Oczywiście jestem w stanie zaakceptować wszelkiego rodzaju różne gusta, ale jeżeli książka mi się podobała, to trzymam się jednej wersji, a nie pisze o niej w samych superlatywach, a do znajomej mówię,że książka była zła... nie to tak nie działa.
Jako że ja jestem osobą z natury ciekawską, postanowiłam pogrzebać trochę w podobnych sprawach i doszłam do zadziwiających odkryć. BLOGERZY KSIĄŻKOWI KŁAMIĄ, oczywiście nie wszyscy, znam kilkunastu (a może nawet więcej) takich, którzy brzydzą się takimi zjawiskami, podobnie jak ja. Chcecie się dowiedzieć, z jakich absurdalnych powodów blogerzy dopuszczają się kłamstw? Zapraszam do czytania!
Bo książka od wydawnictwa, za darmo, jak mogę jej nie chwalić?
Nie będę się tutaj rozwodziła na temat pisania recenzji. Myślę, że jeżeli ktoś chce napisać swoją opinię, to będą to tylko jego słowa. Ja z reguły nie odradzam książek, które jakoś specjalnie mi się nie podobały, staram się raczej znaleźć jakąś docelową grupę, która może się zainteresować daną pozycją, lepsze takie rozwiązanie niż sztuczna laurka. Rozumiem, że są współpracę, które chcecie utrzymać za wszelką cenę, ale czy naprawdę pisanie zakłamanych recenzji jest tą ceną, którą chcecie płacić? Nie uważacie, że jest to swego rodzaju sprzedawanie się?! Jeżeli czytelnik dowie się, a zapewniam, że takie sytuacje wychodzą wcześniej czy później, straci do was zaufanie. Uwierzcie mi, że wydawnictwo, nie wyrzuci was od razu z kręgu współprac, po napisaniu mało pochlebnej recenzji. Oczywiście wydawnictwom chodzi przede wszystkim o promocję książki, a nie anty promocje. Jeżeli dana pozycja nie przypadła wam do gustu, spróbujcie napisać do wydawcy i poinformować go o tym fakcie. Możecie umówić się, że z publikacją swojej recenzji ograniczysz się tylko do swojego bloga, a inne media odpuścisz. Zapewniam was, że są lepsze wyjścia z opresji niż kłamstwo.
Bo to polski autor i rozmawiałam z nią/nim osobiście, był bardzo sympatyczny...
To tym bardziej zakłamaną recenzją wprowadzacie autora w błąd! Skoro tak bardzo go cenicie, to nie dajcie mu popełniać ponownie tych samych błędów! Jeżeli uważasz, że autor stosuje w książce zbyt wiele zapychaczy, NAPISZ MU TO! Może następnym razem przemyśli fabułę w inną stronę i uniknie nic nieznaczących przyziemnych spraw, a zajmie się emocjami? Jeżeli uważasz, że autor/ka pominęła znaczące wątki w fabule, powiedz jej o tym. Może sama nie jest świadoma, że coś mało istotnego jej umknęło, a czytelnik ceni sobie zamknięte wszelkie wątki? Nie bójcie się wyrażać własnego zdania, autorzy to też ludzie i nie zjedzą was. Jeżeli większość czytelników powie, nie używaj zapychaczy, uzewnętrzniaj postacie, domykaj wątki, uwierzcie mi, że autor weźmie do siebie takie sugestie i postara się nad nimi popracować!
Jeżeli czegoś nie czujecie w książkach, mówicie o tym otwarcie, fałszywą recenzją tylko wyrządzicie autorowi krzywdę! Samemu ciężko jest dostrzec swoje błędy, a jeżeli wszyscy przyklaskują, to tym bardziej się ich nie widzi i popełnia się je w dalszym ciągu.
Bo autor/ka ma dużo fanów i rzuci się na mnie kółko wzajemnej adoracji.
Pamiętacie, że o gustach się nie dyskutuje. Uważam, że każdy autor ma swoich fanów, a każda książka czytelników. Jednak jeszcze nikomu nie udało się stworzyć historii, którą pokochają wszyscy. To jest zwyczajnie niemożliwe. Nikt nie każe Ci (a raczej zabraniam tego robić!) obrażać w recenzji autorów, czy nazywać książkę gniotem i innymi epitetami. Mówisz otwarcie, co Ci się nie podobało, może historia była za słodka? Ja często słyszę recenzje, że historia zbyt słodka... a mnie zazwyczaj podobają się takie momentami ckliwe i słodkie historyjki. Teraz pojawia się pytanie, kto ma rację? Ja uważając książkę za dobrą, czy ktoś, kto uważa książkę za kiepską? Otóż oboje mamy rację! Tylko patrzymy na ten sam produkt z innego punktu widzenia. To nie jest powód do zmieniania zdania. Jeżeli boisz się reakcji osób, którzy cenią autora i jego książki i wolisz kłamać niż wypowiadać swoje zdanie... to po co właściwie Ci blog? Zostaw miejsce w sieci dla innych i idź za tłumem jak naiwna owca.
Bo zgodziłam się na patronat i nie było odwrotu.
W tej kwestii nie mam jednoznacznego swojego zdania. Dziwi mnie fakt, że blogerzy zgadzają się na patronat, nie znając treści książki. Albo inaczej. Można się zgodzić w ciemno, ale po przeczytaniu przynajmniej ebooka zrezygnować z patronowania, po co podpisywać coś całym sobą, jeżeli nie czujecie tego? Nie wiem do końca czy jest taka możliwość zrezygnowania z patronatu (może wypowiedzą się osoby, które już takowe posiadają), ale jeżeli takiej opcji nie ma, to w żadnym razie nie godziłabym się na patronowanie... Moje logo, mój blog, to jest dla mnie przedłużenie samego siebie, nie potrafiłabym chwalić książki, tylko dlatego, że moje logo znalazło się na okładce.
Mam nadzieję, że nikogo nie uraziłam tym swoim wywodem, ja po prostu dałam upust emocjom. Jestem w blogosferze krótko, zaledwie rok, ale nigdy nie pomyślałabym, że moje opinie mogą być w jakiś sposób podszyte kłamstwem. Z każda napisaną recenzją uczę się czegoś nowego, z każdym waszym komentarzem dostaję siły na dalsze działanie. Mam nadzieję, że mnie nie znienawidzicie przez ten post, a przynajmniej w połowie poprzecie mój głos zdrowego rozsądku. Cenie sobie wiele blogów, uwielbiam was wszystkich czytać i myślę, że osoby z czystym sumieniem, nie będą miały do mnie żalu za ten post. Ja naprawdę wszystko rozumiem, ale blogerzy, którzy robią sztuczną reklamę, a za plecami autora odradzają jego dzieła, są zwyczajnie nieuczciwi wobec siebie, swoich czytelników i przede wszystkim wobec autorów. A swoim zachowaniem, nie tylko psują swoje imię, ale również imię innych blogerów książkowych.
Jakie jest wasze zdanie na ten temat?
Jakie jest wasze zdanie na ten temat?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz