Autor: Caren Lissner
Tytuł oryginalny: Starting from Square Two
Tłumaczenie: Anna Jęczmyk
Wydawnictwo: Harper Collins
Gatunek: Literatura obyczajowa
Data wydania: Kwiecień 2016r
Ocena: 3+/6 (przeciętna)
Po stracie bliskiej osoby jest bardzo ciężko się pozbierać. Czasami jest to wręcz niemożliwe. Prawdziwa miłość na zawsze zostanie w naszych sercach, ale może z czasem będziemy umieć pokochać kogoś ponownie, przecież każdy potrzebuje miłości...
Poznajemy trzy kobiety, przyjaciółki. Wszystkie stanu wolnego. Każda z tych kobiet niesie za sobą pewien bagaż doświadczeń. Nasza uwaga jednak skupia się przede wszystkim na Gert młodej dziewczynie, która nie tak dawno straciła męża w wypadku samochodowym. Po tak bolesnej stracie jest jej się bardzo ciężko pozbierać. Z każdym dniem uczy się żyć na nowo, ale czy na zgliszczach wspomnień uda jej się zbudować nowe szczęśliwe życie?
,,Ale i tak przeżyłaby wstrząs przypominający o tym, że zło czai się na tym nieprzychylnym świecie, przypadkowo wybierając ofiary."
W powieści mamy narrację trzecioosobową i dostajemy przede wszystkim losy Gert. Jednak autorka w dobry sposób zarysowała wątki poboczne, dzięki temu cała historia wydaje się niezwykle realna. Zacznę od plusów, bo przy tej pozycji będzie ich stosunkowo niewiele. Po pierwsze wielki plus za kreację bohaterów, Caren Lissner stworzyła prawdziwe postacie, czarno - białe posiadające wady i zalety, bez wątpienia mogę stwierdzić, że takie postacie można spotkać gdzieś w równoległym świecie. Nie tylko bohaterzy głównego planu, to mocno zarysowane jednostki, są też bohaterowie poboczni, którzy również zostali w dobry sposób zobrazowani.
Gert to młoda dziewczyna, często wspomina męża i swoje dotychczasowe życie. Jednak nie podobało mi się to, w jaki sposób autorka przedstawiła jej problemy. Nie jest to łatwy temat, żałoba i ból po stracie najbliższych powinien być tematem wzbudzającym wiele emocji w czytelniku, jednak tego tutaj mi zabrakło. Początek bardzo obiecujący, ale gdzieś tam w czasie lektury mój zapał ostygł i już wiedziałam, że nie dostanę tego na, co liczyłam.
Dostajemy wiele płytkich dialogów i mnóstwo opisów sytuacji, za to analiza myśli bohaterów jest potraktowana po macoszemu. Mimo że postacie można polubić, to nie można stwierdzić, że się je dobrze poznało.
Kolejnym i chyba ostatnim plusem jest język. Caren Lissner pisze w sposób lekki i przyjemny. Książkę czyta się szybko i nie męczy. Jednak dobry styl i kunszt autorski to za mało, żeby mówić o dobrej książce.
,, - Boisz się być szczęśliwa?
- Raczej boję się, że będę zbyt szczęśliwa."
Autorka pisze o poczuciu bezpieczeństwa, o potrzebie miłości i bliskości, duchownej i cielesnej, ale wszystko to tylko literki, nie ma w nich uczuć. Mam na swoim koncie wiele powieści obyczajowych, kilkanaście z nich jest bardzo do siebie podobnych, właściwie wszystkie rządzą się tym samym schematem, ale jest też w nich taki tajemniczy pierwiastek, który nie pozwala odejść od lektury. Przy tej pozycji tego nie czułam, nie wciągnęła mnie, nie byłam jej oddana i nie czułam żalu, że muszę odłożyć ją na półkę. Książka jest do bólu przewidywalna, sztampowa i nie zachwyciła mnie. Autorka pisze w sposób machinalny, nie wzbudza w czytelniku emocji. Porusza ważny temat, w sposób pozbawiony uczuć.
Zakończenie również pozostawia wiele do życzenia. Moim zdaniem wątki zostały zamknięte na szybko i bez większego pomysłu, tak jakby autorka stwierdziła, że wypada już skończyć.
Oczywiście jest to tylko moje zdanie, Wam książka może przypaść do gustu, dlatego też nie zniechęcam was... warto poznać książkę, aby wyrobić sobie o niej własne zdanie.
Druga runda była świetną zapowiedzią emocjonalnej książki, jednak plan gdzieś spalił na panewce. Nie dostałam emocji, nie dostałam uczuć, dostałam za to mocno przewidywalną i mało oryginalną opowieść. Przykro mi, bo po tak entuzjastycznych recenzjach spodziewałam się większych (albo jakichkolwiek) emocji. Myślę, że największy wpływ na ocenę ma kreacja bohaterów i styl autorki, to podnosi nieco wartość powieści, gdyby jeszcze na tej linii było kiepsko, to ocena byłaby niższa.
Na książkę może bym się skusiła, ale nie lubię narracji trzecioosobowych :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ~ Bacha
dostatniejstrony.blogspot.com