Autor: Joanna Kupniewska
Wydawnictwo: Novea Res
Liczba stron: 292
Gatunek: komedia romantyczna
Ocena: 4/6
W życiu lepiej słuchać serca czy
rozum? Rozum każe postępować nam zgodnie ze zdrowym rozsądkiem, natomiast serce
mówi, kochaj szalej, nie pytaj co dalej. Kto jest lepszym doradcą? Myślę, że
powinniśmy słuchać jednego i drugiego, idąc drogą serca, przeżyjemy niezapomniane
przygody, a rozum w porę ostrzeże nas przed niebezpieczeństwem.
Książka Rozum kontra serce to
druga książka w dobytku Joanny Kupniewskiej. Autorka ta zadebiutowała książką Dysonanse i harmonia. Dla mnie jest to
pierwsze spotkanie z piórem Pani Joanny, a z lekturą zapoznałam się dzięki
konkursowi zorganizowaniu przez redakcję Essentia.
Anna policjantka z zawodu i
singielka z wyboru. Nie szuka mężczyzny, żyje własnym życiem i cieszy się z
tego co ma. Na początku historii dostajemy opis z poranka po sylwestrowej
zabawie, obok Anki budzi się Jacek, tajemniczy mięśniak, którego kobieta
poznała na balu z okazji zakończenia roku. Och to takie banalne pomyślicie...
no, ale nie w tym przypadku! Przygoda Anki, Jacka i pośrednich bohaterów nie jest wcale banalna, jak mogłoby się wydawać.
Narracja w powieści jest
trzecioosobowa, narrator pokazuje nam życie Anki, ale też innych postaci.
Bardzo podobało mi się to, w jaki sposób została poprowadzona narracja,
dostajemy namiastkę życia innych bohaterów, przez to powieść staje się
wielowymiarowa. Podobało mi się genialne przedstawienie rodziny Anki,
szczególnie do gustu przypadła mi Ola - bratowa głównej bohaterki. Jest to
osoba żywa, prawdziwa i wykreowana w sposób niezwykle realny. Myślę, że nie
jeden z nas zna taką Olę, co wszystko wie i jest najlepszym doradcą i świetnie
sprawdza się w sferze domowej.
Sama główna bohaterka jest
również postacią sympatyczną, odnalazłam z nią wspólne cechy, przez co łatwiej
było mi się z nią utożsamiać. Podobał mi się jej ironiczny humor i niezwykle
cięty język. Prawdziwa baba z krwi i kości, na co dzień zakłada maskę
bezczelnej ignorantki, ale w głębi serca, jest wrażliwą i ujmującą kobietą.
Nie mogę również nie wspomnieć
o postaci Jacka to, w jaki sposób autorka wykreowała tego bohatera, jest godny
podziwu. Typowy mięśniak, który prowadzi zdrowy styl życia, a wszystkie
niepotrzebne kilogramy uleciały z jego ciała, obawiam się, że uleciały one razem
z mózgiem i inteligencją. Moment, w którym Anka pyta go czy wykonuje regularnie
cytologię, a on odpowiada twierdząco... chyba więcej nie muszę o nim mówić. Polubicie
go, bez niego ta książka byłaby mdła. Znaczącą pozycję odgrywa też jego
siostra, ale o niej nic mówić, aby nie zdradzić znaczących faktów.
,,[...] - Fajnie było. Możemy to jeszcze kiedyś powtórzyć.
Jacek wahał się jeszcze, stojąc w progu. Anka siłą wypchnęła go za drzwi.
Jacek wahał się jeszcze, stojąc w progu. Anka siłą wypchnęła go za drzwi.
- Wpadnij trzydziestego lutego.
- Super - ucieszył się - Nara. - Krzyknął ze schodów."
Fabuła książki jest prosta, nie
wymaga głębszej analizy, pozwala na całkowite wyłączenie się i zrelaksowanie. Pomysł
może nie jest niezwykle oryginalny, ale historia wygląda na realną.
Pani Joanna stworzyła świat, w którym nic nie dzieje się przez przypadek. Jest
śmiesznie, dostajemy potężny zastrzyk dobrego humoru, ale też są mimochodem
poruszane ważne sprawy codziennego życia. Podobało mi się, że autorka wspomina
o takich problemach, jak narkomania, dostajemy krótki rozdział z pogadanki z
dziećmi, na tematy uzależnień. Dostajemy
też, motyw rodziny zastępczej, który jest tylko delikatnie wspomniany, a pozwala
na odszukanie realizmu w całej tej sytuacji. No i najważniejszy wątek -
kłusownictwo. Właściwie wkoło tego motywu wszystko zaczyna się kręcić, a na jaw wychodzą dziwne fakty, no i dostajemy ciekawy i znaczący wątek z weterynarzem.
Na samym początku książki,
delikatnie uwierał mnie styl autorki, nie mogłam się wczytać i nie czułam
lekkości jej pióra. Jednak początki zwykle są trudne, już po kilku rozdziałach,
wciągnęłam się w historię i dałam się pochłonąć. Autorka bardzo często używa
języka potocznego, szczególnie w dialogach pojawia się wiele kolokwializmów,
jak dla mnie, dodaje to swoistego realizmu powieści, przecież nikt z nas nie
rozmawia z przyjaciółmi, nie używając do tego potocznych zwrotów.
Rozum kontra serce to lekka i przyjemna lektura gwarantuje nam
przeprawę przez zwykłe życie zabawnych ludzi. Możemy się przy niej odprężyć i
zapomnieć o codzienności. Autorka stworzyła prozę idealnie pasująca na
scenariusz komedii romantycznej, przyznaję szczerze, że chętnie zobaczyłabym
przygody Anki, na dużym ekranie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz