10.2.16

Anatomia uległości

Anatomia uległości
Autor: Augusta Docher
Wydawnictwo: Lucky
Data wydania: styczeń 2016r.
Liczba stron: 590
Ocena: 3+/6













Moje kolejne spotkanie z Augustą Docher, poprzednie było bardzo udane. Jednak poprzednim razem książka była, lekturą młodzieżową, która zebrała mnóstwo pochlebnych recenzji. Anatomia uległości jest inna, jest mroczna, mocno erotyczna i tajemnicza. Czy Augusta udowodni, że Polki potrafią pisać dobre erotyki? Sprawdźmy...

Melania dojrzała kobieta, w sile wieku. Do tej pory, to ona łamała męskie serca, zabawiała się uczuciami innych i czerpała z tego przyjemności. Pewnego dnia na jej drodze staje nieziemsko przystojny mężczyzna - Adam Harding. Adam jest typowym samcem alfa, w tym związku to on gra pierwsze skrzypce, Melania bardzo szybko zostaje zdominowana. Związek rozkwita... Tylko czy taki układ można nazywać związkiem? Czy w tym związku jest miłość, czy tylko głodna fascynacja ciałem drugiej osoby?

Na początek powiem, że zapowiedzi Anatomii uległości, mogą przywodzić na myśl 50 twarzy Greya - wcale mnie nie dziwią takie porównania - jednak Anatomia jest czymś lepszym, przede wszystkim pod względem językowym. Augusta Docher włada dość składnym językiem, niezwykle plastycznym, w dialogach używa kolokwializmów, dzięki takim zwrotom, rozmowy nabierają wiarygodności.

,, A on? Wiem, jak uwielbia sprawiać mi ból, widziałam to w jego oczach. Pragnie sprawować kontrolę i wydawać polecenia, być odpowiedzialny za siebie i za mnie. "
   
Jednak nie może być cacy i różowo, mam kilka minusów, które chciałabym omówić na wstępie. Po pierwsze droga Augusto, dlaczego Anatomia została pozbawiona rozdziałów? Nie wiem, czy jest to wina autorki, czy też kogoś, kto pracował przy obróbce tekstu, ale strasznie mnie to irytowało, momentami miałam wrażenie, że scena została urwana, a my zostajemy przeniesieni do kolejnej. Sceny seksu, są dość suche, pozbawione emocji, odrobinę nieśmiałe, tak jakby autorka wstydziła się pisać otwarcie. Jeżeli chcemy pisać o seksie, musimy być otwarci jak C.J Roberts albo Sylvia Day. Przy zapowiedziach miałam obiecany gorący erotyk, a dostałam dobrze skrojony romans. Zdaję sobie sprawę, że opisy seksu, w języku polskim, mogą wychodzić zbyt wulgarnie, albo zwyczajnie śmiesznie, jednak ważne, żeby w czasie pisania scen łóżkowych budować napięcie, tego tutaj mi zabrakło.

Ciekawym połączeniem jest też rodzaj narracji, pierwszoosobowa - w której narratorem jest Melania. Jak i trzecioosobowa, gdzie mamy narratora wszechwiedzącego, który przybliża nam nieco postać Adama. Choć na samym początku taki rodzaj narracji może uwierać, to jednak z czasem zaczynamy go doceniać.
Akcja książki jest mozolna. Początek strasznie się dłużył, miałam wrażenie, że ciągnie się w nieskończoność. Autorka czuję niewytłumaczalną potrzebę informowania nas o przyziemnych sprawach, dostajemy wiadomość: jakiego kremu używa Mel, jakiej bazy pod podkład itp. Nie dostajemy za to jej głębszych myśli, nie wchodzimy w jej psychikę, a przecież to ona jest jednym z narratorów. Mniej więcej w połowie książki akcja napiera rozpędu, jest znacznie ciekawiej. W moim mniemaniu początek jest zbyt długi, jeżeli skrócić wszelkie formy z przodu, dziwne sytuacje, niezrozumiałe zachowanie Mel (zmywacz w WC... mam uraz do tej sceny i do wielu innych wręcz obrzydliwych epizodów, choć z biegiem czasu, została mi ona wyjaśniona, to jednak niesmak pozostał), wyszedłby naprawdę świetny romans obyczajowy, z nutką erotyzmu. Tak, niestety zostajemy zanudzeni na początku i nie potrafimy już docenić innych części książki. Miałam nieodparte wrażenie, że autorka nie wiedziała, w którym kierunku iść i błądziła na oślep, aż w połowie książki, wpadła na dobry plan i dopiero go zrealizowała.
Autorce dobrze wyszedł wątek miłosny, choć zabrakło mi głębszej analizy postaci, dostajemy suche fakty na temat ich przeszłości, ale to za mało, żeby móc analizować. W drugiej części powieści - tej ciekawszej, mniej nudnej - dostajemy wiele uczuci, sprzeczności i to mi się podobało, to ratuje w jakimś stopniu całość, ale przejście pierwszych trzystu stron to katorga. Kompletnie nie mam pojęcia jak ocenić, powieść, gdybym miała mówić o języku i stylu Augusty, byłaby mocna piątka, jednak fabułę oceniłabym na dwójkę. Może wyciągnę średnią z ocen?

Augusta Docher, poprzez Eperu podniosła sobie poprzeczkę bardzo wysoko, niestety w moim odczuciu, nie udało jej się przeskoczyć. Anatomia uległości nie zapada w pamięć i nie pobudza zmysłów. Debiut autorki był, dla mnie, jedną z lepszych książek ubiegłego roku, jednak Anatomia, nie znajdzie się w takim rankingu. Myślę, że autorka powinna zostać przy prozie dla młodzieży, albo zająć się pisaniem książek obyczajowych, ponieważ to jej wychodzi świetnie. Czekam na Habbatum, na emocje, które tam spotkam i na zatarcie niemiłego wrażenia po Anatomii.


Niestety Augusto, mimo Twojego dobrego stylu i lekkiego pióra, czuję się mocno zawiedziona tą lekturą. Może to wina tego, że nastawiłam się na zbyt wiele. Jednak, drogi czytelniku, pamiętaj, że to tylko moje subiektywne zdanie, może Ty odkryjesz w książce coś, czego mnie się nie udało. Może dla ciebie, będą emocje, których ja nie poczułam. Wszyscy, którzy mają Anatomię uległości w planach, niech się nie sugerują moim zdaniem, a zabiorą się za lekturę i wyrobią własne. Wszyscy, którzy się wahają, nad lekturą, niech czytają - tylko nie nastawiajcie się na wiele, unikniecie rozczarowań. 

Możecie zauważyć, że mam mocno ambiwalentne uczucia co do tej pozycji, bardzo chciałam pokochać ją całym sercem, jednak pierwsze trzysta stron nie pozwoliło mi się zakochać. Czasami w moje ręce wpadają książki z piękną fabułą, napisane beznadziejnym językiem, tu mamy przystępny język i styl, a fabuła kompletnie do mnie nie przemawia. Jadnak co by nie mówić, Anatomia uległości może się podobać, jednak ja nie będę jej fanką, zostaje wiernie z Eperu.

Podsumowując. Anatomia uległości to dobrze skrojony romans obyczajowy. Znajdziecie kilka gorących scen, jednak nie zostajemy nimi przytłoczeni na każdej kartce. Polecam tę książkę fanom autorki, aby każdy się przekonał, jak na niego wpłynie los Melanii, jak i wszystkim wielbicielom romansów i subtelnych powieści erotycznych. Dajcie się ponieść. Jednak ja pozostaję ze swoim rozczarowaniem. 

Za możliwość przeczytania dziękuję Autorce
oraz wydawnictwu Lucky

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz