08:00

Przeżyć. Moja historia na Nanga Parbat - Elisabeth Revol




W styczniu, dwa lata temu, żyliśmy tragedią na Nanga Parbat. Jak to zwykle bywa, kiedy wydarzy się tragedia, nie brakuje w internecie znawców tematu. Ja nie brałam udziału w żadnych dyskusjach, tylko czytałam. Wszystkie artykuły, strony o wspinaczkach, aż wreszcie książki w takim temacie. Przykre, że zachęciła mnie do takich lektur ta tragedia... Ale dzięki wszystkim tym publikacją mogłam zrozumieć. Każdy pisał komentarze w stylu „po co tam poszli”, a ja starałam się zrozumieć tę pasję. Jestem ciekawa, jak Elisabeth przedstawiła całą tę historię i jej znajomość z Tomaszem Mackiewiczem. ⠀

*W styczniu 2018 roku Tomasz Czapkins Mackiewicz i Elisabeth Revol stanęli na wymarzonym szczycie Nanga Parbat. Mieli to zrobić po swojemu i bez żadnego rozgłosu. Jednak w drodze powrotnej Czapkinsa dopadła choroba wysokościowa, szybko tracił siły i coraz gorzej widział. Revol sprowadziła go do szczeliny w śniegu około 800 m. poniżej szczytu, gdzie został na zawsze. - Jest mi zimno, chcę odpocząć - miał powiedzieć w ostatnich słowach, które wspomina Francuzka. Ocalała dzięki brawurowej akcji ratowniczej prowadzonej przez himalaistów, którzy w tym czasie uczestniczyli w Zimowej Narodowej Wyprawie na K2 – Adama Bieleckiego, Jarosława Botora, Denisa Urubkę i Piotra Tomalę, Revol po raz pierwszy z takimi szczegółami wspomina przebieg tych tragicznych wydarzeń. Szczera do bólu konfrontuje się z własną traumą i emocjami, by swoimi słowami opowiedzieć tę intymną historię, która wydarzyła się na oczach milionów internautów*

To jedna z tych książek, które wzbudzają skrajne emocje i nie pozwalają o sobie zapomnieć. Niewiarygodna opowieść o walce o życie swoje i swojego kompana od liny. Moim zdaniem Elisabeth Revole potraktowała tę opowieść jako swoiste katharsis, oczyszczenie ze wszystkich nagromadzonych w sobie emocji. Czytając tę książkę, boleśnie uświadomiłam sobie, że Tomek i Eli byli zupełnie w innym świecie, a każda godzina była dla nich walką o przetrwanie. Elisabeth się udało... ale to też jest tylko i wyłącznie cud, że udało się jej przetrwać to zimne piekło.

Napisano morze słów, a każde z nich niosło za sobą nowe cierpienie. Kamieniowano nas, a kamieniami były osądy i komentarze. A przecież tylko my oboje, Tomek i ja, byliśmy w środku tej tragedii.

Cała książka wzbudziła we mnie wiele emocji i zmusiła mnie do refleksji. Jednak to ten powyższy cytat nakazał mi się zatrzymać na dłużej i zastanowić się. Tak łatwo jest nam oceniać innych, nie mówię tylko i tej tragedii, ale ogólnie o wszechobecny hejcie w internecie i komentarze, które nigdy nie powinny wychodzić spod ludzkich palców. Mam wrażenie, że twarzą w twarz nikt nie powiedziałaby oceniających przykrych słów... a przed ekranami komputerów jest to takie łatwe, nie zważając na krzywdę innych ludzi. Nie mając pojęcia o tym, co przeszli.

Nie lubię pisać opinii o takich książkach. One są dla mnie zbyt bolesne, nie potrafię potem zebrać racjonalnych myśli w jedną kupę i przelać ich na papier. Po takich książkach mam chaos w głowie i nie wiem, co powinnam powiedzieć, bo jedne co przychodzi mi do głowy, to zwyczajnie POLECAM.... i myślę, że więcej dodawać nie trzeba.

Czytelnicy pytali mnie, czy nie uważam, że ta historia została opowiedziana na fali czarnej sławy. Nie. Moja odpowiedź brzmi nie. To ukłon w stronę Tomasza, Eli wiele razy powtarza, że razem z Tomkiem został potężny kawał jej serca i duszy... a ja wierzę w te słowa. To, w jaki sposób ona przedstawia ich przyjaźń, relację. Dla mnie decyzje, które podjęła Elisabeth, były najtrudniejsze w jej życiu i my tutaj na dole w ciepłym pokoiku możemy sobie gdybać... a prawda jest taka, że połowa z nas nie zachowałaby się tak, jak zachowała Elisabeth. Trzeba przeczytać, wczuć się w jej myśli, żeby zrozumieć, jak wiele zrobiła dla Tomka i jak sama siebie poświęciła, żeby go uratować... choć na górze w walce z żywiołem była bezsilna.

Całość oceniam na plus... jeżeli w ogóle można tę książkę ocenić... bo przecież jestem daleka od osądów, a oceniając tę opowieść, oceniam czyjeś życie. Podziwiam Elisabeth i jej heroiczną walkę o przetrwanie... ja bym nie dała rady, jestem za słaba.

Élisabeth Revol

Data wydania:
2020-01-22
Liczba stron:
240
Tłumacz:
Anastazja Dwulit
Wydawnictwo:
Agora SA
Kategoria:
literatura faktu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Książko, miłości moja. , Blogger