10:00

Ostatnia ścieżka Dzienników pisanych w drodze — Ścieżka nadziei. + Hasło konkursowe z Natalią Nowak — Lewandowską.




Kiedyś wszystko się kończy, jednak najtrudniej pożegnać się z ulubioną serią. Ja dziś żegnam Dzienniki pisane w drodze, to od pierwszej części tej serii zaczęła się moja przygoda z książkami Evansa i to te książki wzbudzają we mnie najwięcej sprzecznych uczuć. Ciężko mi się z nimi rozstać.

Alan po śmierci żony postanawia wyruszyć w podróż do Key West. Po drodze poznaje wielu ludzi, nawiązuje przyjaźnie, przeżywa przygody, jakie nam się nigdy nie śniły. Jednak jego wędrówka jest również symboliczna, Alan szuka odpowiedzi na nurtujące go pytania, szuka samego siebie, chce się odnaleźć w nowej sytuacji. Jednak życie nie jest dla niego łaskawe, ciągle coś się dzieje. Czy w końcu uda mu się zakończyć wędrówkę? Czy odnajdzie sens istnienia i ponownie się zakocha? Czy przyjaźnie zawarte w drodze przetrwają trudne czasy? Co jeszcze spotyka tego mężczyznę?!
 

 

Nie mogę zbyt wiele mówić o fabule, jest to ostatni tom serii i trudno poruszać mi jakiekolwiek wątki w nim zawarte, ponieważ nie chce zdradzić Wam zbyt wiele. Powiem tylko, że książka wzbudziła we mnie jak zwykle wiele skrajnych i różnych emocji. Najlepsze w tej serii są niezapomniane przygody Alana, jego wręcz namacalny ból, który w każdej stronie się zmienia, doświadcza mentalnej przemiany. Ponadto Autor w świetny sposób pokazał nam, poprzez podróż bohatera, że nasze życie to jedna wielka wędrówka, możemy ją zaplanować od A do Z, a mimo to coś zawsze może pójście nie tak jak to sobie zamarzyliśmy. Evans pokazał przewrotność życia i jego kruchość, udowodnił, że czasami fałszywi przyjaciele nas zwodzą, a ukojenie znajdujemy w ramionach zupełnie obcych ludzi.

Właśnie kruchość życia to coś, co autor idealnie odcisnął na kartach Dzienników. Dziś istniejemy, żyjemy, jesteśmy zdrowi, cieszymy się małymi rzeczami, a jedna chwila, jeden ułamek sekundy może nas zmienić na całe życie, albo zabrać z tego świata. Czasami zajmujemy głowę nic nieznaczącymi szczegółami, przejmujemy się przyziemnymi sprawami, a w tym czasie może uciekać nam coś ważnego ulotnego i niepowtarzalnego.

Evans w Dziennikach pokazał nam wędrującego Alana — jego wędrówka może być odbierana jako metafora życia. Bohater idzie w wyznaczonym kierunku, spotyka na swojej drodze różnych ludzi, my również w naszym życiu spotykamy rozmaitych ludzi, jedni wnoszą do naszej codzienności wiele dobrego, inni są tylko nic nieznaczącymi dla nas epizodami. Jednak każdy ze spotkanych na naszej drodze ludzi w jakiś sposób przyczynia się do kształtowania naszej świadomości, percepcji i dalszej życiowej drogi.

 

 
W tej części autor odkrywa dla nas kolejną kartę z życia Alana. Tym razem poznajemy jego przeszłość, możemy poczytać kroniki rodzinne pisane przez jego ojca. Bohater czyta o swoich przodkach z wypiekami na twarzy, a my towarzyszymy mu w odkrywaniu swoich korzeni. Evans opisał pradziadków Alana, jego dziadków i rodziców przy głównym bohaterze zostawia jeszcze wiele wolnego miejsca, które on sam musi zapisać, to przypomina mi o tym, że rodzimy się z pustą kartą i sami musimy ją zapisać swoim życiem.

Książka ta jest bez dwóch zdań warta przeczytania, zmusza do refleksji. Po zamknięciu jej ostatniej strony miałam w głowie niemały mętlik, gromadziło się w niej tysiące myśli na temat naszej egzystencji. Zastanawiałam się, dokąd zmierza moje życie, jakie marzenia udało mi się zrealizować, a jak wiele jeszcze przede mną. Książka zmusiła mnie do pewnego rachunku sumienia postawienia sobie pytań, przeanalizowaniu, którzy ludzie wnieśli do mojego życia dobro, a kto robi mi tylko pod górkę. Lubię tego typu pozycje, lubię taki mętlik w głowie, lubię to drugie dno. Jestem w pełni usatysfakcjonowana tą, jak i poprzednimi książkami z serii.




Ścieżki nadziei
to ostatni tom serii Dzienników pisanych w drodze. Idealnie zamyka całość i wzbudza skrajne emocje. Evans pokazał cały swój kunszt autorski i połechtał wszystkie zakamarki mojej duszy i umysłu. Wiem, że to już koniec Dzienników, ale wiem też, że jeszcze nie raz wrócę do Alana i może dostrzegę w tych książkach kolejne prawdy, które się tam kryją.


Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu:



P.S. Pamiętajcie, że powyższy post jest postem konkursowym, w nim można szukać słowa z hasła w "Konkursie z Natalią Nowak - Lewandowską". Szczegóły konkursu → TUTAJ!


http://silesiaczyta.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Książko, miłości moja. , Blogger