07:00

Druga wojna światowa na zachodzie... ,,Oblubienice wojny"

Oblubienice wojny
Autor: Helen Bryan
Tytuł oryginalny: War Brides 
Tłumaczenie: Olga Kwiecień
Premiera: Czerwiec 2016 r.
Gatunek: Powieść obyczajowa
Ocena: 4+/6 (bardzo dobra)




















Kiedy dowiedziałam się, że wychodzi kolejna książka, która w jakimś stopniu porusza problematykę wojenną, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Dlatego też ucieszyłam się, kiedy wpadła w moje ręce, wzięłam się do czytania... i przepadłam.

Oblubienice wojny to opowieść o dziewczynach - kobietach, które połączyło piękne uczucie zwane przyjaźnią. Dostajemy wyrazisty obraz wojny w zachodniej części świata, Anglię ogarnięta wolą walki, zniszczony Londyn i pobliskie wioski. Jednak nie tylko wojna gra tutaj pierwsze skrzypce, ważnym, a może najważniejszym, aspektem są relacje międzyludzkie. Stosunki, jakie łączyły ludzi przed wojną, w czasie jej trwania i długo po niej. Jest to książka, która mówi o wszystkim i z pewnością przypadnie do gustu wielbicielom powieści obyczajowych, bo to tło obyczajowe wychodzi tutaj na pierwszy plan. 

Czytanie pierwszych kilkunastu stron szło mi bardzo opornie. Dostajemy wiele postaci, mnóstwo wątków i potrzeba wielkiego skupienia, aby się w tym wszystkim nie pogubić. Autorka w sumienny sposób przedstawia nam głównych bohaterów oraz postacie poboczne. Nie ma wątpienia, że każda z tych osób mogłaby istnieć naprawdę, a może właśnie istniała w prawdziwym życiu? Autorka w posłowie napisała, że jej powieść to fikcja literacka, inspirowana prawdziwymi sytuacjami, wiec kto wie, co tak naprawdę wydarzyło się w tych rodzinach?
Oczywiście, gdzie wiele postaci, tam też czarne, ciemne i szare charaktery. Upatrzyłam sobie jedną kobietę, której szczerze nienawidziłam, pojawiła się znikąd, namieszała w fabule i została w niej na stałe. Oczywiście z biegiem stron zaczęłam rozumieć tę kobietę, ale nigdy nie udało mi się jej polubić i uważam, że jest samolubną, beznadziejną i nieczułą osobą. Wątek z Evangeline - znienawidzoną przeze mnie postacią - jest odrobinę nierealny. W sytuacje z jej udziałem wkradają się jakieś czary gusła i inne dziwactwa, które przynoszą jej zamierzone efekty. Ja nie wierzę w takie bajki, ale niegdyś ludzie wiedzieli i może faktycznie w tych wierzeniach jest jakieś ziarno prawdy. W każdym razie ten mały zarys na fabule całkowicie nie przeszkadzał mi, w odbierze całej powieści. Zdarzyło się to na początku książki i przy końcu praktycznie o tym zapomniałam.
Jeżeli jest ktoś znienawidzony, to musi być też ktoś ulubiony. Do gustu przypadła mi Alice, ciepła i ułożona kobieta, córka pastora. Po śmierci ojca opiekuje się matką. Bardzo ją polubiłam i było mi jej wielokrotnie żal, w czasie czytania książki chciałam ją przytulać, a jednocześnie podziwiałam ją za jej siłę. Na pochwały zasługuje też Tanni młoda żydówka, której nie można było nie lubić. Choć nie zawsze się zachowywała naturalnie, to jednak zaskarbiła sobie sporą część mojego czytelniczego serca. Tanni los nie oszczędzał, nie zawsze potrafiła odnaleźć dobre strony życia, ale zawsze znajdowała malutkie promyczki nadziei, które trzymały ją przy życiu.


,,Laurent nie mógł jej uratować przed Maurice'em. Nie mógł uratować nikogo, nawet siebie, gdyby ktokolwiek dowiedział się o nich."


Helen Bryan w swoim debiucie wspomniała również wiele o tolerancji, a raczej jej braku. Ukazała to, w jaki sposób ludzie traktowali (a może nadal traktują) osoby czarnoskóre, dla nich to ludzie gorszego sortu. Kolorowi, którzy nie mają prawa żyć normalnie, a jedynie nadają się do niewolniczej pracy. Białe kobiety były karane za jakiekolwiek stosunki z ciemnoskórymi. W sposób realny został też przedstawiony wątek propagandy przeciwko Żydom. Oczywiście mamy takie nakazy i zakazy, niezrozumiałe i niepojęte dla normalnego umysłu. 

Kiedyś kilka lat temu, ktoś powiedział mi, że wojna w Anglii nie była okrutna. Oczywiście muszę się odrobinę z tym zgodzić, nie było tak przerażająco, jak u nas i w krajach nam przyległych, jednak wojna to wojna i zawsze zbiera krwawe plony. Oblubienice wojny opowiadają o wojnie na zachodzie w sposób realny i przerażający. Autorka mówi o bombardowaniach o atakach gazowych, w idealny sposób mamy zobrazowany zniszczony Londyn, który podobnie jak Polska płonął, a w powietrzu unosił się swąd śmierci i przerażenia. Mimo że w Anglii nie było masywnego nasilenia konfliktu, nie znaczy, że było dobrze, oczywiście było bezpieczniej, ale z pewnością nie można tego nazwać dobrym stanem. Rodziny zostawały rozdzielane, dzieci zabierane do innych bezpieczniejszych domów, mężczyźni wysyłani na front. Dzięki tej książce możemy się odrobinę zorientować w sytuacji na zachodzie, ale nie możemy jej traktować jako wyznacznik historii, ponieważ jest to tylko opowieść fikcyjna.


,,Anglicy - przeczytała - z natury obdarzeni są rezerwą i trzymają swoje sprawy dla siebie. Nie lubią więc, gdy cudzoziemcy, a w szczególności uchodźcy, ubierają się krzykliwie lub noszą się dziwacznie. Cudzoziemcy nie powinni w żaden sposób zwracać na siebie uwagi".


Helen Bryan w swojej Oblubienicach wojny pokazała nam nie tylko wojnę, ale przede wszystkim relacje międzyludzkie. Ukazała nam bolesność zdrady, której nie można wyplenić z serca przez wiele lat. Pokazuje nam miłość, która w tych trudnych czasach jest jedynym promieniem słońca.
No i przyjaźń, to ona gra tu znaczącą rolę, zaraz po wszystkich innych wątkach. Przyjaźń, która zrodziła się w przerażających okolicznościach, kobiety, które zostały połączone swoim bólem, tęsknotą i problemami. Piękna, mocna i niezniszczalna przyjaźń, która przetrwa próbę sił i czasu. Autorka mówi o obyczajach Anglików, o ich podejściu do życia i rezerwie. W delikatny sposób mamy zobrazowany klimat tamtych lat. Widzimy, jak matki, ojcowie, dążyli przede wszystkim do tego, aby wydać swoje córki za mąż. Dostrzegamy jaką funkcję pełniła kobieta w angielskich dworkach, jak była dla mężczyzny jedynie ozdobą i miłość w wielu przypadkach nie miała wiele wspólnego z małżeństwem. Mogliśmy zaobserwować bunt niektórych dziewcząt na usilne swatanie ich ze starszymi i majętnymi mężczyznami. 
Wszystkie te drobne aspekty składają się na tę idealną wielowątkową powieść. 



Oblubienice wojny to historia pełna rozmaitych emocji. Przeprowadza naszą czytelniczą duszę przez miłość, przyjaźń, zrozumienie, aby za moment wrzucić nas na życiowe wyboje, jakimi są zdrady, śmierć i okrucieństwo wojny. Nie jest to zwykła opowieść o wojennych czasach, to mą dra i przejmująca historia o ludziach, którzy w tamtych dramatycznych okresach musieli żyć i szukać w szarości dnia, choć nikłych powodów do  radości. POLECAM!


Za możliwość przeczytania, dziękuję:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Książko, miłości moja. , Blogger