10:04

"Tease" Amanda Maciel

"Tease"  Amanda Maciel

10:04

"Tease" Amanda Maciel

Tease
Autor: Amanda Maciel
Tytuł oryginalny: Tease
Wydawnictwo: Muza
Tłumaczenie: Zuzanna Banasińska
Data wydania: 9 września 2015 r.
Gatunek: Literatura współczesna
 Ilość stron: 320
Ocena: 3+/5








Każdy z nas był młody, każdy chodził do liceum, przeżywał pierwsze uniesienie i zawody miłosne. Niestety, nie wszyscy mogą, cieszyć się beztroskim czasem szkoły. nie od dziś wiadomo, że społeczeństwo, również to szkolne, dzieli się na kilka grup. Jedna jest władcza, siejąca postrach w całej szkole, każdy chce się z nimi zadawać, każdy chce im dorównać, choć ich zachowania nie zawsze są poprawne. Jeżeli nie należysz do elity, giniesz... zostajesz zjedzony przez silniejszych.

Tease jest debiutancką książką Amandy Maciel,  porusza waży temat mobbingu i stalkingu, w szkołach. W książce jest narracja pierwszoosobowa, widzimy świat przedstawiony z perspektywy Sary. Bohaterka jest młodą dziewczyną, odrobinę zagubioną w sobie, łatwo się podporządkuje i wtapia w otoczenie. Chce być lubiana i szanowana, nie do końca zdaje sobie sprawę, że jej zachowanie jest złe. Jest ślepo prowadzona przez swoją przyjaciółkę Brielle, nie widzi jak owa przyjaciółka ją traktuje. Dla Brielle nic się nie liczy, ona sama jest najważniejsza wszystkich innych traktuje gorzej, jest typowym przywódcą stada. Te dwie dziewczyny i grupka innych uczniów, naśmiewa się z nowej uczennicy Emmy Putnam. Ich obelgi nie mają końca, Emma w końcu nie wytrzymuje psychicznie i postanawia uciec najprostszą drogą - popełnia samobójstwo. Pośrednio za jej czyn odpowiedzialni są uczniowie, którzy nie potrafili jej zaakceptować.


Tease to książka, która powinna wstrząsać czytelnikiem. Niestety odrobinę się na niej zawiodłam, a dlaczego? O tym za chwilę...
Narracja w książce jest pierwszoosobowa, jak już mówiłam. Rozdziały natomiast są pisane naprzemiennie, jeden z czasów kiedy Sara ze znajomymi nękała Emmę, a drugi już po śmierci Emmy, kiedy młodzież jest przesłuchiwana i przygotowywana do procesu. Ten zabieg mi się podobał, dzięki temu mamy  wyraźny obraz historii. Niestety zawiodłam się na bohaterach, bo o ile Sara i Brielle są łatwe do rozszyfrowania, są postaciami wyraźnymi i wykreowanymi na realnych ludzi, o tyle Emma jest nijaka. Nic o niej nie wiemy, czytając książkę myślałam, że może pojawi się jeden rozdział o niej, z jej myśli. Sama też, uganiała się za wieloma chłopcami, nie jednego odbiła już innej dziewczynie. Niestety nastolatki potrafią być brutalne i działać instynktownie. W dużej mierze myślą, że są bezkarni. Wrócimy do Brielle, jest to osoba, która ma wszytko. Wspaniałe ubrania, gadżety i najlepszy samochód, jednak co z tego, kiedy jest sama. Bogata rozkapryszona dziewczynka, której rodzice nie poświęcają uwagi. Niestety coraz częściej rodzice nie poświęcają dzieciom tyle czau ile potrzeba, odkupują swoje winy drogimi prezentami, ale to nie zastąpi matki czy ojca i odrobinę miłości.
Sytuacja Sary wcale nie jest lepsza, jej mama się stara, musi sama zajmować się domem i zarabiać na jego utrzymacie. Jednak obarcza córkę, zbyt wieloma obowiązkami, Sara musi się zajmować młodszym rodzeństwem, zawozić ich do szkoły i odbierać, sprawować kontrolę, przejąć obowiązki matki, stać się dorosła mimo, ze w środku jest jeszcze dzieckiem.

"[...] Może dlatego, że w tym pokoju, tak ewidentnie urządzonym dla dorosłych, znów czuję się jak dziecko. Moja mama oczekuje, że przejmę rolę jej zastępczyni i będę robić wszystko to, czego ona nie zdąży. "
Przygoda przedstawiona w książce jest dobra, zarys fabuły wydaje się być ciekawy. Myślę, że Autorka nie wykorzystała potencjału jaki tkwił w historii. Wielka szkoda, ponieważ mógł być z tego kawał dobrej książki
"ku przestrodze" dla młodzieży.
Uważam, że powieść mimo tego, że porusza ważne tematy, mimo że jest odrobinę kontrowersyjna, mnie nie wstrząsnęła. Jeżeli jej zadaniem było dać do myślenia młodzieży, to chyba się to nie udało. Był okres kiedy wiele czytałam książek, na temat uzależnień, na tematy wstrząsające i poruszające i muszę powiedzieć, że ta wypada blado na tle innych. Nie wzbudza we mnie większych emocji, a powinna. Książka, ma swoje plusy i minusy, może będzie grupka uczniów, na których zrobi wrażenie. Mnie nie porwała, mimo wszystko nie żałuję czasu z nią spędzonego, czytało się szybko, jednak nie zapadnie mi w pamięć. 

"[...] Wszyscy myślą, że jestem okropna i może mają rację. Wszyscy codziennie roztrząsają szczegółowo, jakim jestem strasznym człowiekiem, za późno już na to żeby cokolwiek zmieniać, a tym bardziej czyjeś zdanie. Albo czyjeś życie." 


Podsumowując Tease to powieść, mówiąca o potrzebie akceptacji, o potrzebie przynależności do pewnej grupy społecznej. Dostrzegamy smak niezdrowej rywalizacji o chłopaka, obserwujemy przyczyny i skutki niewłaściwego zachowania rówieśników. Widzimy jak ważne jest, aby rodzice poświęcali swoim dzieciom więcej wolnego czasu. Myślę, że warto ją przeczytać, żeby mieć obraz na to co może dziać się w szkole z naszymi pociechami. 

Pozdrawiam i życzę miłego dnia.

09:45

"Oddam ci słońce" Jandy Nelson

"Oddam ci słońce" Jandy Nelson

09:45

"Oddam ci słońce" Jandy Nelson

Oddam Ci słońce
Autor: Jandy Nelson
Tytuł oryginalny: I will give you the sun
Tłumaczenie: Dominika Cieśla-Szymańska
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 12 sierpnia 2015r
Ilość stron: 374
Gatunek: Literatura współczesna, młodzieżowa.
Ocena: 4+/5





Czasy się zmieniają, świat ewoluuje, ale ludzie pozostaną zawsze tacy sami. Wiele jest w nas negatywnych emocji takich jak, zazdrość, niezdrowa rywalizacja czy obłuda. Ta książka pokazuje, jak wiele mogą zniszczyć niewłaściwe zachowania. Nawet najsilniejsze więzi, nie zawsze przetrwają próbę sił.


- Dasz mi ten rysunek? (...)
- Jak dasz mi słońce, gwiazdy, oceany i wszystkie drzewa, może się zastanowię - mówię, wiedząc, że się nie zgodzi. Wie, jak strasznie chciałbym mieć słońce i drzewa. Dzielimy świat między siebie, od kiedy skończyliśmy pięć lat. Idę na całość: po raz pierwszy władza nad światem jest w moim zasięgu.
- Noah, żartujesz chyba - mówi, prostując się. Wkurza mnie to, jaka jest wysoka. Jakby ją ktoś rozciągnął przez noc. - Wtedy zostałyby mi tylko kwiaty. (...)
- Okej - ciągnie. - Drzewa, gwiazdy, oceany. Dobra.
- I słońce, Jude.
- No dobra - mówi, co mnie kompletnie zdumiewa. - Dam ci słońce.


W książce mamy narracje naprzemienną, jedna osoba mówiąca to Jude, a druga jej brat bliźniak-Noah.
Całość jest tak skonstruowana, że mamy spojrzenie na wydarzenia z perspektywy "wczoraj i dziś". Noah opisuje wydarzenia, kiedy On i siostra mieli 13 lat. Jude natomiast, mówi jak jest dziś, jako szesnastoletnia dziewczyna, pokazuje nam jak bardzo zmieniło się ich życie, jak zmienili się Oni sami. Przy tej powieści, nie można zbyt wiele powiedzieć, aby nie ujawnić znaczących faktów.

Są książki w których zakochujemy się "od pierwszego spojrzenia", ta do takich nie należy. Zazwyczaj czytam ok 300 stron na wieczór, w tym wypadku bardzo męczyłam początek dwa dni zajęło mi doczołganie się do magicznej setnej strony, po której wszystko rusza i sprawia, że nie możemy się oderwać. To mój rekord, naprawdę jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się tak długo czytać, tak krótkiej książkę. Nie żałuję jednak, że się przemęczyłam bo potem już było tylko lepiej.
Musze przyznać, że Jandy Nelson  udało się wykreować wyraźnie postacie. Trzynastoletni Noah to chłopiec inny niż wszyscy, delikatny, wrażliwy, powiązany specyficzną więzią z matką, pragnie zostać artystą. To właśnie dla niego trwałam przy tej książce, jest postacią wielowymiarową. Jako trzynastolatek jest tylko sobą, każdy jest kimś innym, nawet jego siostra wydaje się być inna. Tylko on jeden jest sobą. Niezwykle ujęła mnie jego relacja z Brianem, przyjacielem z sąsiedztwa. Dla takich przyjaciół warto żyć.
Świat przedstawiony z perspektywy Jude różni się od świata jej brata. Ona jest inna, jest odrobinę dziwaczna, wierzy w wszelakie zabobony i w biblie babci (w owej biblii są zapisane wszystkie przesądy itp.)
Jude jest na swój sposób urocza, obwinia siebie o ogromną tragedię jaka spotkała jej rodzinę, tymczasem rzeczywistość jest inna niż się jej wydaje.

"Czy ty zawsze musisz być tak bardzo sobą, Noah? "

Rodzeństwo, a szczególnie bliźniaków, łączą specyficzne więzi. Tak jest w wypadku tych dwoje, jako małe dzieci rozumieją się wręcz bez słowa. W momencie dorastania ich relacje się nieco zmieniają. Jeden drugiemu nie raz "podkłada świnie", widzimy jak rywalizują o względy matki, która jest tajemniczą siłą związana z chłopcem.
Autorka splątała wszystkie wątki w intrygujący sposób. Akcja może nie jest dynamiczna, ale pełno w niej zagadek i niedomówień. Na zakończenie, dostajemy odpowiedź na każde nurtujące nas pytanie, wszystko jest spójne i zamknięte na ostatni zamek.
Muszę jednak przyznać, że zakończenie mnie odrobinę rozczarowało. Liczyłam na jakiś epilog, pokazania jak dalej wygląda życie rodzeństwa. Zabrakło mi rozwinięcia wątku z Brianem. Mimo wszystko uważam, że książkę należy przeczytać. Zapewne są osoby, które nie przepadają za młodzieżówkami, tak więc informuję, że ta książka to nie tylko powieść dla nastolatek.


" Pewnie jest kosmicznie lubiany w tej swojej szkole. Sportowiec i lubiany! Jak mogłem nie zauważyć?[...] 
[...] Nie wie, że lubiani ludzie są pokryci farbą ogniotrwałą? Nie wie, że lubiani ludzie nie są rewolucjonistami? "

"Oddam Ci słońce" to opowieść, która otwiera nam oczy na niektóre sytuacje. Pokazuje, jak ważna jest lojalność wobec drugiego człowieka. Jak wielkie znaczenie ma szacunek i wzajemna pomoc. Świetnie sprawdza się tu przysłowie "nie czyń drugiemu co Tobie nie miłe". Czasami działamy impulsywnie, najpierw robimy potem myślimy, nie zwracamy uwagi jakie krzywdy wyrządzamy bliźniemu. Wyrzuty sumienia nie dadzą nam spokoju. Lepiej być szczerym, prawdziwym sobą, nie pokrywać się farbą ogniotrwałą i nie wtapiać się w tłum. Warto być sobą, a nie takim jak wszyscy.
Zachęcam do lektury i pozdrawiam.

Za przeczytanie książki dziękuję Oli z bloga Aleksandrowe myśli która zorganizowała book tour, z książką "Oddam Ci słońce". Dziękuje serdecznie.

10:58

"Dar Julii" Tahereh Mafi

"Dar Julii" Tahereh Mafi

10:58

"Dar Julii" Tahereh Mafi

 Dar Julii
Wydawnictwo: Otwarte
Tytuł oryginalny: Ignite me
Data wydania: 21 maj 2014r
Ilość stron: 384
Gatunek: Fantasy
Ocena: 5/5






Zakończyłam już przygodę z Julią, Warnerem i komitetem obrony. Mogę powiedzieć wiele, ale na początek powiem jedno, już tęsknie.

Julia budzi się w mieszkaniu Warnera. Rana po postrzale, zdaje się być tylko małą plamą, w myślach. Dziewczyna jest całkowicie zdrowa, dzięki mocy swoich przyjaciółek, jak również ogromnej pomocy Warnera, który robił za pośrednika procesu uzdrawiania. Nie wiadomo jak skończyła się wojna, czy komuś udało się przetrwać, cały Punkt Omega został zniszczony przez Komitet Odnowy. Julia skrycie wierzy, że komuś się udało. Nie myli się, przeżyło niewiele osób... Sonia i Sara (uzdrowicielki), zostały uprowadzone i zmuszone do pracy dla głównego dowódcy Komitetu Odnowy. Po Punkcie Omega została, jedna wielka dziura, dosłownie i w przenośni. Na szczęście, udaje się odnaleźć osoby, które przetrwały wojnę. Teraz muszą walczyć razem, aby zgładzić Andersona .

Co tu dużo mówić o postaciach, przecież to trzecia części może się wydawać, że już nic się nie zmieni. Ogromny błąd zmienia się i to dużo. Zacznijmy od Julii, skryta, denerwująca, rozchwiana emocjonalnie dziewucha, na szczęście nie w tej części! Zmienia się nie do poznania. W tej części ją polubiłam, była silna stanowcza i zaskoczyła mnie niejednokrotnie, swoją mocą i determinacją. Kroczyła po trupach do wyznaczonego celu! Brawo Julia! Kilka słów o Adamie... choć jego postać miąłbym ochotę przemilczeć, wydaje mi się, że zamienił się z "dawną Julią" na umysły, teraz to on był rozchwiany, dumny jak paw i wkurzający. Choć starałam się go zrozumieć, poważnie starałam się! Nie wyszło mi to irytował mnie, choć tyle dobrze, że otrząsnął się w odpowiednim momencie, bo nie wiem jak długo mogłabym go znieść.
Warner... tu nie ma co mówić on jest idealny, pokochałam go za wszystko co robił już w drugiej części tu tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że jest człowiekiem wartym uczuć. Zraniony chłopczyk, który jak nikt potrzebuje miłości i akceptacji.
"Żaden pistolet, żaden miecz, żadna armia czy król nigdy nie
będzie tak potężny jak zdanie. Miecze mogą ciąć i zabijać, ale słowa
będą dźgać i pozostawać, zakopując się w naszych kościach, aby
zamieniać się w trupy, które będziemy wnosić w naszą przyszłość,
przez cały czas próbując je odkopać i ponosząc porażkę w odrywaniu
ich szkieletów z naszego ciała."



Mówiłam już, że mam w sobie dziwny zwyczaj wyciągania ukrytych wątków? Nie wiem, czy faktycznie takowe są, czy po prostu ja się ich wszędzie doszukuję? Mówię tym razem o tym, że wszystkich których widzimy w tej części, Ci którzy przeżyli starcie z Komitetem Odnowy, są to ludzie, którzy przez większość czasu byli wyrzutkami w społeczeństwie. Widzimy jak bardzo pragną akceptacji, myślę, że wszyscy dogadują się dobrze, z racji tego, że są podobni. Inni niż wszyscy, a w głębi duszy tacy sami. Rozejrzyjmy się dookoła i zastanówmy, ilu z nas jest takich samych, w środku zupełnie innych? Wszyscy dzielimy się na pewne grupy społeczne, w których odnajdujemy tzw. "bratnie dusze". Myślę, że w tym przypadku było tak samo, garstka ludzi połączonych pewną cechą, która umożliwia im zaakceptowanie siebie nawzajem.

Wracając do tematu książki. Akcja toczy się mozolnie, wszyscy ćwiczą przygotowują się na kolejne starcie, tym razem mają konkretny plan i dążą do zrealizowania go. Julia ćwiczy każdego dnia, już wie jak kontrolować swoje moce, zdaje sobie sprawę, że jest niepokonana. Myślę, że to daje jej ogromnego kopa i pozwala dokonać rzeczy, jakich dokonuje. Kiedy wybija godzina zero, a wszystko idzie zgodnie z planem. Rebelianci wychodzą na ulicę, aby zmierzyć się po raz kolejny z Komitetem Odnowy. Tym razem mają wszystko przemyślane, wiedzą jak uderzyć, jak sprowokować wroga, udaje im się go podejść. Nie jest jednak tak łatwo jak się wydaje, są momenty gdy nie wszystko idzie zgodnie z planem, nie każdą ewentualność można przewidzieć. Kiedy akcja nabiera tempa, czytelnik zostaje przeniesiony na pole bitwy. Muszę przyznać, że wszystko zostało opisane w najdrobniejszych szczegółach, czułam się tak jakbym była w samym środki walki, ba mało tego! Czułam się jakbym to ja walczyła, to było niesamowite i nie każdemu autorowi się to udaje! Ogromny plus za to.

Trylogia "Dotyk Julii" to nie tylko wymyślona historia i nierealne sytuacje. Pod płaszczykiem fantazji kryją się rozterki prawdziwych ludzi. Rodzi się przyjaźń, miłość i zaspokojona zostaję chęć bycia akceptowanym. Myślę, że każdy znajdzie tu coś dla siebie, jest dobrze wykreowany wątek fantastyczny, mało tego! Uważam również, że wątek miłosny został poprowadzony bezbłędnie! Nie jeden Autor romansów, mógłby brać przykład z tej trylogii. Jeżeli ktoś jeszcze nie czytał, zachęcam do czytania, jeżeli już czytaliście, czekam na wasze opinie o książce w komentarzach poniżej :)


P.S kochani przepraszam, że nie odwiedzam regularnie waszych blogów, zawsze raz w tygodniu staram się to nadrobić :) Pozdrawiam serdecznie i miłego poniedziałku życzę :)

09:59

"Nie dajesz mi spać" Alice Clayton

"Nie dajesz mi spać" Alice Clayton

09:59

"Nie dajesz mi spać" Alice Clayton

"Nie dajesz mi spać
Autor: Alice Clayton
Tłumaczenie: Agnieszka Rewilak
Tytuł oryginalny: Wallbanger
Data wydania: 24 września 2014
Wydawnictwo Pascal
Ilość stron : 400
Gatunek: romans, komedia
Ocena: 5/5








Wiele słyszałam o tej książce, jak mówiłam znajomym "nie jeszcze nie czytałam", odpowiedzi zawsze były takie same "czytaj bo warto!". Postanowiłam sprawdzić, co tak fascynuje w tej książce? Czy i mnie porwała?

Caroline przeprowadza się do nowego mieszkania, wszystko wydaje się być idealne do momentu gdy ktoś, nie pozwala jej w nocy spać. Zapytacie, ale jak to? Proste! Kto mieszka w bloku ten wie, że ściany potrafią być okropnie cienkie! Caroline słyszy przez ścianę jednoznaczne odgłosy, nie da się ich pomylić z niczym innym, bez wątpienia ktoś uprawia tam seks! Okazuje się, że mieszka przez ścianę z bardzo "aktywnym" mężczyzną, który ma każdego dnia inną kobietę. Caroline naliczyła ich, aż trzy. Przychodzą jedna po drugiej i oddają się głośnym ekscesom :) Nadała im nawet przydomki, jedna to Klapsiara, druga Kicia, a trzecie Chichotka. Jak splotą się drogi Caroline i tajemniczego sąsiada? A może wcale się nie splotą ?!

Każdego z nas dotyczą dwie uniwersalne prawdy. Zawsze będziemy się
śmiali z bąków puszczonych w niewłaściwym momencie i zawsze będziemy chcieli wiedzieć, co inni robią w swoich sypialniach



Właściwie to nic nie dzieje się przez przypadek. Sploty wydarzeń w książce, idealnie ze sobą współgrają. Trzeba przyznać, że Autorka miała dobry pomysł na fabułę i wykorzystała go do granic możliwości. Bohaterowie są barwni, może ich przemyślenia nie są głębokie i raczej nie zmuszają do refleksji, ale przecież w tym wypadku chodzi o to żeby się świetnie bawić czytając książkę. Myślę, że humor jaki jest w niej zawarty nie urzeknie wszystkich, ale uważam,  że każdy znajdzie tam coś dla siebie. Wspomnijmy wątek miłosny, który poprowadzony jest wprost idealnie. Nic nie dzieje się za szybko, każde wydarzenie jest przemyślane i dopracowane. Było by grzechem nie mówić/pisać nic o kocurze Caroline, jest świetny. Dziwne nie? Każdy zawsze fascynuje się głównymi bohaterami, a ja fascynuje się kotem :) Kto czytał ten wie, co takiego ma w sobie to zwierze, kto nie czytał może się skusi żeby poznać kociaka :D
Wróćmy do istot dwunożnych, Caroline to młoda zabawna dziewczyna, lubiana w swoim towarzystwie, jest projektantką wnętrz (nie mylić z dekoratorką bo strasznie się wkurza!) Otacza się dwiema przyjaciółkami, których losy świetnie zostały wkomponowane w całość powieści. Trzeba przyznać, że mimo lekkości utworu, całość nie jest nudna bądź nieciekawa, akcja ne kręci się tylko w koło głównych bohaterów. Dostajemy postacie poboczne, które możemy polubić. Książka zaskakuje  i to niejednokrotnie, swoją nietuzinkowością. Myślę, że nie można przejść obok niej obojętnie.
Simon (zwany Panem Wallbangerem ) Jest mężczyzną otaczającym się wieloma kobietami, dokładnie to trzema. Caroline nazywa je haremem. Wallbanger jest fotografem dużo podróżuje, na jednej imprezie poznaje się oficjalnie z Caroline i ustalają, że pozostaną przyjaciółmi z sąsiedztwa, ale czy przyjaźń między kobietą i mężczyzną jest w ogóle możliwa?




Co jest takiego niezwykłego w tej historii? No właściwie to nic! Typowy romans, rządzący się schematem. Mimo, że książka jest przewidywalna ma w sobie "to coś", coś co nie pozwala Ci jej odłożyć, mianowicie humor! Dialogi poprowadzone w powieści owocują w sarkazm i ironie. Każdy rozdział, ba każda strona gwarantuje nam salwy śmiechu! Czytając powieść płakałam, bynajmniej nie ze wzruszenia. Nie pamiętam kiedy ostatnio jakaś książka, rozbawiła mnie tak bardzo. Mąż spoglądał ma mnie jak na wariatkę, chyba nigdy nie przyzwyczai się do moich dziwnych reakcji w czasie czytania.Polecam, znajomi mieli rację, warto czytać

12:52

"Dziesięć płytkich oddechów" K.A Tucker

"Dziesięć płytkich oddechów"  K.A Tucker

12:52

"Dziesięć płytkich oddechów" K.A Tucker

Dziesięć Płytkich oddechó
Autor: K.A. Tucker 
Tłumaczenie:Katarzyna Agnieszka Dyrek
Tytuł oryginalny : Ten tiny breaths
Wydawnictwo: Fillia
Data wydania: 18 czerwca 2014r
Liczba stron: 421
Kategoria: New Adult
Ocena: 4+/5











Jedno wydarzenie, jeden dzień może zniszczyć nasze życie i zmienić je bezpowrotnie.


"Oddychaj, Kacey. Dziesięć płytkich oddechów. Przyjmij je. Poczuj je. Pokochaj je..."
Kacey przeżywa okropną tragedie. Po tym wydarzeniu, wszystko się zmienia. Nic już nie jest takie samo, codzienność wydaje się obca, przyjaciele przestają istnieć, Kacey nie jest już tym kim była.
Po latach od tragedii, Kacey wraz z siostrą Livie, chcą zacząć nowe lepsze życie z dala od wujostwa. Przeprowadzają się do Miami, wszystko idzie zgodnie z planem do momentu poznania przystojnego sąsiada Trenta. Mężczyzna zdaje się być zwyczajnym młodzieńcem, nie wyróżnia się niczym, no może faktem, ze jest nieziemsko przystojny. Skrywa pewne sekret... do czego zaprowadzi znajomość tych dwojga? Kim tak naprawdę jest Trent Emerson?

Autorka nakreśliła, piękną wzruszającą historię. Czytając "Dziesięć płytkich oddechów", przeżywałam problemy razem z jego bohaterami. Książka wydaje się być bardzo realna. Bohaterowie to ludzie z krwi i kości, niosący na swoich barkach ciężkie demony brzmienie przeszłości. Kacey cierpi na zespół stresu pourazowego. Po tragicznych przejściach, nie potrafi żyć normalnie. Toczy wieczną walkę z samą sobą. To Ona jest starszą siostrą, a momentami miałam wrażenie, że Livie zachowuje się dojrzalej od niej. Właśnie Livie skupmy się przez moment na niej, jest dziewczyną miłą pomocną, ułożoną i... nudną? Każdy swój ruch zdaje się analizować, nie jest porywcza, jej charakter jest raczej stonowany. Stanowi całkowite przeciwieństwo siostry. Natomiast razem tworzą świetny duet, mamy piękny przykład siostrzanej miłości, aż ja, jako jedynaczka, mogę zazdrościć takiej relacji.


"Nie otwiera się, nie potrafi znieść dotyku dłoni, ponieważ przypomina jej o śmierci. Nie dopuszcza nikogo do siebie, ponieważ idzie za tym ból."

Akcja toczy się wolno, zaskakuje nas ogromnie w pewnym momencie. Musze przyznać, że New adult z reguły charakteryzują się podobnym schematem, ale dopiero dobrze ubrany w słowa tworzy coś pięknego. Fabuła książki, jest przemyślana i dopracowana. Wątki poboczne są doskonale wplątane w główny temat, powieść nie skupia się tylko na głównych bohaterach, poznajemy sąsiadkę dziewczyn.Miłą i uroczą Nore (nazywaną przez przyjaciół Storm), i jej małą córeczkę. Muszę przyznać, że K.A.  Tucker, nakreśliła intrygującą historię. Kiedy wydaje nam się, że jest już sielsko, miło i różowo, następuje nagły zwrot akcji, wychodzą na światło dzienne nowe zaskakujące fakty. Powiem szczerze, że spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego co wydarzyła się przy końcu książki.

Wiem, że ktoś może uważać ten gatunek za mało ambitny, ja z kolei uważam, że warto czasami się "odmóżdżyć" i sięgnąć po coś niezobowiązującego. Ale czy "dziesięć płytkich oddechów" jest tak do końca niezobowiązującą lekturą? Tego, tez nie mogą zagwarantować, może nie skłania do refleksji, ale gwarantuje nam przeprawę przez morze skrajnych emocji.
Mamy walkę samego z sobą, miłość prowadzoną przez ciernie, prawdziwą siostrzaną troskę i ogromny trud wybaczania. Może książka jakich wiele, ale miłośnik New Adult znajdzie w niej coś dla siebie:) Polecam serdecznie

14:37

"Bezczelna" Martyna Kubacka

"Bezczelna" Martyna Kubacka

14:37

"Bezczelna" Martyna Kubacka


Bezczelna
Autor: Martyna Kubacka
Wydawnictwo: Novea Res
Data wydania: 17 Listopada 2014r
Gatunek:  Bezczelny komediowy romans (sam romans to za małe słowo, dla tej książki :D )
Ocena: 5/5








Może dziś spojrzymy krytycznym okiem na, debiut Polskiej Autorki? Może tym razem coś naszego? Rodowitego?
Jestem sceptycznie nastawiana do polskich Autorów, ale zaczynam w nich wierzyć. Udowodnili mi już, że też potrafią!
W takim razie, dziś biorę pod lupę "bezczelną" Martyny Kubackiej.
Książka ta, nie jest nowością wydawniczą i może większość ma już tę pozycję za dobą, ale  może znajdzie się ktoś, kto jeszcze nie czytała. Ja lubię do niej wracać, poprawia mi humor:)


15:25

LBA #2

LBA #2

15:25

LBA #2

Ostatnio namnożyło mi się nominacji, jak grzybów po deszczu. Czasu niewiele, ostatnio grafik mam napięty, ciężko się z czymś wyrobić. Mam ogromne wyrzuty sumienia, ponieważ zaniedbuje bloga, ale niestety w życiu są sprawy ważne i ważniejsze. Wierze, że niebawem wyjdzie u mnie słońce i rozjaśni ostatnie trudy, wtedy będę mogła do was całkowicie wrócić :)
Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego czytania :D


Copyright © Książko, miłości moja. , Blogger