Anioł na ramieniu
Autor: Anna Daszuta
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2015 rok
Ilość stron: 266
Gatunek: Romans
ocena: 4=/5
Skończyłam czytać "Anioła na ramieniu", powiem
szczerze, że mam mieszane uczucia co do książki... ale od początku.
Adelina jest
młodą kobietą, matką samotnie wychowująca dziecko. Przez całe swoje życie
trafiała na niewłaściwych mężczyzn, w moim odczuciu sama takich sobie dobierała. Zawsze otaczał ją
wianuszek facetów, a ona wybierała samych palantów(przepraszam łagodniej nie
potrafię określić). W końcu koleżanka namawia ją na założenie konta na portalu randkowym.
Przez tę stronę poznaje Jana, który wprowadza ją w zakazany, nieznany świat
rozpusty.
W trakcie toczenia się akcji na światło dzienne wychodzą
nowe fakty, nowe zdarzenia, które komplikują wszystko. Już sama nie byłam pewna
co się wydarzy...
Fabuła była nieprzewidywalna, to muszę przyznać. Wiedziałam,
że Jan jest tym złym, że wszystko się komplikuje ale nie spodziewałam się co wyniknie
za chwile i to jest niewątpliwie ogromny plus. Akcja toczy się jednostajnie, po
czym przyspiesza, aby znów zwolnić. Bohaterowie są mało wykreowani, zacznę od Adeliny irytowała
mnie od samego początku, no może nie od początku, ponieważ zapunktowała u mnie
w pierwszym rozdziale tym jak pozbyła się nieprzyjemnych typków, wykazała się
wtedy niezwykłą odwagą. Jednak to był ten jeden jedyny raz. Wiem, że kobiety
bywają słabe, lekkomyślne, a czasami nawet bezmyślne, ale chyba nie aż do
takiego stopnia. Do tego wszystkiego ta nieszczęsna Cheru, czyli jej anioł
stróż, denerwowały mnie i śmieszyły zarazem te dialogi, już chyba lepsza była wewnętrzna
bogini (z 50 twarzy Greya). Miałam
wrażenie że książka została podzielona na dwie części, pierwsza to trudno mi
nazwać, romans? erotyk? trochę jednego i drugiego? W następnej części zaś, mamy
wątek troszkę kryminalny, trochę dramatyczny. Ciężko mi dopasować do gatunku.
Właśnie ze względu na ten opis, rozdwoję swoją opinie o postaciach. Czytając pierwszą część miałam wrażenie, że
bohaterka cierpi na syndrom ofiary, on ją źle traktuje, przeprasza, a ona wraca
z podkulonym ogonem twierdząc że go kocha. Jan natomiast w pierwszej części
jest typowym, chamem i prostakiem. Choć uważam, że jego postać mogła by być
bardziej wykreowana dopracowana w szczegółach. Natomiast w drugiej części
pojawiają się nowe postacie, których nie chcę zdradzać, aby nie popsuć
czytelnikowi radości z czytania. Wracając do Adelina, w drugiej część kobieta się
nie zmienia, nadal uważam ją za naiwną i lekkomyślną. Możemy natomiast poznać
trochę Jana, dzięki retrospekcją i opowieścią osób trzecich. Zaczynałam
odrobinę rozumieć jego zachowanie, żałuję że ten wątek nie był dłużej
pociągnięty, ponieważ przypadł mi do gustu. Książka pozostawia po sobie wiele
niedomówień, urwanych wątków. Trochę irytowały mnie przeskoki w rozdziałach, w
niektórych momentach nawet sprawdzałam czy mi się przypadkiem strony nie
skleiły :)
Podsumowując nie wiem, dlaczego wyszło mi tak krytycznie bo
w gruncie rzeczy aż tak źle nie było. Autorka ma niezwykle lekkie pióro, sama
nie wiem kiedy doszłam do końca książki. Nie żałuje ani chwili z nią spędzonej,
ani też wydanych pieniędzy. Wydaje mi się, że całość mogła by być bardziej dopracowana
w szczegółach, ale pamiętajmy Anna to debiutantka, mogą jej się zdarzyć
potknięcia. Nie od razu Kraków zbudowano i nie od razu można być wybitnym
pisarzem. Do rzeczy, bo odbiegam od tematu, książka mnie wciągnęła mimo, że nie
rozumiem wielu jej aspektów. Mam ogromną nadzieje, że już niebawem autorka je
wyjaśni w kontynuacji. Powiem jeszcze coś, gdybym dowiedziała się, że na rynek
wyjdzie kolejna książka Anny z pewnością
po nią sięgnę, styl pisania tej pani ma w sobie jakiś urok, pochłania cię i sam
nie wiesz kiedy przewracasz ostatnią stronę.
Jeżeli ktoś ma w planach tę pozycję niech czyta i pozna swoją opinie, nie chce was
zniechęcać książka nie nudzi, a to kolejny plus. Styl pisania Autorki jest
lekki i przyjemny, to nie on mi przeszkadzał w powieści, ale niedopracowana
historia. Jakby wymyślona i spisana na szybko. Sami sięgajcie po książkę i wyrabiajcie swoje
zdanie.
Trudno mi ocenić tą historie, z jednej strony mi się
podobała, a z drugiej absolutnie mnie nie porwała. Daję tej pani 4= (z dwoma
minusami, jak w szkole :D ) na zachętę, niech robi dalej to co robi ponieważ
robi to dobrze i wierze, że jak podszlifuje swój warsztat wyjdzie z niej jedna
z lepszych pisarek w Polsce. Tego z całego serca jej życzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz